Wojsko Polskie włącza się w akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka - poinformował w środę, 9 maja, po południu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak na oficjalnym profilu resortu w Twitterze. Informację potwierdził też w mediach społecznościowych Śląski Urząd Wojewódzki.
Minister Obrony Narodowej, śledzący informacje z akcji ratunkowej w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju, postanowił o wsparciu poszukiwań przez wyspecjalizowaną jednostkę do poszukiwań podwodnych.
"Wojsko Polskie włącza się w akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka" - napisał minister Błaszczak.
"Na miejsce udają się żołnierze Marynarki Wojennej wyposażeni w roboty przeznaczone do prowadzenia poszukiwań podwodnych" - sprecyzował.
Przypomnijmy, że w Zofiówce, podążając w kierunku przodka chodnika H-10, skąd docierają sygnały dwóch (lub nawet trzech) nadajników GLON przy akumulatorowych lampach na osobistym wyposażeniu odciętych górników, ratownicy napotkali na rozlewisko wodne. Nadajniki działają nawet przy wyłączonej lub zniszczonej lampie, a także kilkadziesiąt godzin po wyczerpaniu się podstawowej pojemności akumulatorów.
Woda wypełnia zagłębienie w wyrobisku po sam strop i uniemożliwia przejście dalej. Zajmuje 300-400 m sześc. chodnika (taką mniej więcej objętość ma 5-7 cystern kolejowych lub średni basen sportowy).
Doświadczeni nurkowie z Polskiej Miedzi - problemem gabaryty
Do akcji w kopalni Zofiówka z KGHM Polska Miedź z Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego przysłano najbardziej doświadczony w Polsce zastęp nurków, którzy uczestniczyli w najbardziej skomplikowanych górniczych poszukiwaniach podwodnych.
- Gabaryty nurka z wyposażeniem są na tyle duże, że oni nie mogą sie przecisnąć. Dlatego musimy jak najszybciej usunąć z wyrobiska rumosz, aby przy samym rozlewisku można było urządzić dla nurków bazę, by mogli tam się przebrać - poinformował na odprawie dla mediów w środę po godz. 18.00 Daniel Ozon, prezes JSW.
W tej chwili od wody dzieli ratowników ok. 90 m przestrzeni wypełnionej po części zaciśniętymi elementami wyposażenia. Do uprzątnięcia jest ok. 30-40 m rumoszu. Ostatnia z ekip, która wyjechała na powierzchnię, potwierdziła, że lutniociąg zdołano zamontować do ok. 40. metra. Prace nie ustają.
W drugą stronę, w kierunku przeciwnym od przodka, prześwity, którymi przedzierają się ratownicy, zawęziły się już nawet do 40 cm. Warunki do przejścia są tam ekstremalne.
Marynarze dotarli do Jastrzębia-Zdroju
Pod koniec spotkania z dziennikarzami prezes JSW potwierdził, że żołnierze Marynarki Wojennej właśnie dotarli do kopalni w Jastrzębiu-Zdroju i rozmawiają z inżynierami o możliwości wykorzystania ich sprzętu. Wojsko oferuje podwodne minidrony pływające do spenetrowania zalewiska na poziomie 900.
- Nie jest jeszcze pewne, czy będziemy mogli wykorzystać ten sprzęt. Nie wiem, jaki mają napęd, a pewnie do tego sprowadzać się będzie cała trudność - tłumaczył Daniel Ozon.
W wyrobisku stężenie metanu waha się, w niektórych miejscach może przekraczać granicę wybuchowości (4,5-5 proc.). Dlatego wykluczone jest zastosowanie urządzeń elektrycznych, które mogłyby spowodować iskrzenie i zapłon lub eksplozję gazu.
Pompom pneumatycznym potrzeba od 8 do 10 godzin
- Sądzimy, że być może wypompowanie wody z rozlewiska będzie jednak efektywniejsze - ocenił w środę wieczorem Daniel Ozon.
Pod ziemią, w układzie liniowym, jedna za drugą, instalowane są 4 pompy o napędzie pneumatycznym. Transportowana na dół jest właśnie czwarta, najmniejsza z pomp, która ma stanąć najbliżej rozlewiska. Ale usunięcie 300-400 m sześc. wody (na tyle szacuje się objętość rozlewiska) potrwa od 8 do 10 godzin.
- Jeśli lustro wody spadnie na tyle, że będzie możliwość wejścia ekip, będziemy chcieli spenetrować pozostały chodnik. Do godzin porannych będziemy mieli informację, czy ratownicy przeszli i spenetrowali chodnik do końca - mówił szef JSW.
Ostatnia opcja - wiercenie już trwa
W Zofiówce, chcąc jak najszybciej dotrzeć do przodka, z którego sygnały świadczą o położeniu nadajników przy lampach górników, rozpoczęto też wykonywanie odwiertu z innego wyrobiska. Specjalna wiertnia musi przebić się przez ok. stumetrową warstwę skał. Dotychczas przewiercono 20 m. Tyle postępu można osiągnąć na jedną zmianę.
- Potrzeba więc jeszcze 3-4 zmian - szacował w środę wieczorem prezes JSW.
