Nie ma przesłanek do zamknięcia lasów ze względu na zagrożenie pożarowe - poinformował we wtorek, 21 kwietnia, rano minister środowiska Michał Woś. Dodał, że po zniesieniu zakazu wstępu do lasów nie odnotowano zmożonego tam ruchu.
- Jest fatalnie pod względem suszy. Była bezśnieżna zima. Wiosna nie miała opadów od wielu dni. Cieszymy się piękną pogodą, ale to skutkuje fatalnym stanem wód i suszą - powiedział w Polskim Radiu 24 minister.
Równocześnie przypomniał, że przepisy dotyczące zamykania lasów ze względu na zagrożenie pożarowe są jednoznaczne i mówią o tym, że jest to możliwe, gdy przez pięć kolejnych dni z rzędu o godz. 9.00 wilgotność ściółki leśnej spadnie poniżej 10 proc.
- Takiej sytuacji nie mamy w tej chwili nigdzie w Polsce. Zdarzają się oczywiście sporadyczne pożary lasów i jest ich trochę więcej - dodał minister.
Zwrócił jednak uwagę, że przyczynami tych pożarów jest głównie działalność człowieka.
- Niektórzy wjeżdżają samochodami spalinowymi do lasów, co jest absolutnie zabronione. Zdarza się też, że ktoś rzuci niedopałek (...), ktoś nieroztropny wypala trawy - powiedział Michał Woś.
Równocześnie poinformował, że z tego powodu zniesienia w poniedziałek zakazu wstępu do lasu, obowiązującego od 3 kwietnia ze względu na stan epidemii, nie odnotowano zmożonego ruchu w lasach.
- Rzeczywiście otwarcie lasów zostało przyjęte z dużym entuzjazmem w całej Polsce, ale równocześnie nie odnotowaliśmy jakiegoś wzmożonego ruchu (...). To były pojedyncze wycieczki i reżim sanitarny jest zachowany - stwierdził.
Przypomniał, że w lasach nie obowiązuje powszechny nakaz zasłaniania sobie ust i nosa. - Można wejść do lasu, odetchnąć powietrzem bez maseczki, ale zachowajmy daleko idącą ostrożność - zaapelował.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.