Według źródeł Polskiego Radia przygotowany przez Komisję dokument jest "zbyt ogólny, co może otwierać drogę do ustępstw wobec Rosji", "przerzuca odpowiedzialność na unijne kraje" i stanowi mandat do negocjacji po linii najmniejszego oporu. Według PR, proponowany przez KE mandat nie zawiera ponadto m.in. "jednoznacznego stanowiska, że unijne przepisy powinny mieć zastosowane zarówno do części morskiej jak i lądowej".
- Gdyby taki był warunek Brukseli, inwestycja Nord Stream2 byłaby nieopłacalna - zaznacza PR.
Spór o część morską i lądową, przybywa krytyków KE
W rozmowie z branżowym portalem BiznesAlert Naimski wyjaśnił, że Komisja Europejska nie przesądziła, że morska część Nord Stream 2 nie powinna podlegać prawu unijnemu.
- W Komisji jest spór na ten temat, który paraliżuje jej działania w sprawie projektu, przeciwko któremu protestuje coraz więcej państw. Przeciwko są już nie tylko Polacy, Litwa i Łotwa, ale stanowczego podejścia Komisji domagają się kraje Grupy Wyszehradzkiej, Chorwacja i Rumunia, a także Dania i Szwecja.
Stanowisko negocjacyjne KE za miękkie
Podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami Naimski powiedział, że w ocenie rządu przedstawiony przez KE projekt mandatu do negocjacji z Rosją jest "niewystarczający" i "za miękki". Podkreślił jednocześnie, że mamy do czynienia z "propozycją", która musi zostać zatwierdzona przez państwa członkowskie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.