W tym przypadku MRU nie ma nic wspólnego z kotem, lecz Międzyrzeckim Rejonem Umocnionym, po niemiecku zwanym: Festungsfront im Oder-Warthe Bogen. MRU lub, jak to woli FFOWB, ma ten związek z "Sieniawą"* i węglem brunatnym, że dzięki prowadzonemu tu od 1857 r. wydobyciu, Niemcy mieli doskonale rozpoznane warunki geologiczne terenu. I dzięki temu mogli szybko i sprawnie w latach trzydziestych ubiegłego wieku wybudować na wzór Linii Maginota - Festungsfront im Oder-Warthe Bogen...
Złoże węgla brunatnego Sieniawa i o tej samej nazwie kopalnia związane są ze strukturą geologiczną "Łuk Mużakowa". Położony jest on na przygranicznych południowo-zachodnich peryferiach Polski, nad Nysą Łużycką. Rzeka przecina jego wygiętą w kształcie podkowy w południowym kierunku strukturę pozostawiając jej wschodnie skrzydło po stronie polskiej. Park Krajobrazowy Łuku Mużakowa otrzymał certyfikat Europejskiego Geoparku. Decyzję taką podjęto dla ochrony wschodniej części moreny czołowej (ukształtowanej przez lodowiec skandynawski ok. 340 tys. lat temu), która zachowała się w całości stanowiąc unikat na skalę światową. Nasuwający się od północy lodowy walec grubości ok. 100 m pchał przed sobą zwały gliny z głazami narzutowymi, które dziś widoczne są w postaci spiętrzeń moreny czołowej. Tworzą one miedzy Bobrem a Nysą Łużycką pas Wzniesień Żarskich. Jest to największy w Europie rejon występowania moreny czołowej.
Miedzy tymi wzniesieniami znajdują się stromo sfałdowane pokłady węgla brunatnego, które wychodzą na powierzchnię ziemi. Ich sprasowanie przez lodowiec nadało im bardziej zwartą strukturę i wiążącą się z tym znacznie wyższą niż przeciętną kaloryczność. Walory tego węgla brunatnego, a przede wszystkim łatwość w jego wydobyciu spowodowały, że był on tu do końca II wojny światowej podstawowym surowcem energetycznym.
Cały drobny miejscowy przemysł i rzemiosło korzystało z tego taniego źródła energii. Wszystkie kuźnie, gorzelnie, drobny przemysł ceramiczny, ogrzewanie domów itp. były opalane z miescowego węgla brunatnego. Praktycznie każdy, kto posiadał tam ziemię mógł się zaopatrywać z tego źródła. Wystarczyło wykopać jeden, dwa metry głębokości wyprofilowany dół, aby móc załadować na konne furmanki potrzebną ilość węgla. Przed spalaniem był on zwykle suszony pod zadaszonymi wiatami, aby obniżyć jego naturalną wilgotność dochodzącą do ok. 50 proc. wody.
Po wojnie największe z tych wyrobisk jeszcze przez kilka lat nadal eksploatowano. Potem wraz z centralizacją polskiego przemysłu wydobywczego zaniechano wydobycia, pozostawiając zakwaszone akweny wodne.
Podziemne zwierciadło
Wspomniany lodowiec napotykając tu stosunkowo płytko zalegający węgiel brunatny sfałdował go w klasycznym stylu "alpejskim" tworząc stromo nachylone pokłady zapadające na kilkadziesiąt metrów poniżej terenu.
Powstało w ten sposób wiele fałdów obalonych, ściętych i przemieszczonych. Utworzona morena czołowa tworzy tu malownicze i wzniesienia z dolinami wypełnionymi jeziorami. Poziom wody w jeziorach jest jednocześnie odniesieniem do poziomu wód podziemnych w całej tej okolicy. Odkryto to podczas podziemnej eksploatacji węgla brunatnego. Poszczególne jego pokłady można było wybierać do głębokości ok. 30-50 metrów poniżej terenu w zależności od lokalnych warunków w całkowicie suchym górotworze. Było to niezwykłym ułatwieniem, gdyż nie trzeba było ani odwadniać tego górotworu, ani też stosować specjalnie wytrzymałej obudowy wyrobisk. Był to bezwzględnie przestrzegany warunek bezpieczeństwa.
Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy kopalnia znalazła się w trudnych warunkach finansowych, postanowiono odstąpić od tego wymogu. Wystarczyło, że roboty te zeszły tylko ok 2 metry poniżej wody. Na szczęście, awaria nastąpiła w niedzielny poranek, kiedy załoga nie pracowała. W pobliżu przodka nastąpiło rozmoknięcie węgla w spągu i jego wysadzenie.
