Jego podstawowy zbiór liczy sobie ponad 200 modeli samochodów. Czegóż tu nie ma - warszawy, małe i duże fiaty, syrenki, trabanty, wołgi, amerykańskie limuzyny, a nawet cała zajezdnia autobusowa PKS-u. Parlamentarzysta Grzegorz Matusiak, mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju, rozkochał się w miniaturkach pół wieku temu i zostało mu to do dziś.
- Łza się dosłownie w oku kręci, gdy patrzę na poczciwego trabanta. Nie jeździłem nim, ale sąsiad owszem. Miał biegi w kierownicy, a silnik bardzo głośno pracował. Jako, że wyjeżdżał do pracy o 6 rano, a ja o tej porze wstawałem, nie musiałem nakręcać wieczorem budzika. Popularna „mydelniczka” przetrwała dekadę i pewnie jeździłaby do dziś, tylko z czasem nastała moda na lepsze wozy - wspomina.
A duże fiaty? Kapitalna sprawa! To dopiero był samochód, dla wybrańców, ludzi z kasą. Talony fundowało górnictwo. Wysyłało się je do fabryki i za trzy miesiące pojazd był do odebrania. W środku wygoda nie do opisania.
Cuda techniki
- Mam kilka modeli tych fiacików 125 p. W ub.r. to nawet byłem posiadaczem fiata FSO 1500. Z góry zastrzegam, nie była to miniaturka, tylko autentyczny samochód, rocznik 1984. Jeździł bez szwanku i pewnie wytrzymałby do dziś, ale kiedyś musiałem go w końcu sprzedać – opowiada Matusiak.
Samochody, którymi jeździliśmy w Polsce w latach 60. i 70, to dziś kultowe zabytki. Kto pamięta sanitarkę fiata combi albo „warszawkę garbuska” M20?
- W mojej kolekcji wszystkie modele mają swoje odpowiedniki historyczne – podkreśla kolekcjoner.
Warszawa z literkami MO na drzwiach również. Milicyjnych modeli w kolekcji mieszkańca Jastrzębia nie brakuje. Słynne „suki” dumnie prezentują srebrne maski. Izba tradycji Komendy Wojewódzkiej Policji nie powstydziłaby się takich eksponatów. Pewnie wielu dzisiejszych policjantów mogłoby przekonać się na własne oczy, jakimi to cudami techniki ścigali bandytów ich poprzednicy.
Niektóre modele aut wyróżniają się niebywałą wręcz precyzją wykonania. Maluch z przyczepą campingową wyposażony został w wierną replikę silnika. Wysuwane fotele, otwierane drzwi, słowem: ekstraluksusy.
- Takie cudeńka wykonuje się na zamówienie. Ich składanie może trwać nawet trzy lata. Opony, dla przykładu, trzeba po prostu wyprodukować – przyznaje kolekcjoner.
Ciężarowe i osobowe
Doskonale prezentują się modele śmieciarek, żuki z plandekami, tarpany, ziły, jelcze, tatry, nyski i gaziki. Rosyjskiej „pobiedy” nie mogło w tym towarzystwie