Wszyscy w salonie wiedzą, że jeszcze niedawno po podobnych herezjach David Wilkinson mógłby zadławić się croissantem, wstać od stolika i ostentacyjnie pożegnać zebranych pod pretekstem, że już się spóźnia na inne ważne spotkanie. O tym, jak interpretować bieg zdarzeń w parlamencie decyduje bowiem półjawny kod, którego znaki znane są wtajemniczonym. W napięciu czekają na reakcję najważniejszego gościa.
Rebus z węglem
Wilkinson wstaje i przechodzi do pulpitu a jego wystąpienie zdumiewa "nowym otwarciem" i porozumiewawczością. (Z całą pewnością już wcześniej, w dyskretnych, półprywatnych kontaktach wtajemniczani aktorzy unijnej dyplomacji uzgodnili taki obrót spraw, a dzisiejsze śniadanie jest ostatecznym sprawdzianem intencji. Sceną, na której mają publicznie odegrać umówione role. Ale do końca nikt przecież nie może mieć pewności, że misternie usnuty plan nie rozpruje się w ostatniej chwili, chociażby pod wpływem zdarzeń i wpływów, których nigdy nie sposób przewidzieć w stu procentach. Tym większa radość rysuje się na twarzach węglowych lobbystów - oto odnoszą miażdżace zwycięstwo, o którym długo szeptać się będzie w kuluarach od Brukseli po Strasburg). Wilkinson mówi o rewolucji łupkowej w USA. Z naciskiem wylicza szanse związane z nowoczesnymi technologiami wytwarzania paliw, CCS i CCU. O nadziejach, które wiąże z najnowszymi pracami JRC (Joint Research Center, Wspólnotowe Centrum Badawcze, mające status generalnego doradcy UE w sprawach technologii - przyp. red.). Przyznaje, że europejska polityka energetyczna nie weszła jeszcze na dobrą ścieżkę i musi szukać jej dalej.
Wreszcie wypowiada zdania na tyle znamienne, że Polacy nie wierzą własnym uszom:
- W obliczu olbrzymiej groźby bezrobcia, które dotarło do państw członkowskich, mamy obowiązek zadbać przede wszystkim o pracę dla naszych obywateli. Musimy utrzymać nasze ceny energii na poziomie konkurencyjnym do innych części świata. Myślę, że klucz do rozwiązania problemów polega na uwzględnianiu wszystkich opcji, które mogą się przysłużyć rozwojowi energetycznemu. Węgiel może być jedną z najważniejszych możliwości. Musimy dbać o redukcję CO2, nie wykluczając węgla. Potrzebujemy nowej mapy drogowej dla Unii w tym względzie a do osiągnięcia celu potrzebna jest nam doskonała współpraca z Eurocoal. Musimy lepiej służyć własnym przemysłom, które najlepiej rozumieją, jakich warunków im potrzeba, by konkurencyjnie inwestować. Musimy zacieśnić współpracę z wami i brać pod uwagę wszystkie możliwe dziś opcje wytwarzania energii, z węglem włącznie! - pointuje Wilkinson w burzy zrywających się braw.
O wspólny język. "Nie żartujcie, koledzy!"
Do mikrofonu podchodzi Jerzy Buzek, który mówi, że stale szokuje go taki podział: na jednych spotkaniach styka się z ludźmi, którzy kochają węgiel, by po chwili wpaść na tych, którzy go nie nawidzą.
- Przypuszczam, że obie te grupy nie mają ze sobą kontaktu. Co zatem powinno być głównym zadaniem? Znaleźć wspólny język! - zastanawia się były szef PE, nie kryjąc, że skoro pochodzi ze Śląska, trudno mu węgla nie kochać. Uważa, że można znaleźć z Zielonymi porozumienie, jeśli przyjmie się założenie, że nie ma źródeł energii bez wad a celem wspólnym jest obrona planety. - Spytajmy Zielonych wprost, czy łudzą się, że w ciągu najbliższych 30 lat Chiny i Indie przestaną używać węgla? Natychmiast odpowiedzą "Ależ skąd!", ale dodadzą, że to nie jest nasz europejski problem. "Nie żartujcie, koledzy!" - powiedzmy im wyraźnie, że jeśli uda się osiągnąć ekologiczny cel bez eliminacji węgla z energetyki, przez wydatne doskonalenie sprawności spalania, to przecież w istocie wykonamy zadanie, o które wszystkim nam chodzi! - zachęcał Buzek, dodając, że prawdopodobnie wkrótce UE zapłaci dużo więcej na doskonalenie czystych technologii węglowych, z myślą o ich późniejszym eksporcie do Azji. - Mój kraj powinien znacznie bardziej niż dotąd zaangażować się w badania nad CTW. Dajmy ku temu silny impuls, popchnijmy do przodu nasz rząd i przedsiębiorstwa! - wzywał Buzek, dodając, że gospodarkę niskowęglową (law carbon - przyp. red.) należy odtąd rozumieć, jako gospodarkę minimalnych emisji zanieczyszczeń. Bez eliminowania węgla.
Why Poland doesn't go, Mr. Buzek?
Po chwili, w otwartej dyskusji, prowokacyjne pytanie zadał Buzkowi Bogdan Janicki, który najpierw ostentacyjnie pogratulował Niemcom za to, że tak skutecznie budują kilkadziesiąt nowych elektrowni węglowych, a mimo to omija ich krytyka w UE.
- Mister Buzek, proszę wytłumaczyć mi, dlaczego Polska nie idzie tą samą drogą i nie robi tego samego, skoro jesteśmy w tej samej UE? - spytał Janicki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zawsze stawiałem na Zagórowskiego.