Kto zyskał, kto stracił na porozumieniu kończącym protest w sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz? Dla portalu górniczego nettg.pl wydarzenie, o którym było głośno w całej Polsce, komentuje socjolog prof. MAREK SZCZEPAŃSKI...
Porozumienie ws. kopalni Kazimierz-Juliusz ma, w mojej ocenie, podwójny wymiar. Z jednej strony jest ono sukcesem związkowców i górników, ale jest to sukces obliczony na bardzo krótką metę, na kilka bądź kilkanaście miesięcy. Jasne przecież jest, że nie da się wyczarować węgla tam, gdzie go nie ma. Górnicy otrzymali szansę na dalszą pracę, otrzymali zapewnienie, że zostaną zatrudnieni w innych kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego. I to jest jedna strona medalu, powiedziałbym taka ludzka.
A druga jest taka, że jeśli próbuje się likwidacji kopalń lub w tym przypadku kopalni, to trzeba mieć świadomość, że górnictwo węgla kamiennego to bardzo spolityzowana branża i w takich przypadkach natychmiast uruchomiona zostaje interwencja polityczna.
To co zdarzyło się w kopalni Kazimierz-Juliusz może mieć także wpływ na tych, którzy chcieliby do górnictwa i jego problemów podchodzić w sposób reformatorski, restrukturyzacyjny. Mogą mieć teraz w sobie więcej bojaźni, bo w sumie efekt tych zdarzeń jest taki, że Roman Łój przestał być prezesem KHW za - jak donoszą media - zbyt pośpieszne, zdaniem związkowców i polityków, działania. Zwłaszcza przed wyborami ta bojaźń przed jakimiś zasadniczymi ruchami w branży będzie rosła. Menedżment widzi sprawę tak: jeśli podejmujesz jakieś działania, to musisz się liczyć z konsekwencjami, łącznie z utratą stanowiska. A przecież należy założyć, że prezes Roman Łój nie podejmował decyzji sam, bez konsultacji z przedstawicielem rządu.
Widać, że problemem górnictwa jest także brak nadzoru właścicielskiego ze strony państwa. On pojawia się wówczas, gdy powstaje kolejne ognisko zapalne w branży. A ich, z tym należy się liczyć, będzie coraz więcej, bo górnictwa węgla kamiennego w obecnym kształcie i funkcjonowaniu utrzymać się nie da!
Porozumienie ws. kopalni Kazimierz-Juliusza przyniosło pijarowskie, przedwyborcze korzyści partii rządzącej. To w sumie jest przedłużeniem politycznej ciszy nad górnictwem, bo ona jest wartością bezcenną dla rządu, zwłaszcza przed wyborami...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Teraz będzie nasilone mydlenie oczu, a efektów i tak nie będzie. POpaprańcy zarżnęli gospodarkę, a jak blisko wybory będzą obiecywać jak przez całe dwie kadencję.
Ach, co to było za spotkanie z panią premier!! Pani Kopacz wykopała pana Łoja, bo ten postępował tak jak przez ostatnie 7 lat nasze państwo pod berłem PO - postępowało,czyli złamał prawo i procedury likwidacyjne - jak wyłuszczył Jerzy Markowski. I nagle na 2 miesiąc e przed wyborami pani premier staje się taką ludzką, "dobrą panią", kobietą, która zaprasza kobiety górników i zapewnia "specjalny nadzór" nad sprawą kopalni i wykupu (ustawowe prawo) mieszkań zakładowych Po 7 latach bezprawi
I tak należy to rozumieć