Ustabilizowanie finansów publicznych niezależnie od planów wejścia do strefy euro jest celem Ministerstwa Finansów. Nowy pełnomocnik ds. wprowadzenia euro, Artur Radziwiłł, podkreśla jednak, że przyjęcie wspólnej europejskiej waluty pozostaje strategicznym celem. Jednocześnie, pomimo pozostawania poza strefą euro, Polska aktywnie uczestniczy w niezbędnych reformach obszaru wspólnej waluty, które mają na celu jego wzmocnienie instytucjonalne.
‒ Wejście do strefy euro jest strategicznym celem Polski. Teraz priorytetem dla nas jest wyjście z procedury nadmiernego deficytu - podkreśla Artur Radziwiłł, nowy wiceminister finansów i pełnomocnik ds. wprowadzenia euro. ‒ Deficyt budżetowy jest dla nas wyzwaniem nie tylko ze względu na kryterium z Maastricht i wejście do strefy euro. Zapewnienie stabilności finansów publicznych w Polsce leży w naszym własnym interesie.
Radziwiłł, który na początku lipca objął stanowisko po odejściu poprzedniego pełnomocnika ds. wprowadzenia euro Jacka Dominika (został komisarzem UE ds. budżetu), podkreśla, że redukcja deficytu to jedno z wyzwań na drodze do spełnienia kryteriów wprowadzenia europejskiej waluty. Zgodnie z Traktatem o Unii Europejskiej podpisanym w Maastricht, państwo nie może bowiem być objęte tzw. procedurą nadmiernego deficytu. Jedną z przesłanek do nałożenia tej procedury jest natomiast deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych przekraczający 3 proc. PKB. Zgodnie z danymi Komisji Europejskiej w ubiegłym roku w Polsce odnotowano natomiast deficyt wysokości 4,3 proc. PKB.
Pozostałe kryteria z Maastricht (tzw. kryteria konwergencji) to wysoki stopień stabilności cen, relatywnie niskie stopy procentowe oraz stabilność kursu walutowego (potwierdzona uczestnictwem w systemie ERM II przez co najmniej dwa lata przed momentem dokonywania oceny, bez poważnych napięć na rynku walutowym oraz bez dokonywania dewaluacji waluty względem euro). Radziwiłł zauważa jednak, że samo spełnienie kryteriów nie wystarczy, by Polska dobrze poradziła sobie po wprowadzeniu wspólnej waluty. Ograniczenie zmienności złotego już na etapie ERM II, czyli etapu poprzedzającego faktyczne przyjęcie euro, w którym kurs nie może wahać się o więcej niż 15 proc. w stosunku do ustalonego kursu referencyjnego, ograniczy Polsce możliwość elastycznego reagowania na turbulencje w gospodarce.
‒ W krótszym okresie wiemy, że bycie w jednym obszarze walutowym zmniejsza elastyczność gospodarki i możliwości reagowania na szoki - przyznaje Radziwiłł. ‒ Więc teraz wykonujemy fundamentalną pracę wzmacniania stabilności finansów publicznych w Polsce: jest wprowadzona nowa reguła wydatkowa, deficyt jest trwale obniżany i to pozwoli nam nie tylko wypełnić kryterium umożliwiające wejście do strefy euro, lecz również lepiej funkcjonować w ramach strefy euro. Z drugiej strony prowadzimy szereg działań zwiększających elastyczność polskiej gospodarki.
Wiceminister finansów wylicza, że elastyczność gospodarki można zwiększyć np. na rynku pracy, na rynku produktów oraz w ramach polityki fiskalnej. W trakcie ostatniego spowolnienia gospodarczego Polsce udało się utrzymać wzrost gospodarczy jako jedynemu krajowi w Unii Europejskiej również dzięki posiadaniu własnej waluty. Spośród krajów, które razem z nami wstępowały do UE, euro przyjęło już sześć państw, a Litwa uczyni to na początku 2015 r.
Jak przekonuje Radziwiłł, kryzys pokazał, że mechanizmy wspólnej waluty nie były jednak dopracowane. Dlatego teraz przyszedł czas reformy unijnych instytucji. Gdy Polska będzie miała szansę wstąpienia do strefy euro w ciągu kolejnych lat, jest szansa na to, że będzie ona mocniejsza i lepiej przygotowana na kryzysy. Teraz polscy politycy biorą udział w pracach w Brukseli i Frankfurcie, dzięki czemu mają wpływ na kształt Eurolandu. Gdy opracowywane były pierwotne założenia wspólnej waluty, nie mieliśmy takiej szansy.
‒ Jesteśmy obecni i współtworzymy nowe ramy instytucjonalne, rozumiejąc, jakie skutki może mieć kryzys w unii monetarnej i jakie potencjalnie mógłby mieć skutki dla Polski. Będziemy podejmować decyzję o tym, że już jesteśmy gotowi do wejścia, kiedy będziemy mieć nowe, zreformowane instytucje strefy euro - zapewnia Radziwiłł.
Za bardzo istotne uznaje on zwłaszcza to, aby skuteczność wprowadzonych reform została dowiedziona w praktyce. Nie wyklucza, że w przyszłości może pojawić się możliwość wejścia do strefy euro z pominięciem dwuletniego okresu stabilizacji kursowej w ramach ERM II. O takim rozwiązaniu mówił niedawno Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze RP. Jak zaznacza Radziwiłł, na razie nie jest to możliwe prawnie - przejście przez etap ERM II i uzyskanie pozytywnej opinii Europejskiego Banku Centralnego są niezbędne przed rezygnacją ze złotego.
Radziwiłł podsumowuje, że wejście do zreformowanej i ustabilizowanej strefy euro, wsparte dobrą sytuacją fiskalną Polski, byłoby korzystne dla polskich przedsiębiorców i konsumentów.
‒ Projekt wspólnej waluty jest projektem ważnym, mającym długofalowe korzyści i pozwalającym na pogłębienie jednolitego rynku w Europie. Rynku, na którym polscy przedsiębiorcy są bardzo konkurencyjni. Nam zależy na tym, żeby znosić bariery wymiany towarów i usług w ramach Unii Europejskiej, a wiadomo, że wahania kursowe stanowią barierę - ocenia Radziwiłł. ‒ Doświadczenia krajów, które już wchodziły, wskazują, że nie występuje odczuwalny wzrost cen związany z samym wejściem do strefy euro.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Banda bezmózgich oszołomów, czy myślenie i wyciąganie wniosków stało się takie trudne dla polityków? Każdy kto ma euro bardzo tego żałuje tylko nikt nie umie się przyznać oficjalnie że to była zła decyzja, w niemczech ponad 80% społeczeństwa jest niezadowolona czy nie można z tego wyciągnąć wniosków? Szwajcaria jedna z najbogatszych krajów nie potrzebuje wspólnej waluty i nigdy jej nie przyjmie
...Euro miało być dachem w "domu UE" tylko architekci (banki/polityka) zapomnieli, że brak jeszcze fundamentów, ścian etc.
Szanowny Panie Radziwił, z przykrością muszę stwierdzić, że wypowiedzi Sz Pana, a szczególnie tej ostatniej części (pomijam takie błachostki jak problemy Grecji, Portugalii,Hiszpanii a ostatnio Włoch i nawet Francji, które w dużej mierze wynikają z wprowadzenia Euro) nie są zgodne z prawdą! Z autopsji wiem, że wprowadzenie Euro na Zachód od Odry i Nysy Łużyckiej wglądało tak: cena towarów i usług pozostała ta sam zmienił się tylko Symbol waluty.