Jest to przedsięwzięcie rzeczywiste, choć ma też przenośne znaczenie. Oto pięć lat temu KGHM decyzją ministra środowiska otrzymał koncesję na badania złoża niklu pod nazwą "Szklana Góra". Znajduje się ona na Przedgórzu Sudeckim około 50 km na południe od Wrocławia w miejscowości Szklary należącej do gminy Ząbkowice Śląskie...
W górze tej zalegają rudy niklu tworząc unikatowe złoże w skali europejskiej. Podobne złoża na naszym kontynencie znalezione zostały tylko w Hiszpanii (Aguablanca). Nikiel na giełdach notowany jest w stosunku do miedzi w proporcji 2,5 do 1. Z tego powodu powinna to być inwestycja wielce dochodowa.
Ostatnio okazało się, że KGHM nadal prowadzi tam prace mające na celu udokumentowanie zasobów złoża rudy niklu. Zakończono już roboty wiertnicze i teraz analizowane są ich wyniki. Charakterystyczną cechą badań i prac innowacyjnych w KGHM jest to, że... długo trwają. Tak jest i w tym przypadku. Z jednej strony ma to swoje uzasadnienie, aby nie podejmować pochopnych i ryzykownych decyzji. Jednak oddalanie jej w nieokreśloną przyszłość świadczy raczej o braku przekonania do wszelkich inwestycji górniczych na terenie kraju.
Krótka historia
Występowanie wietrzeniowej rudy niklu w masywie Szklar odkrył w latach osiemdziesiątych XIX wieku A. Reitsch, inżynier górnik z Ząbkowic Śl, który dostrzegł podobieństwo budowy geologicznej tego masywu z obszarem występowania znanych już złóż wietrzeniowej rudy niklu w Nowej Kaledonii.
Zawartość niklu w rudzie wynosiła w przypowierzchniowych partiach złoża 1 - 1,5 proc., w głębszych 2 - 4 proc., a lokalnie wzrastała nawet do 12 proc. Pogląd o żyłowej budowie złoża Szklary spowodował, że rudę początkowo eksploatowano szybami i chodnikami podziemnymi. Dopiero znaczny wzrost jej wydobycia w czasie I wojny światowej przyczynił się do uruchomienia również kopalni odkrywkowej.
W 1920 r. prace eksploatacyjne na złożu Szklar zostały zaniechane. Po przystosowaniu miejscowej huty do przerobu rudy o zawartości niklu poniżej 1 proc. ponownie rozpoczęto eksploatację złoża w 1935 r., lecz już tylko metodą odkrywkową.
W 1945 zaprzestano eksploatacji rudy i wstrzymano pracę huty. W latach 1948 - 1949 ocenę wartości przemysłowej i zasobów złoża Szklary przeprowadził A. Graniczny.
W 1950 r. kopalnia i huta Szklary zostały znów uruchomione. Wydobycie rud niklu i jej przeróbka ponownie zostały zatrzymane w 1983 roku, a wydziały huty zostały przystosowane do produkcji nawozów wapniowo-magnezowych i dekarbonatu do uzdatniania wody. Zakład postawiono w stan likwidacji, który trwa po dzień dzisiejszy. Przyczyną tego stanu rzeczy nie było wyczerpanie zasobów rudy niklu, lecz przestarzały system hutniczy. Był on szkodliwy pod względem ekologicznym, jak i mało opłacalny ekonomicznie.
Partia protestu
Po 1989 roku w pamięci polskiego społeczeństwa utrwaliła się niszcząca dla środowiska działalność wszelkich górniczych zakładów odkrywkowych. Dla zrozumienia skali obecnie narastającego protestu przeciwko budowie nowych tego rodzaju obiektów trzeba obiektywnie przyznać, że było w tym wiele racji. Jednak wahadło opinii publicznej, która ze zrozumiałych powodów milczała w minionym okresie "błędów i wypaczeń" tym razem odchyliła się w przeciwną skrajność. Na ząbkowickim portalu miejskim pojawiają się niezliczone wpisy osób protestujących przeciwko wznowieniu wydobycia rudy niklu w Szklarach.
Podstawowym argumentem jest ulatniający się do atmosfery azbest pochodzący z przeróbki zwietrzałych serpentynitów wzbogaconych w nikiel. Nikt z biorących udział w tej dyskusji nie chce zauważyć, że czasy się zmieniły. I tak, jak oni mogą swobodnie protestować, tak do tego też dostosował się przemysł tworząc bezpieczne i nowoczesne technologie.
Na argumenty te pada odpowiedź, że są to tylko papierowe zapewnienia składane po to, aby uzyskać pozwolenie na budowę odkrywki i huty. Potem zaś będzie jak zawsze. Do najliczniejszej obecnie w naszym kraju "partii protestu" nie docierają żadne argumenty. Nie chcemy i basta. Żadne obietnice o likwidacji bezrobocia na tym terenie nikogo z niej nie interesują. Nie chcemy umierać na raka. To nośne i straszne hasło jest wielce przekonywujące dla mieszkańców okolicznych miast i wiosek położonych wokół "Szklanej Góry".
Wynik ewentualnego referendum w tej sprawie z góry można przewidzieć na niekorzyść tej inwestycji.
Skarb czeka
Jest rzeczą zadziwiającą, że najdokładniejsze badania zasobów rud niklu wykonano w pierwszych latach stanu wojennego, kiedy zakład postawiono już formalnie w stan likwidacji.
