Jego zdaniem nie ma co liczyć na spadki głównych walut większe niż o 3 gr w przypadku euro i dolara oraz 5 gr w przypadku franka. Po osiągnięciu tych poziomów złoty może powrócić do spadków.
– Sytuacja na wykresie polskich par, ale też i otoczenie rynkowe sugerują, że jest jeszcze przestrzeń do umocnienia złotego, niemniej jednak jest już ona istotnie ograniczona. Wydaje się, że poziom 4,45 w przypadku euro, 4,10 dla szwajcarskiego franka i okolice 3,70 w przypadku dolara to są już poziomy docelowe dla spadków tych par walutowych, a jednocześnie potencjalne punkty zwrotne – ocenia analityk Tickmill.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek 13 listopada, że liczba zakażonych koronawirusem wzrosła o przeszło 24 tys. osób przy 57,5 tys. wykonanych testów. W ciągu tamtej doby zmarło 419 pacjentów. Informacja z soboty to już ponad 25,5 tys. zakażeń. W poniedziałek liczba ta była o ponad 5 tys. osób niższa, ale przy zaledwie 35 tys. testów.
Choć na razie premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że nie ma potrzeby wprowadzania twardego lockdownu, sytuacja może się zmienić w ciągu kilku dni. Informację o 90-proc. skuteczności szczepionki stworzonej przez firmę Pfizer osłabia fakt, że wymaga ona przechowywania i transportu w temperaturze -70 stopni Celsjusza, co zwiększa jej koszt.
– Przeciwko dalszemu umocnieniu złotego przemawia przede wszystkim coraz gorsza sytuacja epidemiczna, co już wkrótce może oznaczać twardy lockdown, a to będzie miało negatywne przełożenie na koniunkturę i sytuację w polskiej gospodarce. Można sobie wyobrazić sytuację, że wiele ośrodków analitycznych zacznie obniżać prognozy gospodarcze w związku z drugą falą pandemii w Polsce, nie tylko na IV kwartał 2020, ale również na rok 2021. I to już powinno mieć odzwierciedlenie w osłabieniu złotego – mówi Marcin Kiepas
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.