Na granicy Chorzowa i Katowic topiono marzanny, pleciono palmy i malowano jaja. Śmiechu było przy tym co niemiara. Pomyśleć, że takie zwyczaje kultywuje się jeszcze w samym centrum wielkiej aglomeracji.
Do skansenu w Chorzowie zjechali mieszkańcy ze wszystkich stron naszego regionu. Przywieźli z sobą marzanny ubrane w pstrokate spódnice i koszule. Byli i tacy, którzy klecili kukły na miejscu. Następnie jedni i drudzy ustawili się w korowód, by ruszyć nad staw. W jednej chwili długowłose kukły wylądowały w wodzie.
- To chyba jedyne takie miejsce, gdzie można się świetnie bawić, wspominając dawne zwyczaje, które jeszcze kultywowali moi dziadkowie. Nie wstydzimy się tego, że kochamy ludowe tradycje. Są tego warte - przekonywała pani Urszula Kondrat, która na doroczny piknik, organizowany w Palmową Niedzielę w chorzowskim skansenie, przyjechała wraz z rodziną aż z Opola.
Marzanna ze słomy
Kukłę marzanny wykonywano zazwyczaj z wiechcia słomy, grochowin lub konopi, które symbolizowały śmierć i bezruch. Topienie odbywało się zwykle w czwartą niedzielę Wielkiego Postu. Kto wie, że w rejonie Gliwic i Raciborza za dziewczętami niosącymi marzannę szli chłopcy z jej męskim odpowiednikiem, marzaniokiem? Pochód przy śpiewie szedł nad zbiornik wodny i tam topiono lalki, a wraz z nimi zimę, choroby i wszelkie zło. Zwyczaj ten odchodzi już w zapomnienie.
W tradycji ludowej każdy dzień Wielkiego Tygodnia ma swoje znaczenie, obrzędy i przesądy. Zna je dobrze Marek Szołtysek, znawca śląskich zwyczajów i stały gość wielkanocnych pikników.
- W Wielką Środę trzeba było przeprowadzić ostatnie porządki, ponieważ od Wielkiego Czwartku do końca świąt już się w pole nie chodziło. Modne było chodzenie z tzw. kołatkami lub grzechotkami. Stosowano je w kościele zamiast dzwonów na znak żałoby, zdrady Judasza i początku męki Jezusa. W Wielki Piątek można było wykonać tylko jedną pracę fizyczną, ale pod warunkiem, że drewno posłuży potem do wykonania jakiegoś przedmiotu dla gospodarstwa domowego. Wierzono, że przez śmierć Chrystusa na krzyżu tego właśnie dnia drzewo jest najtwardsze. Palono też kukłę Judasza. Ten zwyczaj wciąż żywy jest w okolicach Wodzisławia Śląskiego. Każdy gospodarz wystrzegał się też smagania biczem konia nawet do tego stopnia, że często rozmontowywano bicze, by obwiązywać nimi przygotowane palmy – opowiadał Szołtysek.
Wielka Sobota od średniowiecza była dniem święcenia potraw wielkanocnych, które odbywało się po porannym nabożeństwie.