Dopływ do wyrobisk był tak duży, że mimo pracy wszystkich pomp odwodnieniowych ta część kopalni uległa całkowitemu zatopieniu. Po miesiącu, kiedy sprowadzono wysokowydajne pompy powierzchniowe, początkowo wydawało się, że uda się odwodnić zatopione wyrobiska, Kiedy jednak doszło do zróżnicowania ciśnień zorientowano się, ze jest to rzecz niemożliwa. Wodę odprowadzano do pobliskiego jeziora, która przez podścielającą węgiel warstwę żwirów w tym samym tempie z powrotem wracała do kopalni. Od tego czasu zdecydowano się tu już tylko na kopalnię odkrywkową.
Niemiecki Maginot
Poprzedni niemieccy gospodarze kopalni "Sieniawa" doskonale znali uwarunkowania wodne struktury Łuku Mużakowa. Na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku postanowili oni wykorzystać je dla celów militarnych. W latach 1934-1944 dla ochrony wschodniej granicy, czyli Bramy Lubuskiej i przedmościa odrzańskiego, III Rzesza wybudowała pas umocnień wzorowany na francuskiej Linii Maginota.
Na głębokości od 12 do 40 metrów, ale zawsze powyżej naturalnego zwierciadła wody zbudowano system podziemnych tuneli i powierzchniowych bunkrów. Według niemieckich źródeł wybudowano je na długości ok. 100 km. Z planowanych 330 instalacji bojowych zbudowano tylko 106. Sporo z nich zachowało się.
Dziś pas (na długości 32 kilometrów) tych umocnień zaczyna się na północy w rejonie Gorzowa Wielkopolskiego. Od Skwierzyny ciągnie się on na południe przez Sieniawę i Świebodzin do miejscowości Brody w rejonie Krosna Odrzańskiego.
Poszczególne stanowiska bojowe, oprócz sieci telefonicznej łączyła kolejka wąskotorowa. Strategia tej militarnej budowli polegała też na opanowaniu i obronie terenowych wzniesień wewnątrz, których znajdowały się wspomniane umocnienia. Niżej tereny były zalane przez jeziora, rzeki, cieki oraz zbiorniki wodne itp. naturalne zapory, które miały uniemożliwiać ich łatwe przejście. W konsekwencji zmiany doktryny wojennej na blitzkrieg, czyli wojnę błyskawiczną w 1938 roku zaniechano już dalszej rozbudowy podziemnych umocnień. Podczas tej wojny w wyrobiskach tych umieszczono niemieckie fabryki broni.
W styczniu 1945 roku Armia Czerwona zajęła te fortyfikacje w ciągu trzech dni - praktycznie bez żadnego oporu. Dziś system podziemnych tuneli i bunkrów jest atrakcją turystyczną. Samodzielne jednak zwiedzanie jest nadal niebezpieczne. Kilka nieostrożnych osób przepłaciło to życiem wpadając do niezabezpieczonych i nieoznakowanych głębokich studni i szybików, których wyloty znajdują się w spągu nieoświetlonych tuneli.
Sypialnia nietoperzy
W międzyrzeckich bunkrach i tunelach bez względu na porę roku panuje wysoka wilgotność i stała temperatura wynosząca ok. 11 stopni Celsjusza. Warunki te obok stałego zaciemnienia i zimowego spokoju świetnie odpowiadają koloniom nietoperzy, które chętnie tutaj zimują.
Z myślą o ochronie przylatujących tu nietoperzy w części umocnień MRU w 1980 r. utworzono rezerwat Nietoperek, aby po kolejnych 18 latach rozszerzyć go na wszystkie podziemia.
Poniemiecka sieć fortyfikacji w okolicach Międzyrzecza i Lubrzy stanowi największe w Europie Środkowej i w całej Unii Europejskiej zimowe siedlisko nietoperzy. Nietoperze przylatują tu z nizin europejskich. Niektóre osobniki aby móc przezimować pokonują nawet 260 kilometrów. Ostanie liczenie nietoperzy wykazało spadek ich liczebności z ok. 31 tysięcy do 27 tysięcy. Prawdopodobnie jest to związane ze zmniejszeniem ilości owadów i coraz gorszym stanem lasów. Chiropterolodzy podnoszą larum: nietoperze opuszczają nasz kraj!
* W roku 1997 rozpoczęto likwidację Kopalni Węgla Brunatnego "Sieniawa". Była ona jedyną podziemną kopalnią węgla brunatnego w Polsce. W roku 2002 zakończono likwidację Przedsiębiorstwa Państwowego KWB Sieniawa. Szczęśliwie dla regionu udało się znaleźć inwestorów podejmujących wyzwanie kontynuowania działalności wydobywczej. Nowa Kopalnia Węgla Brunatnego SIENIAWA Sp. z o.o. po uzyskaniu koncesji w październiku 2002 roku rozpoczęła prace eksploatacyjne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.