Polska Grupa Górnicza wzięła sobie do serca swoją nazwę i szykuje ekspansję na terytoria, do których do tej pory było jej za daleko i na których niepodzielnie rządziła lubelska Bogdanka. Za chwilę podobny kierunek obrać może powstający właśnie Polski Holding Węglowy. Nazwa zobowiązuje.
Lubelska Bogdanka była od lat stałym dostawcą elektrowni w Ostrołęce, należącej do gdańskiej Energi. Bliskość elektrowni z kopalnią i niezbyt wygórowane wymagania jakościowe odbiorcy (wykluczające możliwość zmiany dostawcy na np. lepszy pod względem parametrów kaloryczności i zawartości siarki węgiel z Rosji) sprawiała, że był to układ wręcz idealny. Obok należącej do Enei elektrowni w Kozienicach, ostrołęcki zakład był jednym z kluczowych klientów LW Bogdanki. Teraz jednak pozmieniały się nieco struktury właścicielskie pomiędzy producentami prądu i węgla, co może znacząco wpłynąć na to, jak będą przebiegały kierunki dostaw surowca na mapie Polski.
Polska Grupa Górnicza powstała dzięki zaangażowaniu się w nią przede wszystkim koncernów energetycznych. Jednym z nich była właśnie Energa, która swoje zakłady posiada tylko na północy kraju, nigdy więc nie była ciekawym klientem dla śląskich kopalń. Teraz, kiedy gdański koncern wyłożył w Katowicach pieniądze na stół, żeby pomóc postawić PGG na nogi (obejmując 15,7 proc. udziałów, docelowo 17,1 proc.), oczywiste wydaje się, że będzie chciał skorzystać z możliwości zdywersyfikowania dostaw i postawić na "swoje" kopalnie. Dali temu wyraz prezesi obu firm, kiedy dwa tygodnie temu podpisali list intencyjny na odbiór 2 mln t węgla do nowego bloku w Ostrołęce (Ostrołęka C) i kolejnego miliona ton do już istniejących instalacji (Ostrołęka B).
Prezes Dariusz Kaśków tłumaczy, że decyzja była najkorzystniejszą z możliwych z punktu widzenia ekonomiki elektrowni, a cena zaoferowanego węgla z dostawą ze Śląska do północno-wschodnich granic województwa mazowieckiego będzie rynkowa. Umowa na dostawy węgla do Ostrołęki C ma obowiązywać na następne 30-40 lat.
W Katowicach już zacierają ręce (prezes Tomasz Rogala cieszy się, że taki kontrakt pozwoli myśleć o inwestycjach w proces wydobywczy), tymczasem prezes lubelskiej Bogdanki stara się póki co zachować zimną krew i oświadcza, że współpraca z elektrownią Ostrołęka będzie kontynuowana. W podobnym tonie wypowiada się minister Grzegorz Tobiszowski, który zapewnia, że nikt z Ostrołęki Bogdanki wyrugować nie chce. Z tego też powodu Bogdanka nie zamierza się zwijać z produkcją i utrzyma ją w najbliższych latach na obecnym poziomie 8-9 mln t rocznie. Z drugiej strony deklarację mającej technicznie możliwości wydobywcze na poziomie 11 mln t kopalni można odebrać jako zahamowanie rozwoju. Te 2 mln t to właśnie zapotrzebowanie nowego bloku w Ostrołęce. Rozwijać chce się natomiast właśnie elektrownia, ale już nie sama z obecnym właścicielem, a z... właścicielem Bogdanki.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kim ty jesteś łajzo, wojna Polsko lubelska. Pracuję na bogdankę i jestem bardziej polakiem niż ty niby ślązaku
PGG i KHW teraz sa dla na s priorytetem, JSW radzi sobie w miare dobrze. Jednak to PGG i KHW potrzebuja najwiekszych reform. Mają sprawdzone i swietnie wyszkolone załogi, pytanie tylko czy zz pojda na ugode i pozwola wprowadzac dalsze oszczednosci
zgazam sie ze trzeba na khw ograniczyc dozór i pozbyc sie zwiazkowcow co mysla ze sa nie do ruszenia
ale przeciez cały czas sie wywala tych co nic nie robia a kase siorpia, khw zaczyna zwiekszac tez sprzedaz
Nic nie uratuje KHW, każde zainwestowane środki będą zmarnowane póki nie wyrzuci się z kopalń nadmiaru inspektorów do spraw niepotrzebnych. Większość "trudnych" zadań z działów gospodarki, remontów, inwentaryzacji i innej maści biurokracji mogą wykonywać zwykli Janusze z oddziałów (de facto już robią to za nich, stąd tyle kalifaktorów i pisarzy w oddziałach). Nie ma co ukrywać, że w działach tych pracują tylko ludzie wybrani, z nadania, nie mający o niczym pojęcia - oczywiście są wyjątki ...