Polsce potrzebny jest węgiel? - zastanawiali się nad tym uczestnicy Szkoły Eksploatacji Podziemnej 2020 w Krakowie. Panel prowadził Stanisław Tokarski, reprezentujący Akademię Górniczo-Hutniczą i Główny Instytut Górnictwa.
Intencją organizatorów było podjęcie dyskusji i zasygnalizowanie kluczowych problemów, jakie stają przed polską energetyką oraz najważniejszym aktualnie surowcem energetycznym, jakim jest węgiel.
Rada Europejska w czerwcu zamierza zatwierdzić cel polegający na osiągnięciu neutralności klimatycznej do 2050 r. Produkcja energii z węgla w ub.r. zmalała w UE o ponad 20 proc. Udział OZE w miksie rośnie, a mocną pozycję utrzymuje gaz ziemny. Polska zamierza realizować proces transformacji energetycznej, mimo iż aktualnie nie została zaakceptowana realizacja celu neutralności 2050 r. przez nasz kraj.
W debacie przedstawiono uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne procesu transformacji, przykłady europejskie, ale także głosy grona przedsiębiorców i ekspertów z zakresu energetyki dotyczące sposobu realizacji transformacji i oczekiwań energetyki w kontekście pozyskiwania węgla kamiennego i brunatnego dla potrzeb realizacji strategii energetycznej Polski 2040.
Stanisław Tokarski podkreślił, że energetyka i górnictwo będą się zmieniać i trzeba w tym procesie znaleźć swoje miejsce.
- Wyścig się zaczął. Zielony Ład nadwyrężył dotychczasowe ustalenia – podkreślił. - Nasza energetyka cały czas się modernizuje. Powstał rynek mocy. Ze złych wiadomości: nie ma nowych inwestycji – mówił Tokarski.
Dodał, że z powodu zapowiedzi głębokich zmian w projekcie Polityki energetycznej kraju do 2040 r. poruszamy się jak we mgle.
Herbert Leopold Gabryś, przewodniczący Komitetu ds. Energii i Polityki Klimatycznej przy Krajowej Izbie Gospodarczej, podkreślił, że ważna jest odpowiedź na pytanie o to: jak koszty transformacji energetycznej przełożą się na gospodarkę?
Zdaniem Jerzego Markowskiego, b. wiceministra gospodarki, paraliżujące jest, że tempo potencjału inwestycji dla zaspokojenia deficytu energetycznego jest nierealne.
- Dyskutujemy o celu klimatycznym, a nie o dostatku energetycznym. Brniemy w zobowiązania klimatyczne, a umyka nam zdolność do zaspokojenia potrzeb energetycznych. Upieramy się, że modelem jest model niewęglowy. Ale realnej alternatywy nie ma. Przekształcenie modelu elektroenergetycznego to nakłady wysokości 400 mld euro. To kwoty niewyobrażalne i nierealne. I pamiętajmy: jeśli skończymy wydobywać węgiel, to nie znaczy, że przestaniemy go używać do produkcji prądu - podkreślił Markowski.
Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej, podkreślił, że co prawda zapotrzebowanie na energię będzie rosło, ale w miksie energetycznym są inne źródła niż węgiel, które na dodatek są akceptowalne społecznie.
- Można przyjąć, że wzrosty zapotrzebowania będą zaspokajane przez OZE. Reszta rozegra się pomiędzy węglem, gazem i atomem, o ile powstanie elektrownia jądrowa. Na co stawiamy? Na gaz - to on w pierwszym rzędzie zajmie miejsce węgla – mówił Tomasz Rogala.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dobre pytanie
Tylko poco tyle biur wycieczkowych?