Nie skażemy się na import
Objaśniał, że alternatywa w postaci korzystania z generacji mocy w krajach ościennych jest możliwa, lecz ma swoje koszty.
- Rozstrzygnęliśmy na korzyść wsparcia dla niekoniecznie rentownych inwestycji, które jednak pozwolą nam zachować produkcję mocy w jednostkach dysponowanych centralnie - mówił Naimski.
Czasu jest niewiele
Maciej Bando, prezes URE podkreślał, że stoimy przed rzadką szansą stworzenia stabilnego rynku mocy i musimy się spieszyć:
- Mam nadzieję, że nie jest za późno. Od sierpnia zeszłego roku (gdy krajowy system stanął przed realną groźbą blackoutu i po raz pierwszy od lat 80. postanowiono reglamentować zużycie prądu, który podrożał wówczas aż sześciokrotnie Towarowej Giełdzie Energii - przyp. red.) o konieczności zmian mówią także odbiorcy energii, którzy mają już świadomość, że kryzys energetyczny może dotknąć dosłownie każdego z nas - tłumaczył Bando, dodając, że w ramach Unii Europejskiej każde z państw członkowskich, które dysponuje własnymi źródłami energii, buduje na nich własną strategię bezpieczeństwa energetycznego:
Zachęty zbudują bepieczeństwo
- Za darmo nie da się zapewnić bezpieczeństwa, ale stać nas na niepodległość energetyczną. To będzie model, który pozwoli planować rozwój gospodarki kraju, nie obawiając się tego, że zabraknie nam paliwa do tego rozwoju, czyli energii - mówił prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
- Celem rynku mocy jest stworzenie zachęt do budowy nowych mocy i niewycofywania istniejących bloków - powiedział Tomasz Dąbrowski, dyrektor Departamentu Energetyki Ministerstwa Energii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
WYŚWIETL ZAŁĄCZNIK