Przez rok ceny ropy Brent wzrosły o 61 proc., a benzyna 95 z PKN Orlen podrożała o 11 proc. - poinformował w piątek, 18 maja, na konferencji prasowej członek zarządu ds. sprzedaży PKN Orlen Zbigniew Leszczyński. Jak wskazał, to efekt optymalizacji i dywersyfikacji.
W PKN Orlen robimy wszystko, by przy rosnących cenach ropy ceny paliw w Polsce były jak najniższe - zadeklarował Leszczyński. Zwrócił uwagę, że ceny paliw i daniny od nich należą do najniższych w Europie.
Jak mówił Leszczyński, głównym czynnikiem wzrostu cen paliw w Polsce i na świecie są rosnące ceny ropy naftowej.
- Dzięki aktywności prezesa Daniela Obajtka w PKN Orlen przyspieszenia nabrała dywersyfikacja dostaw ropy, jak również bardzo mocno optymalizujemy nasze koszty produkcji. Dzięki temu przy rosnących cenach ropy, ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie - mówił. Podkreślił, że także suma akcyzy i podatków od paliw jest u nas jedną z najniższych w Europie.
Główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski ocenił z kolei, że ceny ropy są wyższe z powodu "premii strachu", związanej z zerwaniem przez USA porozumienia nuklearnego z Iranem. Pytany, czy PKN Orlen może kupować ropę z Iranu, Czyżewski powiedział, że tak, "jeśli to będzie opłacalne".
- W tej chwili nie ma żadnych sankcji - zaznaczył. Jak przypomniał, na razie to USA zerwały porozumienie, a UE, Rosja, Chiny oraz Iran deklarują, że to porozumienie będą kontynuować.
- Na razie nic się nie wydarzyło, ale jest podwyższone ryzyko czegoś, co może zakłócić dostawy. Z tego powodu cena ropy wzrosła do prawie 80 dol. za baryłkę. Wszyscy czekają, jak to się rozwinie. Są wysiłki międzynarodowe, żeby tę sytuację załagodzić. Jeżeli zostanie załagodzona i nie pojawi się dodatkowe ryzyko, to w zasadzie nie ma powodu, żeby ceny ropy szły w górę, bo zmartwieniem dziś nie jest podaż, tylko popyt na ropę - mówił Czyżewski.
- W mojej opinii, przy założeniu, że nie pojawią się nowe ryzyka związane z Iranem, ceny ropy z obecnych poziomów powinny iść w dół - dodał.
Czyżewski mówił też, że nigdy nie jest tak, że zmiany ceny ropy przekładają się bezpośrednio na ceny paliw.
- Handel detaliczny łagodzi skoki z rynków. W detalu zarabia się na kliencie i na marży. Z powodu wyższych cen ropy klienta można stracić i to na długo. Mechanizm jest taki - jeśli klient tankuje za określoną kwotę i widzi, że mu nie starcza, to rezygnuje z jazdy samochodem, przesiada się np. do komunikacji zbiorowej, a po jakimś czasie może dojść do wniosku, że sprzeda auto. I wtedy go tracimy - tłumaczył. Efekt rezygnacji pojawia się zazwyczaj po dwóch kwartałach wysokich cen - dodał główny ekonomista PKN Orlen.
Podkreślił jednocześnie, że 70 proc. zysku na stacjach PKN Orlen pochodzi ze sprzedaży paliw, a reszta - ze sprzedaży innych produktów.
- W naszych założeniach ta sprzedaż pozapaliwowa ma rosnąć, więc zależy nam, żeby klient ze stacji nie odchodził - zaznaczył.
Adam Czyżewski ocenił też, że popyt globalny na ropę rośnie bardzo szybko, przypomina wzrost z lat 2003-2007, przed globalnym kryzysem finansowym, kraje OPEC nie zwiększają wydobycia, ale w ciągu 2-3 miesięcy mogą je zwiększyć Amerykanie. W USA liczba wiertni szybko rośnie, bo cena jest dla nich atrakcyjna - zaznaczył.
Wskazał też na wzmocnienie presji podwyżek przez spekulację. Jak tłumaczył, z powodu ryzyka w górę idzie cena dzisiejsza, ale ta z dostawą w dalszym terminie już nie, bo jeszcze nie ma powodu do podwyżki.
- Możemy więc kupić ropę z dostawą za jakiś czas taniej, niż kosztuje w tej chwili. To jest rzadka sytuacja, ale na niej najlepiej się zarabia - podkreślił Czyżewski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.