Zawsze chciał mieć orła, ale dopiero gdy zamieszkał na wsi, mógł swoje marzenie spełnić. Fascynacja drapieżnymi ptakami pojawiła się u Dawida Wilka, ratownika górniczego z kopalni Wujek w Katowicach, wiele lat wcześniej. Był dzieckiem, gdy po raz pierwszy mógł takiego ptaka zobaczyć z bliska i go dotknąć.
– Miałem jedenaście lat, gdy ktoś do mojego taty przyniósł młodą pustułkę – wspomina. – Fruwać jeszcze nie umiała. Ale tak mnie zafascynowała, że potem zacząłem zajmować się tu jakimś myszołowem, tu innym ptakiem. Wkręciłem się, i to tak, że to nie jest już hobby, tylko choroba – dodaje ze śmiechem.
Z upływem lat chłopięce hobby przerodziło się w wielką pasję. Wyprowadził się z mieszkania w bloku, by hodować drapieżniki. Kupili z żoną dom z dużym ogrodem. Wyremontowali i postawił w ogrodzie woliery dla ptaków drapieżnych.
I dopiero wtedy mógł sobie sprawić wymarzonego orła. Wcześniej, w suszarni 10-piętrowego bloku trzymał jastrzębia. – Miałem na to zgodę innych lokatorów – wyjaśnia Dawid Wilk. – Najpierw w mieszkaniu trzymałem ptaki, ale bałagan robiły straszny. Na wsi od ośmiu lat mieszkamy. Specjalnie chałupę kupiłem, była do remontu, żeby tylko móc hodować ptaki.
Ojciec sokolnika hoduje kanarki. Dziadek miał owczarki niemieckie. A on hoduje ptaki drapieżne.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.