- Minęły już czasy, kiedy w naszych regionach bagatelizowano kwestie ochrony środowiska, a strony polska i czeska wzajemnie przerzucały na siebie odpowiedzialność za zanieczyszczenie środowiska. Dzisiaj potrafimy się komunikować, a nawet realizować wspólne zadania, które mają wpływ na ochronę środowiska – mówi Evžen Tošenovský, czeski polityk, samorządowiec, europarlamentarzysta, były prezydent Ostrawy i hetman województwa morawsko-śląskiego.
Tošenovský przypomina, że województwo śląskie borykało się i nadal bryka z większym problemem zanieczyszczenia środowiska, ponieważ przemysł ciężki w tej części Polski jest znacznie większy niż w Czechach. Znacznie więcej jest też mieszkańców, których problem dotyczy.
- Polska uczyniła wiele w ciągu ostatnich lat na rzecz ochrony środowiska. Doszło do zamknięcia wielu zakładów metalurgicznych. U nas na Morawach i na Śląsku również poczyniliśmy ważne kroki na rzeczy poprawy stanu powietrza, którym oddychamy. Doświadczenia w tej dziedzinie mamy zatem po obydwu stronach granicy, ale z pewnością nasi polscy partnerzy mają ich więcej. Warto z nich korzystać i opracowywać nowe, wspólne projekty – wskazuje Tošenovský.
Program rewitalizacji rzeki Odry – jak podkreśla - wysuwa się tu na pierwszy plan.
- Realizujmy go, nie czekajmy, aż ktoś z Brukseli przywiezie nam na tacy jakiś gotowy projekt, bo nasze wspólne projekty zawsze będą lepsze – dodaje.
Czeski eurodeputowany jest zwolennikiem stopniowego odchodzenia od węgla w energetyce i sceptykiem, jeśli chodzi o wprowadzanie innowacyjnych rozwiązać w hutnictwie i energetyce.
- Górnictwo rozwijało się przez dziesiątki lat i błędem byłoby rezygnować z tej gałęzi gospodarki. Przede wszystkim w Polsce branża zatrudnia ponad 100 tys. osób wliczając do tego przedsiębiorstwa okołogórnicze. W Czechach zaledwie kilka tysięcy ludzi utrzymuje się w pracy w tej gałęzi przemysłu, ale na razie ani w Polsce, ani w Czechach nie jesteśmy przygotowani na odejście od górnictwa węgla kamiennego. Jak na razie nie sposób wyobrazić sobie gospodarki bez węgla, bo przecież węgiel koksowy jest potrzebny m.in. do produkcji stali. Nowoczesne technologie, które mają zastąpić węgiel są tak ekstremalnie drogie, że na razie nie ma mowy, aby znalazły zastosowanie. Poza tym śmiem twierdzić, że innowacyjne technologie, nie do końca zbadane, mogą również obrócić się przeciwko nam. Gdy okaże się, że tak właśnie się dzieje, będzie już za późno. I co wtedy? – pyta Evžen Tošenovský.
Jego zdaniem ograniczanie wydobycia musi zostać dokładnie określone w czasie.
- Przede wszystkim nasze społeczeństwa mają prawo do konkretnej informacji o tym, kiedy dojdzie do ostatecznego zakończenia działalności górniczej. Każdy ma prawo planować przyszłość własną i swoich dzieci. Ludzie muszą mieć jakieś wyobrażenie o przyszłej gospodarce regionu – wskazuje b. hetman województwa morawsko-śląskiego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.