Komisja Europejska w lipcu przedstawiła założenia pakietu „Fit for 55”, czyli „Gotowi na 55”. Podstawowym założeniem tej swego rodzaju zielonej rewolucji jest redukcja emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r. na poziomie UE. Wiele wskazuje, że realizacja projektów w przedłożonym przez Timmermansa kształcie może być zbyt kosztowna dla obywateli państw członkowskich. Problem jest taki, że „Fit for 55” nie bierze wystarczająco po uwagę różnic w potencjale i kosztach realizacji celów klimatycznych pomiędzy państwami członkowskimi. We wtorek, 14 września, podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, miała miejsce debata poświęcona pakietowi „Fit for 55”. Głos w dyskusji zabrały eurodeputowane PiS.
Anna Zalewska mówiła, że grudzień 2020 r. to czas historyczny, kiedy to cała UE zgodziła się na zeroemisyjność do 2050 r.u na poziomie UE, z uwzględnieniem pochłaniaczy, w sposób solidarny, odpowiedzialny, pokazujący różne drogi osiągnięcia jej w poszczególnych krajach UE. Jak jednak stwierdziła, niestety, pakiet „Gotowi na 55” zapomina o tych uzgodnieniach. - Rządy liczą, obywatele zaczęli się tym interesować i pytają. Pytają, o wzrost cen, bo to oni poniosą największy koszt – koszt ambicji UE – przestrzegała eurodeputowana i dodała, że w związku z tym, UE musi zadbać, by ludzi nie dosięgło ubóstwo energetyczne. - Już 50 mln obywateli UE żyje w ubóstwie energetycznym, a pierwsze obliczenia wskazują, że będzie ich co najmniej 100 mln. Dlatego też musimy ograniczyć nakazy, zakazy, po to, by ograniczyć koszty – apelowała.
Polska polityk wyraziła nadzieję, że UE będzie pracować nad europejskim systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) – i tym, który będzie rewidowany i tym nowym – dla budynków i samochodów, ponieważ jest on niesprawiedliwy i „wynaturzył się” — funkcjonuje na rynku spekulacyjnym. Eurodeputowana odwołała się do słów Fransa Timmermansa, który wyraził swoją radość, że ceny ETS tak rosną, a przecież to one przekładają się bezpośrednio na ceny energii (podczas pandemii wzrosły one trzykrotnie). - Kiedy podczas uzgodnień w prawie klimatycznym wskazaliśmy, że będziemy pochłaniać, prawie wyeliminowaliśmy sztuczne pochłaniacze. Raport IPCC wprost mówi o ich przydatności, wydają się więc one być najszybszym i najsprawiedliwszym sposobem osiągnięcia zeroemisyjności – zakończyła Anna Zalewska.
Beata Szydło stwierdziła, że projekt przygotowany przez komisarza Timmermansa jest mocno kontrowersyjny i wybrzmiewa to w przedmiotowej dyskusji właściwie w każdej wypowiedzi. - Z jednej strony mamy szczytny cel – chronienie klimatu, przyszłości naszej planety. To są na pewno jedne z najważniejszych wyzwań, które przed nami stoją. Ale z drugiej strony ten szczytny cel ma być osiągnięty poprzez degradację europejskiej gospodarki, utratę miejsc pracy, niebotyczny wzrost ubóstwa milionów Europejczyków i degradację całych regionów – zauważyła.
Była Premier wskazała, że jeżeli cel pakietu zostanie osiągnięty takim kosztem, to nie tylko nie poprawi on losu Europejczyków i nie zapewni dobrej przyszłości dla mieszkańców naszego regionu i całego świata, ale wręcz odwrotnie, przyczyni się do jego pogorszenia. - Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to z reguły chodzi o pieniądze. A więc zadajmy sobie pytanie, kto na tym skorzysta, a kto straci – powiedziała Beata Szydło.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.