Nie tak dawno temu, no może przed dwoma lub trzyma laty, przewidywano, że będzie duże zapotrzebowanie na pracowników w światowym przemyśle wydobywczym. Wręcz obawiano się znacznego braku rąk do pracy w górnictwie.
Jedna z australijskich firm - Mastermyne - planowała z tego powodu sprowadzać na Antypody pracowników nawet z Polski. Miało dzięki jej staraniom przylecieć tam ponad 900 polskich górników, a i z innych państw również nie mniejsza liczba.
Dziś firma ta zatrudnia tylko 4 Polaków.
Powód - duże obniżki na rynkach światowych cen węgla oraz innych kopalin, w tym i rudy żelaza, pociągnęły za sobą potężny zastój w górnictwie węgla, i nie tylko węgla. Wiele projektów wydobywczych przerwano lub je zaniechano, a działające już kopalnie zaczęły ograniczać wydobycie. Oznaczało to i oznacza, że potrzebnych jest mniej ludzi do pracy.
Także inne górnicze firmy jakiś czas temu planowały zatrudnienie pracowników z Chin i innych krajów. Szykowano się do transportowania ich samolotami do australijskich kopalń na czas pracy, tj. na kilka tygodni, a następnie przerzucanie ich do domów na dni wolne.
Po światowym krachu inwestycje w górnictwie wzięły w łeb, a w Australii zamiast przyjmować zwalnia się pracowników setkami, a nawet tysiącami. W przeciągu ostatnich 12 miesiącach w Australii z sektora wydobywczego musiało odejść ponad 12 tys. osób.
Duże firmy wprowadziły proces cost cutting, czyli cięcia kosztów produkcji. Najszybszym sposobem obniżenia kosztów jest pozbycie się części pracowników. Zwalniani są wszyscy: górnicy etatowi i zatrudnieni na kontraktach oraz pracownicy biurowi. Cost cutting jest bezwzględny- jesteś za drogi, niepotrzebny, musisz odejść, i to już dzisiaj.
Jak podaje Cecillia Jamasmine na stronie Mining News Digest z początku lipca, w australijskim górnictwie w następnych latach zostanie zlikwidowanych od 50 do 70 tys. miejsc pracy. Główny powód to wspomniane już spowolnienie lub zatrzymanie nowych inwestycji. Dane te oparto na badaniach banku ANZ, którego przedstawiciele uważają, że cięcia zatrudnienia w przemyśle wydobywczym nastąpią z powodu przejścia górnictwa z fazy projektowania i budowy nowych kopalń do fazy wydobycia.
Tak więc można rzec, że obniżające się ceny węgla, rud żelaza i innych minerałów też mają wpływ na kreowanie nowych miejsc pracy. Na przykład - na początku tego roku firma Glencore zamknęła kopalnię węgla Ravensworth z powodów ekonomicznych. Brazylijska firma Vale postąpiła podobnie ze swoją australijską kopalnią Integra Mine Complex - wydobycie było nieekonomiczne. Firmy te nie są jedynymi, które ograniczyły wydobycie lub je wstrzymały.
Eksperci banku ANZ przewidują duży spadek i ograniczenia nowych inwestycji z 7,5 proc. do 4 proc. krajowego produktu brutto Australii. Ten sięgający prawie 50 proc. spadek odnotowany zostanie w ciągu zaledwie 3 lat.
Niestety, za spadkiem inwestycji ma podążać spadek zatrudnienia. Ekonomista banku ANZ Justin Fabo powiedział, że niskie ceny towarów, a w tym przypadku minerałów, powodują wzrost ryzyka utraty miejsc pracy w górnictwie, związanego z cost cutting, czyli cięciami kosztów.
Jak szacuje Australian Workforce and Productivity Agency (Australijska Agencja Pracy) w przemyśle wydobywczym jest obecnie 263 tys. miejsc pracy, czyli zaledwie 80 proc. tego, co było przed pięcioma laty.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Na "krach" węglowy na krajowym rynku pracowały od szeregu lat całe tabuny kombinatorów(żeby nie określić inaczej) wespół ze specjalistami-politykami, zatem proceder ten był w pełni przewidywalny i tyle, jak mawiają ..w temacie!