Podkreśla, że z powodów ekonomicznych z budowy gazoportu w swoim kraju zrezygnowali Niemcy. Jego zdaniem wolą kupować gaz rosyjski, mimo że Rosjanie to niełatwy partner handlowy.
- Tak w Polsce, jak i na Litwie gazoport nie będzie obniżał cen, lecz je podwyższał. To jest cena bezpieczeństwa energetycznego, którą, moim zdaniem, nierozważnie na siebie przyjęliśmy. Politycy podpisali bardzo niekorzystne dla Polski kontrakty, kontrakt katarski i Rosjanie bardzo by się ucieszyli, gdyby mogli nam sprzedawać surowiec po takich cenach - podkreśla Szczęśniak.
Dodaje, że droższy gaz z Kataru Rosjanie mogliby wykorzystać jako argument za zwiększeniem stawek za surowiec.
- Otwarcie gazoportu nie będzie naszym zwycięstwem cenowym, raczej będzie obciążeniem i okazją dla Rosjan, żeby podwyższyć ceny - mówi ekspert.
Decyzja polityczna, nie biznesowa
Kontrakt z Katarem został podpisany w połowie 2009 r., gdy ceny gazu były bardzo wysokie. Z kolei spółka Polskie LNG podpisała opiewającą na ok. 3 mld zł umowę z wykonawcą terminalu w lipcu 2010 r. Zdaniem Szczęśniaka budowa gazoportu to typowy przykład przedsięwzięcia politycznego, obliczonego na zdobycie głosów wyborczych, ale sprzeczne z zasadami biznesowymi. Gaz katarski był w momencie podpisania kontraktu 30 proc. droższy od gazu rosyjskiego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.