Pracownicy Huty Pokój protestowali w czwartek (7 sierpnia) przed swoim zakładem pracy. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na bardzo trudną sytuację branży hutniczej w Polsce.
Protest rozpoczął się o godz. 8. Pod Hutą Pokój zgromadziło się ponad 100 osób. Przed zakładem wywieszono transparenty z hasłami "Ten zakład zniszczony przez politykę Zielonego Ładu UE" oraz "Stop dla napływu taniej stali ze wschodu".
- Sytuacja polskiego hutnictwa, zwłaszcza w spółkach z Grupy Kapitałowej Węglokoks, jest dramatyczna. Stoimy na krawędzi. Jeśli rządowa polityka się nie zmieni i nie zostaną podjęte natychmiastowe decyzje, to nasze zakłady mogą przestać istnieć w ciągu nie miesięcy, a tygodni - mówił Mariusz Latka, przewodniczący Sierpnia 80 w Hucie Pokój.
Jak dodał, kluczowym postulatem hutników jest zablokowanie importu taniej stali ze wschodu.
- To jest decyzja, którą można podjąć z dnia na dzień i wprowadzić w życie natychmiast. Taki ruch dałby nam szansę na konkurowanie na rynku w uczciwy sposób. Problem jest bagatelizowany i traktowany niepoważnie. Kiedy na spotkaniach w Warszawie poruszamy te najważniejsze kwestie, słyszymy, że sytuacja poprawi się, gdy powstaną wiatraki. To absurd. Nawet jeśli wiatraki powstaną i wpłyną na cenę energii, to my nie mamy tyle czasu. Potrzebujemy natychmiastowych decyzji, zarówno ze strony Węglokoksu, jak i rządu - przyznał Latka.
- Nie możemy konkurować z zagranicznymi produktami, które są produkowane w krajach bez obostrzeń i norm, a do tego sprowadzane do Polski często za bezcen. Rząd nic z tym nie zrobił. Przez półtora roku, mimo licznych spotkań, nie osiągnęliśmy żadnego skutku. Ja i mój kolega jesteśmy nazywani "oszołomami z Huty Pokój", bo chcemy tylko jednego – pracy dla naszych ludzi - wtórował mu Joachim Kuchta, szef "Solidarności" w Hucie Pokój.
Związkowcy narzekali też na brak programów naprawczych i inwestycji w hutnictwo.
Protestujący hutnicy będą blokowali ruch przy ul. Niedurnego i Hallera w Rudzie Śląska między godz. 8 a 14. - Wiem, że ludzie się denerwują i przepraszam za to, ale do kogo mamy w końcu krzyczeć? Ręce opadają. Nie wiem już, co mamy robić - mówił Joachim Kuchta.
Nie wiadomo, co dalej z planem rozwoju przemysłu stalowego
Przypomnijmy, w maju br. hutnicy protestowali w Warszawie. Domagali się wówczas rewizji Zielonego Ładu, ochrony europejskiego rynku przed zagraniczną stalą i stałej ceny energii dla przemysłu energochłonnego. Z kolei w lipcu br. w Ministerstwie Przemysłu w Katowicach odbyło się pierwsze posiedzenie zespołu ds. opracowania rozwiązań mających na celu poprawę funkcjonowania branży hutniczej. Wzięli w nim udział przedstawiciele sektora hutniczego – reprezentanci związków zawodowych, pracodawców i organizacji branżowych, a także przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Technologii, Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych.
- Projekt „Planu działań na rzecz zrównoważonego rozwoju przemysłu stalowego w Polsce” został opracowany w Ministerstwie Przemysłu w odpowiedzi na trudną sytuację, w jakiej znalazła się branża. Dokument ma charakter zarówno interwencyjny, jak i systemowy. Obejmuje sześć kluczowych obszarów: konkurencyjność, bezpieczeństwo, środowisko, energię, dekarbonizację oraz gospodarkę o obiegu zamkniętym. Z uwagi na konieczność kompleksowego i wieloaspektowego podejścia do wyzwań i szans rozwojowych sektora stalowego, zawarte w planie informacje i propozycje mają stanowić punkt wyjścia oraz wyznaczać kierunek dalszych działań na rzecz poprawy sytuacji w branży - informowało wówczas Ministerstwo Przemysłu.
Hutnicy mają obawy, czy po likwidacji Ministerstwa Przemysłu prace zespołu będą kontynuowane.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ona nie jest tania. Ona nie ma w cenie ETSu, a w przyszłości ETSów.