W Kopalni Doświadczalnej Barbara GIG trenowali czworonożni ratownicy. Do Mikołowa mają zaglądać częściej. Regularnie też będą pojawiać się na ćwiczeniach w czynnych kopalniach węgla kamiennego na Śląsku. Wiele wskazuje na to, że psy staną się wkrótce stałymi członkami zastępów ratowniczych.
Brutusowi i Hebanowi ciemne czeluści podziemnych wyrobisk nie są straszne. Sygnalista na podszybiu ledwo zdążył otworzyć drzwi klatki, którą ratownicy zjechali do podziemi KD Barbara, a psy w te pędy pognały przed siebie w kierunku wagonów wypełnionych urobkiem.
- Mają w sobie mnóstwo energii. Potrafią pływać i interweniować na dole w warunkach zadymienia. Mogą być śmiało opuszczane wraz z przewodnikiem na linie w warunkach wyrobisk pionowych – informuje Alan Szyda, ratownik medyczny i przewodnik psów ratowniczych. Na co dzień górnik oddziału zbrojeniowo-likwidacyjnego GZL w ruchu Zofiówka kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie.
W przeszłości jako żołnierz zawodowy zajmował się szkoleniem psów do wykrywania materiałów wybuchowych na misję w Iranie.
Nie każdy pies się nadaje
- Ważne jest, aby doskonalić psie umiejętności w warunkach starych wyrobisk. Będziemy ćwiczyć pokonywanie przeszkód, które często pojawiają się na dole. Takiego szkolenia nie można przeprowadzić na powierzchni. W podziemnych wyrobiskach psy reagują zupełnie inaczej. My też się przy tym uczymy ich zachowań – dodaje.
To właśnie pamiętna akcja ratownicza w Zofiówce z maja ub.r. była inspiracją do rozpoczęcia cyklu szkoleń psów w warunkach kopalnianych.
- Pamiętam, jak poruszaliśmy się udrożnionym korytarzem ratowniczym o wymiarach 60 cm na 40 cm. Pies Heban czołgał się przede mną, a ja tuż za nim. W oddali dudniły echa wstrząsów wtórnych, a my dalej parliśmy do przodu przez ponad 270 m. Heban wskazał potem rejon, w którym mógł znajdować się ostatni z poszukiwanych górników. Skierowany w to samo miejsce Brutus potwierdził jego wskazanie. I dopiero wówczas ratownicy mogli kopać. Rzeczywiście, pod skałami znajdowało się ciało zaginionego górnika – opowiada Szyda.
Nie każdy pies nadaje się do ratownictwa podziemnego. Każdy jednak musi przejść szkolenie wstępne na powierzchni. Jeśli reaguje strachem na hałas, odpada z dalszej selekcji. Lecz nawet jeśli przeszedł tę próbę pomyślnie, nie znaczy wcale, że zda egzamin pod ziemią.
Specyficzny mikroklimat, ciśnienie, wilgotność powietrza, zadymienie i warunki gazowe mogą skutecznie zniechęcić go do dalszych treningów. Zdarza się, że pojawiające się wciąż nowe okoliczności działania zwyczajnie przerosną jego możliwości.
W kolejnych etapach pies poznaje warunki, w których przyjdzie mu pracować na dole. Przyswaja sobie zapachy.
- Tego można uczyć także na hałdach odpadów powydobywczych. Ślady zapachowe ukrywa się w odpowiednich miejscach i puszcza psa. Ćwiczenia węchowe są szalenie istotne. Muszą odbywać się regularnie – wyjaśnia przewodnik z Zofiówki.
W dalszej fazie ćwiczeń szkoleniu podlega cały zastęp ratowniczy. Jego członkowie muszą bowiem znać zasady postępowania w przypadku, gdyby wypadkowi uległ sam przewodnik. W takich sytuacjach zwierzę jest bezpiecznie ewakuowane na powierzchnię.
Niezastąpione psie nosy
W warunkach zakładu górniczego pies powinien trenować przynajmniej cztery razy w miesiącu. Jednak polskie ratownictwo górnicze nie przewiduje udziału psów w akcjach ratowniczych. Sposób ich wykorzystania na dole nie został określony w żadnym obowiązującym prawie. Dlatego ratownicy górniczy i przewodnicy psów sami wypracowują kanony postępowania z czworonagami.
- Pies powinien podążać przed przewodnikiem na lince, żeby można było go ewakuować w newralgicznej sytuacji. Gdy aparaty sygnalizują ponadnormatywne stężenia gazów niebezpiecznych, należy podjąć decyzję o wycofaniu zwierzęcia. Zawsze liczymy się ze śmiercią psa ratownika, który przecież nie korzysta z żadnych środków ochrony – tłumaczy Alan Szyda.
Obecnie szkolenie psów ratowników górniczych odbywa się oficjalnie pod szyldem stowarzyszenia „Ratownictwo Podziemne Sekcja Poszukiwań” na mocy umowy z Jastrzębską Spółką Węglową. Pięć psów, w tym trzy owczarki niemieckie, szkolone do poszukiwania zwłok i dwa belgijskie wyspecjalizowane w poszukiwaniu osób żywych, szkoli się wespół z dziewięcioosobowym teamem przewodników. Są wśród nich dwie panie: Magdalena Szyda i Katarzyna Motyl. Posiadają uprawnienia ratowników medycznych, a także certyfikaty posługiwania się górniczymi urządzeniami pomiarowymi.
Jak często psy z Jastrzębia gościć będą w mikołowskiej KD Barbara?
- To zależy od potrzeb szkoleniowych. Jedno jest pewne, żadna innowacyjna technologia nie zastąpi psiego nosa. Będziemy zatem starać się, aby stworzyć tym zwierzętom jak najlepsze warunki do ćwiczeń – przyznaje Robert Hildebrandt, kierownik ruchu KD Barbara.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.