W tym roku wyprzedaże samochodów w salonach będą znacząco większe - szacuje Dariusz Balcerzyk z Samaru w rozmowie z PAP. Powód: duże zapasy aut z powodu pandemii i wejście od stycznia nowych ostrzejszych norm emisji spalin EURO 6d.
Jak zaznaczył ekspert Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, przełom roku to okres tradycyjnych wyprzedaży aut z kończącego się rocznika. W tym czasie wielu sprzedawców zachęca klientów do zakupu nowego samochodu twierdząc, że zbliżający się koniec roku to najlepszy moment na taką decyzję. Dealerzy kuszą potencjalnych nabywców atrakcyjnymi ofertami, jednocześnie przestrzegają, że są one aktualne tylko do wyczerpania zapasów.
W ocenie Balcerzyka, ten rok, głównie ze względu na pandemię koronawirusa, jest wyjątkowy dla rynku sprzedaży samochodów.
- Wiosną br. epidemia zaburzyła bowiem coroczny, tradycyjny harmonogram wyprzedaży aut z poprzedniego rocznika, doprowadzając w marcu do zamknięcia salonów dealerskich. Po ich powtórnym otwarciu, dealerzy z jednej strony borykali się ze sprzedażą aut zalegających na placach, z drugiej na placach zaczęło przybywać z otwartych po lockdownie fabryk - zaznaczył.
Wskazał, że te ostatnie auta często były już droższe ze względu na wzrost cen, którego głównym czynnikiem sprawczym były i nadal są, restrykcyjne normy emisji obowiązujące w Europie, powiązane na dodatek z wysokimi karami za ich przekroczenie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.