Komisja Europejska zaprezentuje w środę, 28 listopada długoterminową strategię klimatyczną, która ma zapewnić, że UE wywiąże się ze zobowiązań wynikających z porozumienia paryskiego. Z informacji ze źródeł PAP wynika, że cele, jakie mają zostać przedstawione, będą mocno uderzały w węgiel.
Prezentacja strategii nieprzypadkowo odbywa się krótko przed rozpoczęciem się na początku grudnia konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach. Unijny komisarz ds. działań klimatycznych i energii Miguel Canete ma przyjechać z tym dokumentem na Górny Śląsk, żeby pokazywać ambicje unijne.
I będzie się miał czym pochwalić. O tym, że strategia ma być przełomem w unijnym podejściu do celów klimatycznych, mówią nawet przedstawiciele organizacji ekologicznych, którzy zwykle krytykują Brukselę za zbytnią powściągliwość w tym obszarze.
Polski sektor energetyczny, który opiera się głównie na węglu, obawia się podnoszenia unijnych celów redukcji, bo to oznacza wyższe koszty. W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Energii przedstawiło Projekt Polityki Energetycznej (PEP) do 2040 r., który przewiduje, że w 2030 r. 60 proc. prądu w Polsce będzie wytwarzane z węgla.
- Polski sektor energetyczny z wielkim zadowoleniem przyjął PEP. Wydaje się, że to dobra podstawa, żeby zacząć rozmowę z KE, biorąc pod uwagę jej nadchodzącą strategię długoterminową - powiedział PAP dyrektor biura Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej w Brukseli Witold de Chevilly.
Z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł unijnych wynika, że Komisja przedstawi kilka opcji długoterminowych. Ich wspólnym mianownikiem ma być jednak osiągnięcie celu zero emisji netto do 2050 roku. Punktem wyjściowym do tej neutralności węglowej ma być redukcja emisji CO2 do 2030 r. o 45 proc.
To o 5 punktów procentowych więcej, niż wynika z ustalonego w 2014 r. po ciężkich bataliach i długich negocjacjach zestawu celów dla UE. Przywódcy państw i rządów zgodzili się wówczas na ograniczenie o co najmniej 40 proc. emisji gazów cieplarnianych (w stosunku do poziomu z 1990 r.), zapewnienie co najmniej 27-procentowego udziału energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii oraz zwiększenie o co najmniej 27 proc. efektywności energetycznej.
Dla rządu w Warszawie, który był jednym z głównych oponentów takich celów przed czterema laty, zwiększanie ambicji nie wchodziło w grę. Przeciwne były zresztą też inne stolice, w tym Niemcy, które wolałby mieć niższy cel i wykonać go z nawiązką, niż nie osiągnąć wyżej postawionej