Węgiel jako źródło energii ma siłę przemieniania, a siła ta powoduje, że zmienia się świat, który na nim wyrósł. Węglowa rzeczywistość społeczności i jednostek oraz wytwarzanej przez nie kultury poddawały się mocy sprawczej tej kopaliny od końca XVIII w. I w zasadzie jest tak do tej pory. Jak zatem zmienia się nasza rzeczywistość, tu na Śląsku? Czy wciąż poddajemy się mocy sprawczej węgla?
Na te pytania poszukiwali odpowiedzi uczestnicy konferencji "Węgiel: ruch", która odbyła się w czwartel. 26 września, w Łaźni Łańcuszkowej Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
- Musimy dbać o niematerialne dziedzictwo górnicze, przekazywać i przetwarzać, aby ono trwało dalej, przez następne pokolenia. Jeśli chodzi o dziedzictwo materialne, to musimy zadbać o nie, otoczyć opieką, najlepiej taką, żeby zachować je w takim kształcie, w jakim było. W Zabrzu nam się to udaje - przekonywała Beata Piecha-van Schagen, koordynator działań naukowych w Muzeum Górnictwa Węglowego.
Zabrzańskie muzeum nie tylko otacza opieką pozostałości po dawnych kopalniach, ale również dba o tradycje związane z ta branżą. W ub.r. udało się wpisać postać św. Barbary, patronki górników, na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Jak zapowiedziała van Schagen, najprawdopodobniej jeszcze w br. zostanie sformułowany wniosek o wpis dorocznych uroczystości górniczych na Światową Listę UNESCO.
Podczas konferencji dyskutowano ponadto o rozwoju miast na Górnym Śląsku, które rozwijały się właśnie dzięki przemysłowemu węglowemu i wielokulturowości.
- Dziś kojarzymy Mysłowice jedynie z kopalnią Mysłowice-Wesoła, bo inne już nie istniej. Ale od połowy XIX w. do przełomu XIX i XX w. na terenie miasta funkcjonowało ok. 70 kopalń. To była maszyneria, która w różnych wymiarach kreowała lokalną kulturę , życie społeczne i obyczajowość. Do Mysłowic przybywali ludzie różnych kultur i narodowości. Mysłowice były przez wiele lat miastem wybitnie wielokulturowym o czy zapomniano po 1945 r. – wspomniał Grzegorz Odoj, naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Z kolei Adam Kowalski, niezależny interpretator dziedzictwa kulturowego, zwrócił uwagę na konieczność ratowania śląskiego krajobrazu.
- Przejdźmy się na hałdy, zobaczmy jak zmienia się nasz krajobraz. Czasami wystarczy zwykła bierność, żeby przyroda wróciła i sama zagospodarowała tereny, które niegdyś naturze odebrał przemysł – wskazywał.
Jego zdaniem człowiek zbyt nachalnie postępuje usiłując rekultywować tereny pogórnicze.
- Często wolimy rozebrać hałdy i wykorzystywać kryjący się w nich surowiec pod budowę dróg. Taka rekultywacja planowa jest oczywiście potrzebna, ale nie w każdym przypadku. Zawsze pozostaje drugie rozwiązanie – po prostu zostawienie takiej hałdy przyrodzie. Hałdy stały się ostatnimi laty miejscami turystyki i wypoczynku. Doceńmy to – namawiał Adam Kowalski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
I do czego to doprowadziło? W pogoni za 'rozwojem' uczyniliśmy tę 'poddaną sobie Ziemię' niezdatną do życia na niej!!!