- Niemcy są do tej pory stali w swoim poparciu dla Nord Stream 2, ale jest kilka czynników, które testują stałość tego podejścia- mówi w rozmowie z PAP ekspertka OSW Agata Łoskot-Strachota. Groźba amerykańskich sankcji, coraz ostrzejsza dyskusja w UE - to tylko niektóre z nich.
Kwestia budowy gazociągu Nord Stream 2, który ma biec na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w roku 2011 gazociągu Nord Stream i pozwolić na bezpośrednie przesłanie z Rosji do Niemiec w sumie do 110 mld m sześc. gazu rocznie, dzieli Polskę i Niemcy. Dla naszego zachodniego sąsiada to projekt przede wszystkim komercyjny, dzięki któremu do Europy ma trafić duża ilość taniego paliwa. Dla Polski, Ukrainy, dla której powstanie Nord Stream 2 praktycznie oznacza koniec tranzytu gazu na zachód, oraz dla krajów naszego regionu planowany gazociąg nie tylko spowoduje wzrost zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego. Przede wszystkim pozwoli Rosji zdominować europejski rynku gazu i zwiększyć jej uzależnienie od siebie.
Jak zauważa w rozmowie z PAP ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia Agata Łoskot-Strachota, w ostatnich miesiącach nastąpiła zmiana niemieckiej retoryki w odniesieniu do Nord Stream 2.
- To dotyczy nie tylko samej kanclerz Angeli Merkel, ale i wszystkich wysokich rangą niemieckich urzędników. Oprócz aspektu komercyjnego zaczęli oni zauważać aspekt polityczny budowy tego gazociągu - mówi.
Tyle tylko, że mówiąc o politycznym kontekście budowy NS2, niemieccy oficjele zawężają go do kwestii tranzytu przez Ukrainę i wynikających z tego konsekwencjach.
- Nie wspominają o strategicznych obawach krajów środkowoeuropejskich i skandynawskich oraz Komisji Europejskiej związanych z bezpieczeństwem czy dyweryfikacją dostaw gazu na nasze rynki - podkreśla ekspertka.
W jej opinii, niemiecki stosunek do Nord Stream 2 wynika po pierwsze z tego, że budowa nowej magistrali wzmocni pozycję naszych zachodnich sąsiadów jako europejskiego hubu gazowego. Po drugie, w stosunkach z Rosją niemiecka filozofia zakłada, że dzięki bliskiej współpracy gospodarczej można zapewnić stabilność i poprawę stosunków politycznych.
- Z naszego punktu widzenia wygląda to zupełnie inaczej, bo mamy zupełnie inne doświadczenia. Dawniej, ale i całkiem niedawno, mieliśmy problemy z dostawami rosyjskiego gazu i mimo że jesteśmy stałym klientem Gazpromu, wcale go taniej nie kupowaliśmy. Niemcy takich doświadczeń nie mają - podkreśla ekspertka.
Pytana o to, czy możliwa jest zmiana niemieckiej optyki w sprawie gazociągu Nord Stream 2, Łoskot-Starchota zauważa, że choć nasz zachodni sąsiad ma wielkie interesy związane z budową nowej magistrali, przynajmniej z politycznego punktu widzenia, sprawa "wcale nie jest przesądzona".
- Po pierwsze, w niemieckiej debacie publicznej coraz bardziej zauważalni są przeciwnicy budowy Nord Stream 2. To przede wszystkim "Zieloni", ale i środowiska eksperckie, organizacje ekologiczne, które - choć bezskutecznie - próbowały zablokować budowę gazociągu w Zatoce Grieswaldzkiej. W głównych tytułach medialnych coraz częściej widać stanowiska przeciwne tej budowie. Np. niedawno w telewizji wyemitowano program, którego tezą było to, że Niemcy lobbują w Europie na rzecz Putina - wylicza ekspertka.
Jednak - jej zdaniem - na niemiecki stosunek ws. budowy Nord Stream 2 poważniejszy wpływ może mieć sytuacja w Komisji Europejskiej związana z wypracowaniem reżimu prawnego tego gazociągu i mandatem negocjacyjnym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.