- Nikt nie straci pracy w Spółce Restrukturyzacji Kopalń - zapewnił wiceminister aktywów Artur Soboń, przyznając, że możliwe są alokacje, czyli przesunięcia pracowników wewnątrz firmy. Trwają analizy, jak liczna jest grupa osób, które np. z przyczyn rodzinnych nie mogłyby skorzystać z alokacji.
Zatrudniająca niespełna 3 tys. osób Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK) zajmuje się likwidacją pogórniczego majątku, z wykorzystaniem dotacji budżetowych.
Pracownicy przechodzący do SRK wraz z majątkiem przeznaczonych do likwidacji kopalń, w większości korzystają z ustawowych osłon socjalnych - urlopów przedemerytalnych i odpraw pieniężnych. Natomiast załoga pozostająca w spółce restrukturyzacyjnej zajmuje się głównie fizyczną likwidacją majątku oraz m.in. zadaniami administracyjnymi.
W miniony piątek Sejm przyjął nowelizację tzw. ustawy górniczej, przedłużającą możliwość przekazywania kopalń do SRK do końca 2023 roku oraz ich likwidacji ze środków budżetowych do 2027 r. Nowela, którą teraz zajmie się Senat, gwarantuje też osłony socjalne dla pracowników, którzy przejdą do SRK na mocy znowelizowanych przepisów.
Podczas ubiegłotygodniowych prac nad ustawą w Sejmie posłowie opozycji przedstawili problem grupy obecnych pracowników SRK, którzy - jak się obawiają - są zagrożeni utratą pracy, a nie zostali objęci osłonami. Chodzi m.in. o grupę kobiet zatrudnionych w administracji zabrzańskiej kopalni Makoszowy. Dlatego Koalicja Obywatelska i Lewica postulowały rozszerzenie grona osób uprawnionych do odpraw pieniężnych o obecnych pracowników SRK - łącznie do tysiąca osób, co - przy 120-tysięcznych odprawach - kosztowałoby budżet do 120 mln zł.
Poprawka w tej sprawie uzyskała pozytywną rekomendację sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, została jednak odrzucona przy głosowaniu nowelizacji ustawy w Sejmie. Jednocześnie wiceminister Soboń zadeklarował wyjaśnienie sprawy pracowników SRK, którzy mogliby zostać narażeni na utratę pracy po zakończeniu likwidacji zakładów, w których obecnie pracują.
Pytany o tę sprawę w poniedziałek w Katowicach wiceminister potwierdził, że problem jest analizowany. Zapewnił przy tym, że SRK nie planuje zwolnień pracowników. Pracy w SRK nikt nie straci, możliwe są alokacje - powiedział.
- Zobaczymy, czy jest jakaś grupa pracowników - chodzi tu głównie o kopalnię Makoszowy - która miałaby kłopot nawet przy alokacji - dodał wiceminister, wyjaśniając, że chodzi o osoby, które np. z powodów rodzinnych nie mogłyby przenieść się do pracy w innym zakładzie SRK, w innym mieście.
- Zobaczymy, jak duża jest ta grupa osób i czy ona wymaga jakiejś odrębnej pomocy. W tej chwili prezes SRK taką analizę przeprowadza - poinformował wiceszef MAP.
Korzystająca z budżetowych dotacji SRK zajmuje się likwidacją kopalń i zagospodarowaniem ich majątku. Od 2015 r. do SRK trafiły kopalnie lub tzw. ruchy górnicze: Makoszowy, Brzeszcze (produkcyjną część kopalni wraz z częścią załogi przejęła później grupa Tauron), Centrum, Mysłowice, Kazimierz-Juliusz, Boże Dary, Anna, Pokój 1, Rozbark V, Jas-Mos, Krupiński, Wieczorek (w dwóch częściach), Śląsk, ruch Piekary (część kopalni Bobrek-Piekary), część ruchu Rydułtowy (fragment kopalni ROW) oraz część kopalni Mysłowice-Wesoła.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ludzi przecie tam sami emeryci od robola do dyrektora a może i prezia O czum wy piszeci o jakiej stracie pracy