Był czas, gdy przez położoną na Kaszubach Kościerzynę codziennie ciągnęły składy z górnośląskim węglem do portu w Gdyni, a obsługę pociągów zapewniała kościerzyńska parowozownia.
To już tylko wspomnienie. Pociągi do Gdyni jeżdżą inną trasą – przez Tczew, a dawna parowozownia przekształcona została w Muzeum Kolejnictwa. Akcentów węglowych w nim nie brakuje.
Muzeum mieści się naturalnie tuż przy dworcu kolejowym, ale żeby do niego dotrzeć po wyjściu z pociągu, trzeba nadłożyć ponad kilometr drogi, obejść całą stację i przejść wiaduktem nad torami na drugą stronę, co zajmuje niemal dwadzieścia minut. Nikt nie pomyślał, żeby wytyczyć legalne przejście z peronów na wschodnią stronę dworca.
Kolej do Kościerzyny dotarła od strony Skarszew w 1885 r., jednak dopiero po pierwszej wojnie światowej budowa magistrali węglowej z Herbów Nowych do Gdyni wpłynęła na rozwój parowozowni. Po drugiej wojnie światowej trasa przez Kościerzynę straciła na znaczeniu. Zmodernizowano linię wiodącą przez Tczew i Pruszcz Gdański, a dawna magistrala węglowa w swym północnym odcinku została jednotorową, niezelektryfikowaną linią o podrzędnym już znaczeniu. Obecnie na południe od Kościerzyny w stronę Lipowy Tucholskiej nie kursują nią żadne pociągi pasażerskie.
W 1992 r. dotychczasowa parowozownia zakończyła działalność i przekształcona została w muzeum. Ekspozycja jest skromna, lokomotywy i wagony ustawione są na kilku torach oraz w jednej hali naprawczej. Zobaczyć można różne parowozy, w tym wąskotorowe. Uwagę zwraca ustawiony na kilkumetrowym odcinku wąskiego toru zestaw czterech wagoników na malutkich kołach. Przypominają one nieco wózki węglowe używane w kopalniach. Takie też było ich przeznaczenie – wózki te służyły do nawęglania parowozów w takich miejscach, gdzie nie było zbudowanych do tego celu pomostów. Wózki te kursowały na torze o rozstawie 600 mm. Podnoszono je z poziomu ziemi za pomocą żurawia, obracano w powietrzu nad sąsiedni tor, gdzie samoistnie wywracały się, wysypując w ten sposób węgiel do tendra parowozu.
Wewnątrz hali parowozowni zainscenizowano kilka wystaw, w tym makietę kolejową. Wystarczy wrzucić żeton dostępny w kasie, by miniaturowy pociąg wykonał jedną przejażdżkę w pętli torowej. W hali ustawiono też plansze, opisujące historię budowy Magistrali Węglowej wraz z historycznymi zdjęciami.
W dawnej parowozowni można też zobaczyć eksponaty, które nie mają nic wspólnego z magistralą węglową. To np. współczesna miniaturowa kolejka dziecięca z wagonikami przeznaczonymi raczej dla przedszkolaków, której pętla znajduje się niedaleko kasy. Jest też przedwojenny wagon kolejki linowo-terenowej z Zakopanego, ustawiony na zboczu niewielkiej skarpy.
Nie popisały się tylko osoby odpowiedzialne za marketing. W Kościerzynie są trzy muzea – prócz parowozowni jest jedno miejskie na Rynku i również w centrum drugie, eksponujące stare samochody amerykańskie. Oferowany w sprzedaży jeden bilet na trzy muzea nie obejmuje jednak ekspozycji samochodów. Umożliwia on zwiedzenie parowozowni oraz muzeum w Rynku, w ramach którego jedna jego część wydzielona została umownie pod nazwą Muzeum Akordeonu. Faktycznie jest to jeden i ten sam gmach, a bilet obejmuje de facto dwa, a nie trzy obiekty. Turyści z niesmakiem traktują tego rodzaju sztuczki.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.