- W czasie wybuchu pod ziemią pracowało 23 górników, w tym 22 Polaków - poinformował rzecznik kopalni Ivo Čelechovsky. Pięć osób zginęło, osiem uznano za zaginione, dziesięć zostało rannych, w tym trzy osoby hospitalizowano.
Z Polski "na miejsce udały się dwa pięcioosobowe zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach, a także pomiarowiec z chromatografem" - powiedział w piątek, 21 grudnia, rzecznik CSRG Robert Wnorowski.
Rzecznik rządu Joanna Kopcińska poinformowała na Twitterze, że "Polscy ratownicy dotarli na miejsce wypadku w kopalni w Karwinie. Pierwsza grupa ratowników przystąpiła do akcji ratowniczej i właśnie zjeżdża na miejsca zdarzenia".
- Zabrali ze sobą specjalistyczny sprzęt atestowany do pracy w warunkach zagrożenia wybuchem, czyli taki, który nie może iskrzyć - dodał Wnorowski.
Wnorowski przypomniał, że CSRG jest częścią Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
- To oznacza, że jesteśmy w pełnej gotowości 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu - dodał.
W kopalni w Karwinie doszło w czwartek o godz. 17.16 do wybuchu metanu. Do pracy w Czechach polskich górników wysłała firma Alpex.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To jakieś fatum, albo przed Barbórką, albo przed świętami przydarza się górnikom jakieś nieszczęście. Wyrazy szczerego współczucia rodzinom tragicznie poległych górników.