- Każdy kraj ma swoją specyfikę w zakresie pozyskiwania energii. Polska opiera swoją energetykę na węglu i w najbliższym czasie to się nie zmieni - mówi w rozmowie z Trybuną Górniczą prof. Tadeusz Słomka, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie.
Nazwa wskazuje, że Akademia Górniczo-Hutnicza jest związana przede wszystkim z przemysłem ciężkim. Otwarcie laboratorium w Miękini i wprowadzenie kierunku ekologiczne źródła energii pokazują jednak, że kierowana przez Pana uczelnia obiera nową drogę.
Na Wydziale Geologii i Ochrony Środowiska przez lata działała specjalność odnawialne źródła energii. Teraz postanowiliśmy utworzyć z tej specjalności osobny kierunek studiów. Nie burzy to w żadnym stopniu wizerunku AGH, bo wszystko to jest powiązane z energią. Działalność Akademii Górniczej w pierwszych latach wiązała się prawie wyłącznie z przemysłem ciężkim. Później to wszystko zaczęło obrastać kolejnymi dziedzinami i dyscyplinami nauki. Ci, którzy sądzą, że w dalszym ciągu jest to ta sama Akademia Górniczo-Hutnicza, są w dużym błędzie. Obecnie jesteśmy kombinatem, który kształci na 54 różnorodnych kierunkach studiów. Od tych klasycznych, takich jak choćby górnictwo i geologia czy metalurgia, aż po nowe, takie jak choćby wspomniane ekologiczne źródła energii, teleinformatyka, inżynieria biomedyczna czy inżynieria akustyczna. W tym roku w rankingu Perspektyw i Rzeczpospolitej nasze kierunki związane z IT zostały ocenione najwyżej w Polsce. To pokazuje, że staramy się być w nurcie polskiego przemysłu i biznesu. Wiąże się on przede wszystkim ze Śląskiem i Małopolską, bo te regiony są naszym naturalnym zapleczem. Mimo tego chcemy być jednak szerzej obecni na polskim rynku gospodarczym. Dlatego takie posunięcia uważam za naturalną konsekwencję rozwoju Akademii Górniczo-Hutniczej.
Ośrodek w Miękini ma także kształcić specjalistów w zakresie gazu łupkowego. Temat łupków od dłuższego już czasu elektryzuje polskie społeczeństwo. Padają sprzeczne informacje na temat zasobów, ponadto niektóre firmy, które miały poszukiwać gazu, wycofały się z tych prac. Jak na tę sytuację zapatruje się AGH?
Słuchając doniesień medialnych, rzeczywiście można mieć poczucie zamieszania. Dlatego, aby oczyścić tę atmosferę, wdrożono bogaty program badań. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wspólnie z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem przedstawiło potężny projekt badawczy Blue Gas. Projekt ten na przestrzeni najbliższych lat będzie opiewał na sumę setek milionów złotych, a AGH, z racji posiadanych zasobów, jest jednym z jego liderów. Mamy geologów, górników, wiertników, ludzi odpowiedzialnych za przeróbkę i oczywiście energetyków. Dlatego możemy zająć się rozpoznaniem, sposobami udostępnienia złóż i co najważniejsze - przystosowaniem szczelinowania hydraulicznego do polskich warunków. To ostatnie zagadnienie jest szczególnie ważne, gdyż wszystko zależy od tego, w jakim stopniu będziemy w stanie rozbić strukturę skały, by wydobyć z niej gaz.
Największe zainteresowanie budzi jednak stan zasobów gazu łupkowego.
Gazu może być dużo i może się okazać, że nie będziemy w stanie wszystkiego wydobyć. Najważniejsze kryterium dotyczy jednak opłacalności tego typu przedsięwzięcia. Jeśli tego gazu będzie tyle, ile szacuje Państwowy Instytut Geologiczny, czyli mniej niż przedstawiają to amerykańskie szacunki, to i tak zasoby te wystarczą na kilkadziesiąt lat, a więc jest się o co bić. Przyznam, że jestem umiarkowanym optymistą, ale uważam też, że sprawa gazu łupkowego dała już pewne rezultaty. Choćby to, że Gazprom obniżył ceny gazu. Wątpię, że zrobił to dlatego, bo bardzo nas lubi. Jak wspominałem, AGH jest zaangażowana w ten temat, podobnie jak w Węzeł Wiedzy i Innowacji. Jesteśmy tam liderem, a przedsięwzięcie to skupia się na czystych technologiach węglowych, które są istotne dla naszego kraju, w którym energetyka oparta jest w 95 proc. na węglu.
Skoro mowa o węglu, to w ostatnim czasie na rynku panuje zastój. Rosną zwały przy polskich kopalniach. Jaka przyszłość rysuje się zatem przed polskim węglem?
Z jednej strony węgiel zalega, a z drugiej importujemy go ze wschodu. Jest to paradoksalna sytuacja. Rzeczywiście, jesteśmy w fazie kryzysu, na szczęście dla nas nie aż tak dotkliwego. Wyjście z niego będzie cechować wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. Węgiel będzie nam wtedy bardzo potrzebny i nie ma się co łudzić - zostanie wykorzystany.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.