przyznaje Zawistowski.
O tym, czy ryba weźmie, decyduje w dużej mierze przynęta. Truskawka, róża, banan, mięso kraba, śledzia i wątroba – to zapachy, które karpie uwielbiają. Mają dobry węch i słaby wzrok. Wytrawny wędkarz potrafi to wykorzystać. Nęcić rybę trzeba wytrwale i cierpliwie. Gdy karp w danym miejscu nie znajduje nic do jedzenia, opuszcza łowisko, a wędkarz niepotrzebnie traci czas. Cechą pożądaną u wędkarza jest zatem cierpliwość.
Taaaka ryba
Największe okazy karpi, którymi mogą się poszczycić wędkarze z Marcela, ważyły prawie 21 kg.
- Jak się taką rybę holuje, to tylko modlić się, żeby wędka wytrzymała. Kije bywają różne, w zależności od rodzaju. Miękkie potrafią się wygiąć. Doskonale amortyzują szarpnięcia. No i oczywiście trzeba tak ustawić wędki, żeby przypadkiem nie poplątały się żyłki, bo wtedy jest już po łowieniu. Tylko najbardziej doświadczeni wędkarze potrafią wyjść obronną ręką z takich sytuacji. Wielu z nas łowi zazwyczaj na więcej niż jedną wędkę – opowiada Dariusz Jaświn.
Każdy złowiony karp, po wykonaniu pamiątkowego zdjęcia i opatrzeniu rany, jest wypuszczany z powrotem do wody. Wędkowanie zasiadkowe jest bowiem sportem, formą obcowania z przyrodą. Jak powiadają wędkarze z Marcela – nie ma powodu, aby bać się ryb, ale...licho nad wodą nie śpi. Obaj przeżyli już kilka mrożących krew w żyłach chwil.
- Pewnego razu siedzimy sobie w namiocie i śledzimy informacje przekazywane z łodzi, a tu nagle do naszych uszu dochodzi charakterystyczne pomrukiwanie. Bynajmniej nie były to karpie, ani żaden potwór wodny, a liczne stado dzików, które nas otoczyło. Wypadało zachować ciszę i czekać, aż sobie pójdą. Jak na złość nasze miejsce wędkowania przypadło im do gustu i dość długo zwlekały z jego opuszczeniem – wspomina Arkadiusz Zawistowski.