Ustalono, że na trzech okolicznych wzniesieniach zwanych Szklana Góra, Wzgórza Koźmickie i Wzgórza Siodłowe znajduje się około 14 milionów ton rudy o przeciętnej zawartości zbliżonej do 1 proc. niklu, co w przeliczeniu na metal daje ok. 150 tys. ton niklu. Poniżej zakładu znajdują się stare hałdy żużla, o szacunkowej zawartości niklu zbliżonej również do 1 proc. Ich wielkość przekracza 5 milionów ton, co daje kolejne 50 tys. ton metalu. Nikt na to nie zwracał dotąd większej uwagi, bo oficjalnie głoszono, że zakład jest deficytowy. Twierdzono, że opłacalnych w eksploatacji rud już nie ma. Jedyną atrakcją pozostały tu żyłowe wystąpienia chalcedonów, chryzoprazów i opali, które zagospodarowują miejscowi zbieracze. Jako, że dwa pierwsze z nich są to zielonej zwykle barwy kamienie półszlachetne cieszą się one powodzeniem szczególnie u zagranicznych nabywców.
Podobnie atrakcyjne są intensywnej białości opale zbliżone pod tym względem do swoich najdroższych australijskich odmian. O tym wszystkim wiedziano, choć trzeba przyznać, że w czasie zamykania zakładów, ceny niklu na rynkach światowych były kilkakrotnie niższe niż obecnie. Jakby tego było jeszcze mało badania prof. Michała Sachanbińskiego z Instytutu Geologii Uniwersytetu Wrocławskiego wykazały, że w rudach tych występuje złoto i platynowce w ilościach dochodzących do 3,7 grama na tonę urobku. Słynne mongolskie złoże miedzi Oyu Tolgoi zawiera 0,47 grama kruszcu na tonę urobku i będzie w całości odzyskiwane...
Ktoś mało zorientowany w temacie mógłby powiedzieć, cóż to za skarb liczony w tysiącach ton, kiedy inne surowce, równie atrakcyjne liczy się w milionach i setkach milionów ton. To prawda, ale różnica jest tu zasadnicza, bo nikiel obecnie należy do najdroższych metali kolorowych na świecie. Droższe są od niego tylko metale szlachetne (srebro, złoto, platyna i pallad). Cena jednej tony niklu stale przekracza 20 tys. dolarów za tonę. Łączne dwieście tysięcy ton metalu warte jest tu ponad 4 miliardy dolarów. Być może laikowi nic to nie mówi, ale jest to suma stanowiąca ok. 1,5 proc. polskiego budżetu o podział którego politycy wszystkich opcji toczą ze sobą bój na śmierć i życie.
Pierwszy krok
KGHM należy życzyć powodzenia w przenośnym i dosłownym znaczeniu w zdobyciu "Szklanej Góry" na której położone są złoża rud niklu. Firma ta zamiast bezowocne poszukiwać wielce wątpliwych inwestycji na dalekich kontynentach winna większą uwagę skupić na zagospodarowaniu surowców krajowych. Kurczowe trzymanie się tylko inwestycji związanych z miedzią wydaje się coraz mniej perspektywiczne. Przede wszystkim z tego powodu, że koszta i możliwości pokonania wszystkich trudności naturalnych na własnym złożu wydają się coraz mniej racjonalne ekonomicznie.
Uzasadnienie dla trzymania się tej linii inwestycji typu "na tym się znamy" i w to inwestujemy nie wytrzymuje krytyki. Jest to widoczne w porównaniu do światowych potentatów w eksploatacji i produkcji metali kolorowych i szlachetnych. Są to zawsze koncerny inwestujące we wszystkie opłacalne inwestycje górnicze na świecie. Jeśli jednak samotnie nie mogą podołać jakiemuś ryzykownemu przedsięwzięciu, to tworzą wspólne z innymi firmami spółki dla podjęcia się najtrudniejszych w tej materii zadań. W tym kontekście KGHM jest w negatywnym tego słowa znaczeniu całkowitym ewenementem. To, że nikt ze światowych potentatów nie sięga po "Szklaną Górę" wynika tylko z braku jej wiarygodności. Bo jeśli nie robi tego tak wielki koncern jak KGHM, który złoże to ma tuż pod bokiem, to muszą być jakieś poważne przeciwwskazania.
Dlatego lepiej nie robić polskiemu gigantowi ryzykownej konkurencji. W ten sposób KGHM jest jak przysłowiowy "pies ogrodnika". Sam nie zje i komuś nie da. Nie przesądzając jednak dalszego biegu wypadków, trzeba z niecierpliwością oczekiwać na zasygnalizowane na wstępie wyniki wierceń.
Czas najwyższy, aby o ekonomii KGHM decydowało wydobycie surowców krajowych. Jednym z nich może być zarówno węgiel kamienny na Górnym Śląsku, a także węgiel brunatny na terenie kraju. Inwestycją przyszłościową są też poszukiwania gazu łupkowego. Tu zainwestowany kapitał KGHM mógłby się zwrócić wielokrotnie. Zdobycie przez KGHM "Szklanej Góry" niech będzie pierwszym krokiem na tej drodze do wielokierunkowej działalności górniczej KGHM Polska Miedz SA w Lubinie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.