Już wkrótce wykorzystanie kopalnianego metanu może okazać się koniecznością wynikającą z coraz bardziej restrykcyjnych zapisów polityki klimatycznej. Jeśli opłaty za emisję metanu wzrosną skokowo, jak miało to miejsce z opłatami za emisję CO2, to węglowe spółki nie będą miały wyjścia i będą musiały w pełni zagospodarować ten groźny, ale również cenny gaz.
Jak zaznaczył prof. Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, metan to właściwie chleb powszedni polskiego górnictwa – obecnie zdecydowana większość robót górniczych oraz wydobycia (ok. 80 proc.) jest prowadzona w warunkach zagrożenia metanowego. Górnicze spółki starają się ujmować i zagospodarować metan. W kopalniach węgla kamiennego pracuje obecnie ponad 20 stacji odmetanowania, które produkują prąd, ciepło i chłód. To jednak wciąż mało – z ponad 950 mln m sześc. wyemitowanego metanu, rocznie udaje się ująć 300 mln m sześc., a zagospodarować nieco ponad 200 mln m sześc. metanu.
- Potencjał tkwi w tak zwanym metanie wentylacyjnym, czyli odprowadzanym szybami wentylacyjnymi do atmosfery. To jednak duże wyzwanie, bo to metan o niskiej koncentracji – zaznaczył prof. Prusek.
Testowane rozwiązanie
Obecnie metan jest ujmowany pod ziemią podczas prowadzenia eksploatacji, ale przez cały czas testowane jest nowe rozwiązanie, czyli odmetanowanie pokładów węgla z powierzchni jeszcze przed rozpoczęciem eksploatacji. Takie rozwiązanie próbuje wdrożyć Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Chodzi o program Geo-Metan, który PGNiG chce realizować ze spółkami węglowymi. Na początku minionego roku PGNiG podpisał w tej sprawie list intencyjny z PGG, JSW i Tauronem Wydobycie. Ujęcie metanu odbywa się z powierzchni za pomocą otworów i szczelinowania. Pierwsze testy takiego rozwiązania zostały już podjęte w Gilowicach. W przypadku PGG współpraca weszła już w kolejną fazę - jeszcze w tym roku w Zabrzu, w złożach ruchu Bielszowice, ma się rozpocząć wiercenie dwóch otworów, którymi w przyszłości popłynie metan. W ten sposób ma zostać odmetanowane złoże w pokładzie 405 w ruchu Bielszowice, gdzie wydobycie węgla ma się rozpocząć dopiero za kilka lat. Dzięki temu kopalnia PGG będzie mogła bezpieczniej i efektywnej pracować, a PGNiG zyska cenny surowiec.
Zasoby bilansowe metanu „uwięzionego” w pokładach węgla w Górnośląskim Zagłębiu Węglowym wynoszą ok. 170 mld m sześc. PGNiG liczy, że poprzez wydobycie tego metanu spółce uda się zwiększyć produkcję o 1-1,5 mld m sześc. rocznie (obecnie produkcja gazu krajowego to ok. 4 mld m sześc.).
Kwestia wizerunku
Jak podkreślił dr Janusz Jureczka z Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego, już wkrótce większe zagospodarowanie metanu może oznaczać być albo nie być dla spółek węglowych.
- Do tej pory opłaty za emisję metanu są niskie, ale gdyby metan był objęty handlem uprawnieniami jak CO2, to oczywiście te opłaty bardzo wzrosną. Taki scenariusz nie jest wcale wykluczony, a wręcz dość prawdopodobny. Dochodzi jeszcze kwestia wizerunkowa. Na fali europejskiej dekarbonizacji ograniczenie emisji metanu wpłynęłoby korzystnie na wizerunek węgla – powiedział naukowiec.
Na świecie tego typu ujmowanie metanu jest dość popularne - ze złóż węgla wydobywa się rocznie ok. 100 mld m sześc., m.in. w USA, Australii i Chinach. W Polsce sprawa niestety nie jest już tak łatwa. Problemem są o wiele trudniejsze warunki geologiczne niż w złożach światowych. W tym przypadku kluczowa jest bardzo niska przepuszczalność węgli.
Jak przekonuje dr Jureczka, przykład Gilowic potwierdza jednak, że opłacalne będzie wydobywanie metanu z pokładów węgla.
- Zaczynamy sobie z tym radzić. Mówimy tu o technologii wierceń kierunkowych, bardzo nowoczesnej, którą z powodzeniem stosujemy. Natomiast ze względu na tę niską przepuszczalność musimy udrożnić górotwór, bo zawartość metanu w pokładach węgla jest bardzo wysoka. Dostosowaliśmy do naszych warunków światowe metody i technologie szczelinowania. Jesteśmy na dobrej drodze. Można mówić o umiarkownym optymizmie, jeśli chodzi o ekonomię tego przedsięwzięcia – powiedział dr Jureczka.
Póki co sceptycznie jednak do sprawy podchodzą przedstawiciele JSW. Obawiają się, że przedeksploatacyjne wydobycie metanu może naruszyć strukturę złoża.
- To dla nas największy znak zapytania. Czy będzie możliwość eksploatacji węgla po przeprowadzeniu szczelinowania. Brak jest doświadczeń ze świata, że nie narusza to struktury złoża w sposób, który umożliwiałby efektywną eksploatację. Dlatego póki co nie podjęliśmy dalszej współpracy – powiedział Daniel Ozon, prezes JSW.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jsw nie podjęło współpracy bo boją się że po szczelinowaniu będzie im leciał strop w ścianach czy, ze baron metanu Jerzy Burger nie zarobi na nowego CLSsa?