Kilka lat po Tarnowskich Górach do miejsc, gdzie możliwe są podziemne kąpiele, dołączył Złoty Stok. W tamtejszej kopalni rud arsenu i złota wydobycie zakończono wiosną 1961 r. i niedługo potem w głębi sztolni Gertruda wykonano niewysoką tamę, piętrzącą wodę. Zamontowano też rurociąg wyprowadzający wodę na powierzchnię. Z wody tej zaczęły korzystać miejscowe zakłady produkujące tworzywa sztuczne i farby, a także użytkownicy ogródków działkowych.
W 1996 r. fragment wyrobisk kopalni został udostępniony do zwiedzania. Kilka lat później na zalanym odcinku sztolni zaczęto organizować przejażdżki łódką z turystami. Niedawno doszły do tego zimne kąpiele.
- Zaczęło się to w trudnym czasie pandemii, gdy trzeba było szukać różnych rozwiązań. Takie kąpiele ze względu na lecznicze działanie były wówczas dopuszczalne - wspomina Elżbieta Szumska, szefowa Kopalni Złota w Złotym Stoku.
Woda przy tamie ma głębokość 120 cm. Im dalej w głąb kopalni, tym jest płycej, gdyż sztolnię drążono lekko pod górę, aby zapewnić grawitacyjne odwadnianie wyrobisk. Temperatura wody wynosi około +5 st. C. Kąpiel kosztuje 50 zł, a w ramach wykupionego biletu kopalnia zapewnia m.in. w restauracji herbatę z sokiem malinowym. Przyjeżdżają chętni z różnych stron Polski, głównie różne kluby morsów.
Gwoli ścisłości trzeba powiedzieć, że zanim morsowanie pojawiło się w cenniku usług Kopalni Złota czy Sztolni Czarnego Pstrąga, to już wcześniej zdarzały się przypadki podziemnych kąpieli, ale niekoniecznie zamierzonych. Mowa o sytuacjach, gdy niesforni uczestnicy wycieczek rozhuśtali łodzie, powodując ich zatopienie. Takie sytuacje miały miejsce nie tylko w tarnogórskiej sztolni, lecz np. we wrześniu 2009 r. w kopalni soli w Bochni.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.