Polski rząd nie wyłączy kompleksu Turów; a decyzja o nałożeniu kary jest pozbawiona adekwatności i proporcjonalności - oświadczył we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, zobaczymy, czy Polska będzie musiała płacić kary.
W poniedziałek, ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, do czego TSUE zobowiązał Polskę w maju, Trybunał nałożył na Polskę 0,5 mln euro kary za każdy dzień kontynuowania pracy kopalni.
Jak stwierdził Morawiecki na wtorkowej konferencji prasowej, kopalnia i elektrownia Turów nie zostaną wyłączone, bo są fundamentalnie ważne dla polskiego systemu elektroenergetycznego, dostarczając od 4 do 7 proc. energii elektrycznej. - To miliony osób, to bardzo duża liczba szkół, szpitali, które zostałyby pozbawione prądu. Jak dodał, rząd przedsięweźmie wszystkie możliwe środki służące do przedstawienia argumentacji całej Izbie. (...) Będziemy się posługiwać arsenałem argumentacji o charakterze politycznym i społecznym. Nie można dopuścić do tego, aby takim wyrokiem zagrozić zdrowiem i życiem Polaków - mówił premier.
- Trudno sobie wyobrazić, aby rząd PiS, rząd społeczny, który patrzy każdego dnia jak można pomóc obywatelom, nagle doprowadził do tego, żeby mieszkańcy Bogatyni albo Zgorzelca zostali na zimę pozbawieni ciepła. Oni mają marznąć, bo jest taka decyzja europejskiego trybunału? - stwierdził Morawiecki. Jeśli UE i TSUE chcą ryzykować życiem i zdrowiem Polaków i za nic mają naszą argumentację, to ja uważam, że takie postawienie sprawy jest postawieniem sprawy na głowie. Nie zgadzamy się z tym - oświadczył.
Jego zdaniem, nikt w Europie, a zwłaszcza nikt, kto nie ma legitymacji społecznej nie powinien podejmować decyzji, która naraża bezpieczeństwo energetyczne kraju i powoduje, że bez prądu, bez ciepła mogą pozostać miliony obywateli.
Jak dodał decyzja jest błędna, arbitralna(...), skrajnie agresywna i skrajnie szkodliwa, pozbawiona adekwatności i proporcjonalności środka. Organ wydający orzeczenia niewykonalne pozbawia powagi sam siebie - stwierdził i - jak powiedział - decyzję podjęła jedna osoba, która wkrótce przestaje być sędzią.
Pytany o karę, Morawiecki stwierdził, że o czy ostatecznie Polska będzie musiała zapłacić, to zobaczymy. Wykorzystamy wszystkie możliwości prawne i inne aby wykazać absolutną nieproporcjonalność decyzji - dodał. Pytany czy wyobraża sobie odliczenia kary od środków z UE Morawiecki odparł: przed chwilą pokazaliśmy 80 mld zł dochodów więcej w budżecie.
Zdaniem szefa rządu cała sprawa będzie też szkodzić relacjom polsko-czeskim. Według niego Czesi zachowywali się absolutnie bez dobrej woli. Jak stwierdził Morawiecki, po zaproponowaniu przez stronę polską dobrej oferty, została ona przyjęta, i mieliśmy podstawy, żeby mieć nadzieję, że ten spór Czesi będą także chcieli zakończyć. Jak stwierdził Morawiecki, Czechom jednak ie zależało aby ten spór zakończyć, ponieważ za kilka tygodni mają wybory parlamentarne. Ten fakt nie usprawiedliwia naszych partnerów czeskich - dodał Morawiecki. - Relacje polsko-czeskie ulegają gwałtownemu pogorszeniu, w taki sposób tego nie pozostawimy - dodał.
W lutym br. czeskie władze skierowały do Trybunału Sprawiedliwości skargę związaną z kopalnią węgla brunatnego Turów. Ich zdaniem rozbudowa polskiej kopalni zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca. W maju unijny sąd w ramach środka zapobiegawczego nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni do czasu wydania wyroku.
Z premierem Czech Andrejem Babiszem w Brukseli w czasie szczytu UE, informował, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek z TSUE. Z kolei Babisz zapowiedział wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską. Rozpoczęły się dwustronne rozmowy przedstawicieli obu państw.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.