W Katowicach przy ul. Sobieskiego w środę (12 grudnia) oficjalnie otwarto czeską hospodę. Kto lubi klimaty kraju naszych południowych sąsiadów, ma teraz możliwość nie tylko posmakowania czeskiego piwa, ale również skosztowania specjałów kuchni czeskiej, w tym osławionego knedlika z gulaszem.
Bardziej wybredni goście mogą raczyć się do woli ulubioną przez dobrego wojaka Svejka, mocno ziołową Becherovką, a nawet zagryzać ją tradycyjnym "utopencem" (marynowaną w occie parówką z dużą ilością cebuli - przyp red.). Salę "ostrawską" katowickiej hospody zdobią stare fotografie kopalń i hut, zaś na szklanym ekranie zawieszonym u sufitu, będzie można oglądać filmy czeskich twórców. Na razie do kufelka przygrywa hudba (muzyka - przyp. red.) w wykonaniu gwiazd tamtejszej estrady.
- W naszym regionie kultura czeska cieszy się dużą popularnością i stąd pomysł, aby urządzić lokal w tym stylu. Zastanawiamy się czego hospodzie jeszcze brakuje i z pewnością z czasem będzie przybywało atrakcji - zapewnia Jarosław Tondos, jej współwłaściciel.
Ciekawostką jest z pewnością fakt, że hospoda przy ul. Sobieskiego jest drugą czeską restauracją w burzliwych dziejach stolicy województwa śląskiego. Pierwsza, pod nazwą "Ostrava" działała od 1973 roku przy ul. Sokolskiej (wówczas Zawadzkiego) na znak przyjaźni obu "bratnich narodów". Serwowano tam wyborne czeskie piwa, a także wyszukane specjały czeskiej kuchni. Z czasem lokal zaczął podupadać. W okresie stanu wojennego piwo serwowano "specjalnym" gościom spod lady, a o knedliku i gulaszu trzeba było zapomnieć.
Kilkakrotnie podejmowano próby wskrzeszenia czeskiej restauracji, lecz niestety, bezskutecznie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.