Kluczem do coraz większej efektywności i wydajności zakładów górniczych ma być cyfryzacja i automatyzacja. Polskie kopalnie w tej dziedzinie odstają od światowej czołówki, choć widać już pierwsze jaskółki zmian.
Tomasz Jurkanis z firmy McKinsey & Company Poland zaznaczył, że w polskich kopalniach głębinowych współczynnik wykorzystania maszyn i urządzeń jest niski w porównaniu ze światową czołówką, a w niektórych zakładach wynosi nawet mniej niż 20 proc. To oznacza, że maszyny przez 80 proc. czasu stoją bezczynnie.
- To właśnie cyfryzacja jest głównym lewarem, który pozwoli ten współczynnik podwyższyć – argumentował Jurkanis.
Wyróżnił równocześnie cztery poziomy cyfryzacji, które obejmują mechanizację, rozwiązania cyfrowe statystyczne (maszyny zaczynają raportować dane, ale nie są jeszcze ze sobą powiązane i nie dzieje się to w czasie rzeczywistym), rozwiązania cyfrowe dynamiczne (cały proces dzieje się w czasie rzeczywistym) oraz pełna integracją technologiczną (urządzenia wzajemnie się ze sobą komunikują). Jurkanis wyróżnił też możliwe obszary cyfryzacji w kopalniach podziemnych. To m.in. lokalizowanie ludzi pod ziemią, zdalnie sterowane i autonomiczne pojazdy i sprzęty, predykcyjne utrzymanie ruchu, które pozwala reagować na jakąś potencjalną awarię na podstawie określenia przeszłych trendów.
Jak na tym tle wypadają polskie zakłady? Słuchając tego, co mają na ten temat do powiedzenia szefowie górniczych spółek, można odnieść wrażenie, że wcale nie jest tak źle, a zmiany w zakładach górniczych są coraz bardziej widoczne.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.