Jesień to dla pracowników Centrum Badań i Dozoru Górnictwa Podziemnego w Lędzinach szczególnie pracowity okres. To oni kontrolują kolejki linowe i wyciągi narciarskie.
Właściciele wyciągów narciarskich zwlekają z obowiązkiem przeprowadzenia ich kontroli. Tymczasem na mapie Polski każdego roku przybywa po kilkanaście tego typu urządzeń, i to nie tylko w górach. Dziś ambicją każdego miasta, zwłaszcza uzdrowiskowego, jest posiadanie trasy zjazdowej, nawet najmniejszej. Roboty jest zatem sporo, tym bardziej że eksploatowane w Polsce wyciągi to w większości sprzęt z tzw. demobilu, który zdążył już odsłużyć swoje w Austrii, Włoszech lub Szwajcarii.
- W tych krajach badania, które wykonujemy, stanowią spory wydatek. Dlatego firmom eksploatującym wyciągi bardziej opłaca się wymienić stare urządzenie na nowe, niż czekać do pierwszej szczegółowej kontroli, którą należy przeprowadzić po 15 latach - wyjaśnia Krzysztof Kubica, kierownik Działu Badań Nieniszczących w CBiDGP w Lędzinach.
To właśnie za pomocą badań nieniszczących przeprowadza się kontrole wyciągów i kolejek. Identycznie jak w kopalniach.
- Niczego nie zdemontujemy, nic nie uszkodzimy. Odpowiedź na pytanie o stan techniczny urządzenia da nam sprzęt specjalistyczny, którym dysponujemy - zwraca uwagę Kubica.
Defektoskopy - magnetyczny i ultradźwiękowy - potrafią dostrzec najdrobniejsze uszkodzenia, niewidoczne gołym okiem pęknięcia, naderwania, skrzywienia czy zmiany korozyjne.
- Lina przepuszczana jest przez defektograf i wnet cała prawda pokazuje się na wydruku, zawierającym wykresy pochodzące z rejestratora. Drobniejsze elementy, w tym rolki zainstalowane na słupach kolejki linowej, kontrolujemy, poruszając się na tzw. krzesełku rewizyjnym - opisuje Artur Wiktor, kierownik sekcji aparatury kontrolno-pomiarowej w lędzińskim Centrum.
Stan kolejek linowych jest według ekspertów z CBiDGP o wiele lepszy aniżeli wyciągów narciarskich. Powód? Te pierwsze są zwykle eksploatowane przez wyspecjalizowane firmy. Obsługę sprawuje dobrze wyszkolony personel, a usterki usuwa się na bieżąco. Z kolei w wyciągi narciarskie inwestują często małe, rodzinne firmy. Ich właściciele nie dysponują zwykle dostateczną wiedzą techniczną, aby prowadzić eksploatację urządzeń zgodnie z przepisami. A to nie gwarantuje bezpieczeństwa użytkownikom.
Elementem najszybciej zużywającym się jest lina wyciągu. Przechodzi przez baterie krążków, koło napędowe i wciąż pracuje. Zdarza się, że pękają druty. W przypadku liny stosowanej w