Stworzenie zachęt do inwestowania w morską energetykę wiatrową otworzyłoby drogę rozwoju nie tylko dla polskich stoczni, ale także dla firm pracujących w branży okołostoczniowej i żeglugi - ocenił podczas debaty w PAP wiceprezes ARP Marcin Zieliński.
- W Polsce mamy problem z tworzeniem regulacji, które zachęcałyby do inwestowania tutaj, na Bałtyku - powiedział Zieliński, który był uczestnikiem debaty na temat przemysłu stoczniowego.
Przypomniał, że wciąż nie ma ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), która stworzyłaby regulacje dla tego rynku. - Myślę, że jeżeli byłoby wsparcie energetyki morskiej, to dla naszych firm działających tutaj w kraju byłaby to ogromna szansa - dodał. Ustawa o OZE ma m.in. określić wsparcie dla poszczególnych źródeł odnawialnych, w tym i turbin wiatrowych na morzu. Prace nad projektem dobiegają końca, ale rząd jeszcze się nim nie zajął.
Zieliński mówił, że firmy energetyczne stoją obecnie przed wyborem, czy budować nowe bloki opalane węglem kamiennym, czy inwestować w energetykę jądrową, dlatego pytanie, czy na rynku znajdzie się też miejsce dla energetyki wiatrowej, jest tak ważne.
Uczestnicy środowej (5 lutego) debaty w PAP poświęconej rynkowi stoczniowemu zgodzili się, że przyszłością nie tylko polskich, ale także europejskich stoczni, jest produkcja wyspecjalizowanych instalacji do pracy na morzu, jak np. służących do wydobywania gazu czy właśnie dla wiatrowej energetyki morskiej. Zaznaczali jednak, że w Polsce brakuje klientów na ich produkty.
- Nie mamy w Polsce kupców, Polak nie kupuje w ogóle statków - ocenił Zbigniew Andruszkiewicz z zarządu Gdańskiej Stoczni "Remontowa". Dlatego - jak zauważył - jeżeli byłaby mowa o wspieraniu przemysłu stoczniowego, to trzeba byłoby mówić raczej o wpieraniu kupujących. Wskazał, że tak zrobili Niemcy, co spowodowało taki popyt w niemieckich stoczniach, że nie mogły nadążyć z realizacją zamówień.
- To jest cały łańcuch zależności, stoczniom się powodzi, kiedy armatorom się powodzi - dodał wiceprezes stoczni Nauta Krzysztof Juchniewicz. Wyjaśnił, że stocznia ta produkuje głównie na rynek skandynawski, a około połowy przychodów pochodzi ze sprzedaży do Norwegii.
Uczestnicy debaty zwrócili też uwagę na niedobór wykwalifikowanych kadr. Andruszkiewicz wskazał, że Gdańska Stocznia "Remontowa" mogłaby od ręki zatrudnić około stu wykwalifikowanych spawaczy, wiceprezes Juchniewicz dodał, że w stoczni Nauta brakuje trzystu spawaczy. - Stworzyliśmy specjalną szkołę fachowców. Brakuje nam kadry technicznej - konstruktorów, project menagerów - dodał.
- To, co dzisiaj dla branży najcenniejsze, to ludzie - zaznaczył prezes MS TFI Piotr Słupski. - Jako branża potrzebujemy wykwalifikowanych specjalistów. Chcemy, żeby to była nasza przewaga konkurencyjna - dodał. - Potrzebne są inwestycje w kapitał ludzki, przełamanie mitu, że to nie jest perspektywiczny kierunek - ocenił Słupski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.