W niedzielę, 31 maja, odbyła się doroczna pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców do sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. Niestety z racji sytuacji epidemicznej była ona znacznie skromniejsza niż zwykle. Co roku na Piekarską Kalwarię przybywa kilkanaście tysięcy wiernych, tym razem niestety było inaczej. Uroczystości były transmitowane przez telewizję i radio oraz za pośrednictwem internetu.
Przybyłych przywitał tradycyjnie metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, który przypomniał, że w przeszłości także ludzie musieli zmagać się epidemiami.
- Drodzy, w przeszłości wiele razy pokolenia żyjące przed nami były doświadczane plagą zarazy. Przypomnijmy. W 1676 roku mieszkańcy sąsiednich Tarnowskich Gór przybyli do Matki Bożej w Piekarach, modląc się o uzdrowienie i wybawienie od zarazy, jaka wybuchła w ich mieście. Z początkiem 1680 roku zaraza wybuchła w Czechach. Morowe powietrze – jak ówcześni nazywali nieznany wirus – zabijało tysiące ludzi. Wierni zwrócili się o pomoc do Matki, bliskiej im w piekarskim wizerunku. Doszło do niezwykłej peregrynacji. Cudowny Obraz wyruszył w drogę do Pragi i Hradec Kralove. W stolicy Czech doszło do licznych uzdrowień. 10 marca w katedrze św. Wita arcybiskup praski Jan Fryderyk Waldstein publicznie ogłosił ikonę Maryi z Piekar obrazem „cudownym i łaskami słynącym” Wierzący w podobnych jak wspomniane sytuacjach zagrożenia uciekali się w jakże głęboko ludzkim odruchu do Matki. I do Niej wołali: „Matko, ratuj, bo giniemy!”. Maryja – przez Jezusa z wysokości krzyża dana nam za Matkę, a tutaj w Piekarach czczona jako „Lekarka” – nigdy nie odmawiała swojej pomocy - powiedział metropolita, ktory nawiązał także do sytuacji, w której znajdują się górnicy.
- Dzisiaj my, piekarscy pielgrzymi wraz rodzinami uciekamy się do Niej z wołaniem: „Pomóż nam wygrać, Lekarko, nasz czas!”. Wołanie to wybrzmiewa dzisiaj szczególnie mocno w środowiskach górniczych, w których – jak mówią codzienne komunikaty – dochodzi jeszcze do wielu zakażeń - powiedział abp Skworc i zwrócił się bezpośrednio do przedstawicieli górniczego stanu.
- Bracia Górnicy, Rodziny górnicze! Jesteśmy z wami solidarni; otaczamy was tarczą modlitwy. Arcybiskupowi Stanisławowi Gądeckiemu, przewodniczącemu KEP, dziękujemy za cenne Słowo do górników i ich rodzin dotkniętych epidemią.
Metropolita wyraził także wdzięczność tym, którzy niosą pomoc osobom chorym, ludziom pozostającym w ścisłej izolacji i seniorom.
- Dziękujemy lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom, pracownikom laboratoriów i aptek, pracownikom medycznym i sanitarnym oraz wszystkim służbom a także osobom pracującym w innych branżach, które w czasie epidemii dbają o nasze bezpieczeństwo, narażając swoje zdrowie i życie. Podziękowania kierujemy również do wolontariuszy, harcerzy, sióstr zakonnych, zakonników, kapelanów szpitalnych i organizacji charytatywnych na czele z „Caritas Polska” i diecezjalnymi oddziałami „Caritasu”. Dziękujemy sztabom kryzysowym! - powiedział abp. w czasie mszy odprawionej w piekarskiej bazylice.
Arcybiskup przypomniał także pielgrzymkę św. Jana Pawła II z 1983 r. Nawiązał do hasła tegorocznego Metropolitalnego Święta Rodziny – „Rodzina przestrzenią spotkania”. Podkreślił, że szczególnie w zaistniałej sytuacji konieczne jest świętowanie rodziny i odkrywanie jej istoty i znaczenia także w wymiarze społecznym.
Abp Skworc zauważył, że stan pandemii obnażył polaryzację społeczeństwa. Nawoływał do podjęcia dalszych starań o jedność, która, jak powtórzył za papieżem Franciszkiem, „jest ważniejsza niż konflikt”. Zaapelował także o odrzucenie „dyktatury różnych organizacji, korporacji zajmujących się handlem i dystrybucją towarów”, która niszczy kulturową tożsamość naszego społeczeństwa, odbierając mu możliwość wspólnego przeżywania czasu wolnego i świętowania niedzieli w rodzinie. Zwrócił się również do pracodawców, aby korzystając z programów pomocowych państwa, zachowywali miejsca pracy i nie działali na niekorzyść pracowników.
Mszy św. przewodniczył metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś. W homilii odniósł się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego, która przypadła właśnie na 31 maja.
- W Kościele każdy ma swoją posługę, swój charyzmat, swoje działanie. Jesteśmy jak różne członki w jednym ciele, nie jesteśmy w Kościele na szczęście tacy sami, nie jesteśmy jednolici – powiedział.
- Każdy z was, jak tu jesteście, jest w Kościele potrzebny i nie musi się stawać kimś innym, żeby był potrzebny. Kościół jest organizmem, ciałem; o taką jedność trzeba się modlić, to jest ta jedność, którą Duch nam daje. Taki Kościół, tak zjednoczony, wychodzi do człowieka jak apostołowie z Wieczernika i staje się narzędziem jedności wszystkich ludzi. Z każdym rozmawia w jego własnym języku, nie dlatego, że jest zdolnym poliglotą, ale dlatego, że Duch Święty w nim jest miłością do każdego człowieka, przychodzącego z każdego zakątka świata – dodał metropolita łódzki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.