Posłowie komisji środowiska skierowali w środę (10 lipca) do dalszych prac w podkomisji rządowy projekt ustawy o podziemnym składowaniu CO2 (CCS). Nowelizacja ze względu na małe doświadczenia krajowe i zagraniczne z CCS ogranicza regulacje do projektów demonstracyjnych.
Jak wyjaśnił na posiedzeniu komisji wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju Piotr Woźniak, nowelizacja Prawa geologicznego i górniczego o CCS wynika z obowiązku przyjęcia przez Polskę dyrektywy unijnej z 2009 roku.
Metoda CCS (Carbon Capture and Storage) wychwytu i sekwestracji (składowania) CO2 jest promowana przez KE jako jeden ze sposobów ograniczania emisji CO2 do atmosfery. Technologia polega na wychwyceniu różnymi metodami CO2, powstającego w wyniku spalania paliw kopalnych, skroplenia go, przetransportowania do miejsca składowania i zatłoczeniu do izolowanej formacji geologicznej w celu trwałego przechowania.
Woźniak powiedział, że zgodnie z projektem ustawy składowanie dwutlenku węgla, a także poszukiwanie lub rozpoznawanie kompleksów podziemnego składowania, będzie wymagało uzyskania koncesji udzielanej przez ministra środowiska. Przedsiębiorcy będą musieli także zawrzeć umowę użytkowania górniczego. Koncesja ma być udzielana wyłącznie na potrzeby realizacji projektu demonstracyjnego i będzie obejmować działalność związaną z eksploatacją podziemnego składowiska, a także okres po jego zamknięciu, czyli zakończeniu zatłaczania CO2. Przedsiębiorcy będą zobowiązani do monitoringu tego kompleksu przez 20 lat od jego zamknięcia. Będą oni musieli także zapewnić (przed wydaniem koncesji) odpowiednie środki na realizację projektu jak i na ewentualne zapobieganie bądź usuwanie niepożądanych zjawisk, takich jak uwalnianie się CO2 do atmosfery czy wód podziemnych.
Po zamknięciu kompleksu, na 30 kolejnych lat monitoring przejmie powołany Krajowy Administrator Podziemnych Składowisk Dwutlenku Węgla (KAPS). Obowiązki KAPS mają zostać powierzone Państwowemu Instytutowi Geologicznemu.
Jak ocenił wiceminister, w ustawie przewidziano, że monitoring złoża przez KAPS może być dłuższy, wręcz permanentny. "Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie z pełną odpowiedzialnością określić wszystkich ryzyk związanych z CCS" - podkreślił Woźniak.
Wiceminister dodał, że po 2024 roku, czyli po zebraniu doświadczeń z projektów demonstracyjnych w kraju i zagranicą, rząd zobowiązał się do opracowania sprawozdania i przeprowadzenia analizy tych projektów oraz podjęcia decyzji co do przyszłości działalności takich przedsięwzięć.
Nowelizacja będzie wprowadzała zmiany w innych ustawach, w tym m.in. w: ustawie o odpadach, o swobodzie działalności gospodarczej, o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, Prawie ochrony środowiska. Przewidziano również zmiany w Prawie energetycznym dotyczące przesyłu dwutlenku węgla.
Dotychczas w Polsce realizowano projekty zatłaczania CO2 o charakterze pilotażowym na niewielką skalę. Podobne projekty odnotowano w Niemczech, Danii, USA, Kanadzie, Holandii, Norwegii. W większości na przestrzeń składowania wykorzystano wyeksploatowane lub czynne złoża gazu ziemnego i ropy naftowej. W Austrii i na Litwie zakazano podziemnego zatłaczania dwutlenku węgla. Przykładowo rząd austriacki uzasadnił swoją decyzję brakiem wystarczająco pojemnych czy odpowiednich struktur geologicznych.
Pierwszy polski projekt CCS na większą skalę prowadziło PGE w Bełchatowie; do współdziałania z instalacją wychwytu CO2 przystosowano najnowszy, otwarty w 2011 r. blok 858 MW. Grupa zrezygnowała jednak z projektu w kwietniu 2013 r., motywując to niemożnością zabezpieczenia odpowiedniego finansowania. Bełchatowski CCS nie znalazł się bowiem na liście projektów, dofinansowywanych przez KE. Eksperci podkreślają, że obecnie technologia CCS jest na tyle droga, że opłacałoby się ją stosować, jeśli uprawnienia do emisji CO2 w systemie ETS kosztowałyby ponad 65 euro. Tymczasem ostatnio kosztują poniżej 5 euro. (PAP)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Marnowanie czasu i energii na przygotowanie ustawy, praktycznie nieużytecznej, bo w dającym się przewidzieć czasie żadne CCS nie powstanie - jeśli ma być zbudowane przez podmiot komercyjny. Przykład Bełchatowa wyjaśnia wszystko; CCS to technokratyczne zombi, które powstanie tylko wtedy, gdy ten bękart chorych umysłów będzie sfinansowany przez podatników (z całej UE czy tylko polskich, jak to uczynił Tauron fundując sobie kosztem klientów pilotażowe CCS w Łaziskach)....