Obiecałem przed tygodniem, że spróbuję rozszyfrować, co premier miał na myśli mówiąc, że: "źle już było". Zatem do dzieła! Cóż takiego złego w tym zeszłym roku się zdarzyło? Co marszczyło czoła polityków troską i przyprószało ich włos siwizną zmartwień?
Tzw. "sprawa małej Madzi" chyba nie, bo toż to był czysty zysk. Media miały temat na długie tygodnie, poczytność, oglądalność i słuchalność rosły, to i wpływy z reklam były większe. Dzięki reklamie - sprzedaż, a z tego wszystkiego - wpływy do budżetu państwa. Zadowolenie obywateli, którzy nie dość, że mieli strawę dla ducha, to i ciałom folgowali, bo dzięki tym reklamom wiedzieli, czym i jak folgować. No same korzyści. Przy okazji jeden zapomniany nieco detektyw się wypromował. I dobrze, bo przedsiębiorczość obywateli trzeba wspierać, a dziennikarze nie pletli bzdur o rzeczach, na których się nie znają, np. o gospodarce, tylko mieli konkretną robotę na miarę swoich możliwości. Zatem tego premier nie mógł mieć na myśli...
Z wielkich wydarzeń to potem były mistrzostwa w piłce kopanej, a wcześniej wielkie budowy. Od czasu "wielkich budów socjalizmu" w ramach planu 6-letniego, a potem rządów ekipy E. Gierka takiego wysiłku twórczego w Polsce nie było. Nawet partnerów mieliśmy z tego samego, co wówczas obozu, tzn. Chińczyków. I siły - jak wówczas - mierzyliśmy na zamiary. Tylko tamte budowy były niesłuszne. A te teraz były słuszne. I choć to i owo - podobnie jak wtedy - nie wyszło. I że tak z połowę tego, co wydaliśmy i wybudowali, to niepotrzebnie, i że jakieś tam usterki, niedoróbki, wadliwe projekty - nic to, bo udowodniliśmy swoją potęgę.
Co prawda tamte wytwory w potrzebie udało nam się posprzedawać, a tych pewnie nikt nie kupi nawet za symboliczną złotówkę, ale dzięki temu majątek narodowy - ten słuszny - się nie roztrwoni. Poczynania naszej "armii" na boisku trochę zepsuły ten sielankowy obraz, ale czy dziś ktoś chce jeszcze o tym pamiętać? Te wielkie stadiony będą zaświadczały przez dziesięciolecia, że "Polak potrafi"! Tylko z jednym dachem miewa problemy, ale z przyczyn niezależnych, czyli atmosferycznych. Tego też chyba premier nie miał na myśli...
Powoli powinienem kończyć, a ciągle nie mogę dojść do tego, o co chodziło premierowi. Ja wiem, że nie ja jeden i że nie tylko w tej sprawie, ale to mnie nie uspokaja. Rzutem na taśmę zaryzykowałbym, że może chodziło o aferę Amber Gold. Sporo "kasy" zniknęło. No, ale z drugiej strony, przecież gdzieś ona jest, bo się nie rozpłynęła, tylko zmieniła miejsce pobytu. Więc może chodzi o tę linię samolotową, co jej jeszcze nie uruchomili a już zlikwidowali, bo to na tej "kasie" ona miała działać? Przy okazji syn premiera stracił robotę, choć to akurat chyba nie problem. Tym bardziej, że tamtą robotę premier mu odradzał. Teraz pewnie syn będzie mądrzejszy i posłucha ojca, co do wyboru roboty. No to, kurcze, też nieźle.
Wiecie Państwo; ja myślę, że premier, mówiąc, że "źle już było", po prostu pokazał swoją skromność, nie chcąc się przechwalać, jak nam było dobrze. A skoro teraz ma być jeszcze lepiej, no to żyć, nie umierać! Tylko, co na to ZUS???
Jurek Ciurlok "Ecik"
U DOKTORA
Nieporozumienie
Szpital. Sala operacyjna. Trwa zabieg usunięcia przerostu prostaty. Chirurg zwraca się do pielęgniarki:
- Siostro; proszę penisa przesunąć nieco na prawo...
- Czy tak, panie doktorze?
- Tak, bardzo dobrze, a teraz to samo pacjentowi...
Ups!!!
- Siostro! - Zdenerwowany ordynator zwraca się do oddziałowej, - po co siostra mówiła pacjentowi spod siódemki, że chcemy mu amputować dolne kończyny!? On uciekł ze szpitala!!!
- Och, panie doktorze, przepraszam! Ale pan przecież mówił, że ten jego paraliż jest nieuleczalny...
Technika!
- Panie doktorze, mój rozrusznik serca ma jakąś awarię.
- Po czym pan sądzi? Przecież pańskie wyniki są dobre.
- Tak, ale gdy kaszlnę, zmieniają mi się kanały w telewizorze...
Wiara czyni cuda...
- Ile pan ma lat? - przed operacją pyta pacjenta chirurg.
- Jutro skończę 37...
- No, miejmy nadzieję, miejmy nadzieję...
Odwagi!
- Pański stan - komunikuje lekarz pacjentowi - wymaga natychmiastowej operacji.
- Nigdy w życiu, panie doktorze! Wolę umrzeć niż się dać zoperować!!!
- A wie pan - odpowiada spokojnie lekarz - to jedno, drugiego nie wyklucza...
Konsylium
W domu wybitnego chirurga wieczorem dzwoni telefon. W słuchawce usłyszał znajomy głos kolegi: - Stary, potrzebujemy czwartego do brydża.
- Zaraz będę - jak najpoważniej odpowiedział chirurg i z zafrasowaną miną odłożył słuchawkę.
- Czy coś poważnego? - zapytała żona, widząc zatroskanie męża.
- Tak. Niezwykle poważna sprawa. Moich trzech kolegów już tam jest...
Zastój
Rozmowa grabarzy:
- Pogoda ładna, ciśnienie stabilne... Na sercowców nie ma co liczyć... Ciśnieniowców też nie... Ani cukrzyków...
- Taaa, kolego: martwy sezon...
OŚWIADCZENIE
Najpaskudniejsza choroba, to hemoroidy; ani samemu obejrzeć, ani znajomym pokazać...
Z ŻYCIA WZIĘTE
W Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich ogłoszono konkurs na najlepszy dowcip polityczny. Dla zwycięzców przewidziano trzy nagrody: I - 15 lat łagru, II - 10 lat, III - 5 lat. Ponieważ nikt się nie zgłosił, uczestników wytypowały lokalne organa KGB.
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego zimą w Wąchocku ludzie chodzą w białych kaloszach?
Żeby nie zostawiać śladów na śniegu...
Dlaczego nie można dojechać do Rzyk pociągiem?
Bo lekarz miejscowym zalecił dużo żelaza i szyny rozkręcili...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Nie myśl, bo się zmęczysz!
(Timon do Pumby)
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