Jego zastępca ds. technicznych Tomasz Śledź podał, że pod ziemią dodatkowo zabudowano czujnik, którego pomiary trafiają na bieżąco i bezpośrednio do sztabu akcji - to metanomierz stacjonarny, który w tej chwili pokazuje 0,7 proc. stężenia metanu w pobliżu skrzyżowania wyrobisk H-2 i H-10.
Warunki klimatyczne w dwóch innych punktach pomiarowych nie uległy w ostatnim czasie większym zmianom: stężenie metanu wynosi tam 2,7 proc., a tlenu około 20 proc. Temperatura osiąga 28,6 stopni Celsjusza. Bliżej przodka dzięki przewietrzaniu podniosło się nieco stężenie tlenu w atmosferze.
- Warunki te są dobre, ratownicy mogą bezpiecznie pracować - ocenił Tomasz Śledź.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie kolego MM ratownicy przedewszystkim musza dbać o swoje bezpieczeństwo, a przy takich stężeniach CH4 raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie zaryzykuje.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Przerobilem 25 lat na oddziale wydobywczym mam swiadomosc jak moze wygladac ten zawalony chodnik i szanse tych ludzi ale opowiesci tego Ozona mnie powalaja.
Ciągle piszecie potrzeba 10 godz do wypompowania wody. Ile u was trwa godzina? Pomp na kopalni Zofiówka nie ma? Żal.
Ale żołnierze mogą przeszkolić ratowników w obsłudze robotów. Może w ten sposób udałoby się ich użyć pod ziemią. Tylko co z elektrycznym napędem, bo pewnie jest elektryczny?
Napiszę krótko obecnie ci panowie od 'ratowania' nie powinni się nazywać ratownikami, a przepisy nie pozwalają ratować. dwóch panów bez aparatów z pewnymi obrażeniami ciała, żadna tajemnica złamana łopatka, rozbita głowa i inne, dociera w miejsce gdzie oczekują pomocy, a ci 'ratownicy'z aparatem'tlenowym' czekają.... Bo jest metan? Co im się k..A z gumowcow iskrzy?
Ratownicy nie mogą używać aparatów bo nie są przystosowane do kontaktu z wodą.Jak wypompują wodę to nurkowie nie zanurkują bo nie mają aparatów przystosowanych do kontaktów z powietrzem Sorki przy całej powadze sytuacji ale organizacja jak gang Olsena.
Tu nie chodzi o legalizacje czy inne dopuszczenia bo w wypadku akcji w razie potrzeb i jesli jest to bezpieczne to mozna uzyc wszystkiego. Tu trzeba sie zapytac kto ten sprzet bedzie umial obsluzyc tam na dole. Ratownicy gorniczy go nie znaja i nie sa na niego przeszkolenia a znow wojska nikt trzezwo myslacy nie wpusci to zagrozonej strefy bo przeciez Oni nie maja pojecia o warunkach i pracy na dole kopalni ale tez nie maja ani badan jakie przechodza ratownicy ani nie sa przeszkoleni w obsludze chocby aparatow roboczych. Ratownikiem nie zostaje sie po 10 minutowym przeszkoleniu. To jest tylko pod publiczke zrobione.
Skoro kierujący akcja wiedzieli ze chodnik pikuje w dół,to naprawdę tak trudno się domyślić że rurociąg ppoż mógł zostać przerwany i zalać to miejsce? wcześniej mogli tak zakładać i się przygotować,skoro wiadomo ze woda zalewająca przodek to główne zagrożenie po tąpnięciu .Wiadomo lepiej mydlić oczy,ile czasu zajmuje transport czterech pomp gdy cała kopalnia postawiona jest na nogi 2 dni czy 3 dni bo od tylu czytam te artykuły,ludzie chyba macie normalne pompy powietrzne a nie jakieś lochy wiec na garbach je targać...jak już transportu się nie da załatwić. Przecież tam są czyiś ojcowie,synowie ,małżonkowie brak słów.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Zgodnie z przepisami, podczas akcji ratowniczej, za zgoda kierownika akcji ratowniczej, mozna stosowac sprzet nie posiadajacy dopuszczenia
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
'ratownik' z jednej strony twierdzisz, że drony bez dopuszczenia WUG nie mogą być wykorzystane w akcji (chociaż nie wiesz czy nie podlegają bardziej rygorystycznym przepisom) i jednocześnie proponujesz cięcie stali w wyrobisku gdzie stężenie metanu waha się w granicach 5-5.5% (czyli w granicach wybuchowości. Widać po tym jakie masz pojęcie o kopalni. Z jednym się trzeba zgodzić, że zalany chodnik też jest pozaciskany.
Kto wierci ten otwór zastęp ratowników z Zok-u czy może oddział wiertniczy z kopalni?? A może specjaliści od odmetanowania z firmy Budwak????????
100m otworu to glupia mdr za zmiane wywierci wiec cos mi tutaj nie pasuje.
Kto naiwny liczy na to, że zalany chodnik nie jest tak zaciśnięty, jak jego reszta? Płetwonurkowie to porażka organizacyjna. Drony nie mają dopuszczenia WUG. Pompy, odszlamować i ciąć złom. Reszta opcji to tylko PR dla laików i mediów.
W czasie akcji może być stosowany każdy sprzęt , nawet bez dopuszczenia, oni ratują życie ludzkie.
czy te drony maja legalizacje z wugu ?? jest tam strefa metanowa i nic bez atestu tam nie powinno sie znajdowac