Uciekał przez wodę i gnojowicę, żeby zmylić puszczone za nim psy tropiące. Trzydziestopięcioletni rębacz z mysłowickiej Kopalni Węgla Kamiennego Wesoła przechytrzył czeskich pograniczników, którzy zrezygnowali z pościgu. Nie docenił jednak determinacji polskich Wojsk Ochrony Pogranicza.
Opisane zdarzenie miało miejsce 3 maja 1957 r. w rejonie Zawidowa - małego miasteczka, położonego 20 kilometrów od kopalni węgla brunatnego w Turoszowie. Leżący na Pogórzu Izerskim Zawidów bezpośrednio sąsiaduje z czeską wsią Habartice, od której oddzielony jest Kocim Potokiem.
Tego dnia o godz. 14.00 jeden z mieszkańców Zawidowa powiadomił zastępcę dowódcy 13 strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza, że w rejonie fabryki w Zawidowie widziany był osobnik przekraczający granicę z Polski do Czechosłowacji. W tamtym czasie każde takie zgłoszenie powodowało automatycznie natychmiastowe uruchomienia pościgu.
Na miejsce wysłana została grupa alarmowa WOP. Znaleźli oni w terenie tylko mało widoczne ślady. Powiadomili o tym stronę czechosłowacką i wspólnie z Czechami rozpoczęli pościg. Puszczono psy, ale nie podjęły one śladu, gdyż uciekinier przeszedł przez wodę i gnojownik, co zmyliło czworonogi. Przeszukano południowo-wschodni skraj miejscowości Habartice, lecz nie dało to rezultatu. Już po półtorej godziny władze czeskie zrezygnowały z bezpośredniego pościgu.
Ale rezygnować nie zamierzali polscy wopiści. Zwrócili się oni do Czechów z prośbą o zgodę na powtórne przeszukanie rejonu cmentarza. Hararticki cmentarz znajduje się na skraju miejscowości, niedaleko obecnej czeskiej drogi krajowej nr 13, przy kaplicy pw. Matki Bożej Królowej Świata.
Posunięcie to okazało się trafione. W czasie przeszukania rejonu cmentarza około godz. 18.00 kpt. Kłys zatrzymał ukrytego w krzakach uciekiniera. Okazał się nim liczący 35 lat mieszkaniec mysłowickiej dzielnicy Brzezinka, zatrudniony jako rębacz z kopalni Wesoła. Górnik przesiedział tam kilka godzin, licząc na to, że po zmroku będzie mógł kontynuować ucieczkę z kraju. Nie powiodło się to. Jeszcze tego samego dnia trafił do polskiego aresztu.
W dokumentacji pozostałej po byłej Łużyckiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza znaleźć można sporo opisanych przypadków nieudanych prób ucieczek górników z górnośląskich kopalń. Najchętniej wybieranym rejonem do nielegalnego przekroczenia granicy był teren Karkonoszy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.