Hanysy i gorole łączcie się w uśmiechu!

Bać się czy śmiać się?
W przysłowiach mądrość narodu. Ktoś kiedyś tak skonstatował i tak już zostało. Czy aby na pewno? A przynajmniej - czy zawsze? Nabrawszy tego rodzaju wątpliwości zacząłem przyglądać się niektórym przysłowiom. Szczególnie tym nowszym. Nie wiem, czy to już przysłowia, czy zaledwie tzw. powiedzonka? Z pewnością służą temu samemu co przysłowia, czyli pouczaniu, przestrzeganiu przed najróżniejszymi niebezpieczeństwami, jednym słowem - wychowywaniu. Wychowywaniu skutecznemu. Bo np. takie racjonalne tłumaczenie, że nie wypada pokazywać języka, że to nieeleganckie, obrzydliwe itp. - słabo działa. Szczególnie na młode, zbuntowane jednostki. Lecz powiedzenie: "Nie pokazuj języka, bo ci krowa nasika", zdecydowanie skuteczniej prowadzi do osiągnięcia pożądanego skutku. Tylko czy w zagrożeniu nasikaniem przez krowę na język jest chociaż odrobina prawdy? Czy gdyby ostrzeżony za pomocą tego i innych powiedzonek przeanalizował ich racjonalność, nie uśmiechnąłby się tylko i nadal robił swoje? Czyli zachowywał się nieelegancko, niegrzecznie, obrzydliwie. Zapewne tak właśnie by postąpił...

Przyjrzyjmy się choćby takiemu powiedzonku: "Gdy pijesz herbatę, wyjmij łyżeczkę ze szklanki, bo wybijesz sobie oko". Otóż postanowiłem sprawdzić empirycznie realność powyższego zagrożenia dla oka ze strony niewyjętej łyżeczki i przeprowadziłem szereg eksperymentów. Stosowałem różne naczynia, łyżeczki i gatunki herbaty. Różnice były tak jakościowe, jak ilościowe, jednak żaden z eksperymentów nie powiódł się, bo oko pozostawało uparcie na swoim miejscu. W przeciwieństwie do łyżeczki, która po podniesieniu do ust naczynia, opadała tak, że jej trzonek nie trafiał w oko, a co najwyżej w policzek. Nawet przytrzymana przy górnej krawędzi naczynia łyżeczka w oko nie trafiała. Dopiero specjalnie skonstruowany i wydłużony trzonek łyżeczki mógłby spełnić założenie z powiedzonka, lecz doszedłem do tego wyłącznie w drodze obliczeń matematycznych, bowiem w praktyce łyżeczki z takim trzonkiem nie znalazłem. Zatem powiedzonko o herbacie, łyżeczce i wybijaniu oka jest z gruntu fałszywe.
A teraz spróbujmy przeanalizować realność zagrożenia wywalonego na wierzch języka przez sikającą krowę. Ekwilibrystyczna figura, jaką musiałaby wykonać sikająca krowa by trafić w czyjś wywalony na wierzch język - nawet gdyby to był bardzo długi język - jest prawie dla krowy nieosiągalna. O ile z dzieckiem sprawa byłaby łatwiejsza, to w przypadku dorosłych, którzy też czasem pokazują język - np. Albert Einstein na słynnej fotografii - krowa miałaby poważny problem: bo nigdy nie widziałem krowy stojącej na przednich nogach. A tylko tak wylot jej cewki moczowej mógłby się znaleźć nad językiem dorosłego człowieka. No chyba, że ktoś chciałby sam siebie ukarać za pokazywanie języka i ułatwiłby zadanie krowie kładąc się na ziemi lub chociaż jakoś kucając. To byłoby możliwe, ale któżby był aż takim masochistą? Czy może raczej aż tak chętnie, z własnej woli, poddawałby się karze za grzech wywalania języka światu na widok? Szczególnie, że u nas ludzie raczej skłonni są do naruszania zasad i dobrych obyczajów, niż do pokutowania za występki i przestępstwa przeciw savoir-vivre.

Zatem, drodzy rodacy, te groźby z powiedzonek nie działają! Możecie więc nadal całkowicie bezpiecznie pić herbatę, nie wyjąwszy ze szklanki łyżeczki, wywalać jęzory, dłubać w nosach przy innych, przeklinać w każdym dowolnym miejscu, towarzystwie i okolicznościach oraz robić setki innych podobnych rzeczy. Po prostu możemy nadal być zbiorowiskiem hołdującym chamstwu, bo żadna krowa tak naprawdę nam nie nie zagrozi.
Jurek Ciurlok "Ecik"

BOJTLIK Z FRASZKAMI
Z cyklu "Gra półsłówek". Ciągle, niestety, anonimowo - zgodnie z życzeniem autora.

Zdaj tylko pięknie
Zdaj tylko pięknie! To rumaczka tekst z defloracji,
Jej uzda tylko jęknie, lecz i ciebie przepyta.
Brykanie przy szampanie, przed i po kolacji,
A nad ranem twój ogierek wyciągnie kopyta.

I tyle w temacie: wszystko powiedziane, a niczego nie wypowiedziano.

ZAGADKI
Co dziwi kota perskiego, gdy spotyka kota syjamskiego?
- Że kot syjamski jest bez brata...

Kiedy bakteria jest sierotą?
- Gdy jest z probówki...

Czego brak starzejącej się alkowie?
- Nowych tajemnic...

Czego inne meble zazdroszczą szafie, której brakującą nogę uzupełniono grubą książką?
- Wiedzy...

O co podejrzewa biały chleb, bochenek chleba razowego?
- O ciemne zamiary...

W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego sołtys Marklowic, podczas wietrznej pogody z nikim nie rozmawia?
- Bo nie chce rzucać słów na wiatr.

Dlaczego nad Wąchockiem nie pojawiają się latające talerze?
- Z obawy przed złapaniem, bo sołtysowa kompletuje zastawę stołową.

Jak w Grójcu walczy się z rasizmem?
- Postanowiono zrezygnować z pieczenia murzynków, a w sklepach nie sprzedaje się kreolek...

KÓNSKI Z BELE KÓND
Kondycja niezbędna
Ecik z Masztalskim wybrali się na wakacje nad jakimś jeziorem. Postanowili je przepłynąć wpław. Gdy byli mniej więcej pośrodku tafli wody, Ecik zapytał kamrata:
- Poradzisz dalij?
- Ja, jeszcze moga - odparł Masztalski.
- Tóż płynymy...
Po kolejnych 200 metrach Ecik ponownie zapytał:
- Wyrobisz jeszcze?
- Ja...
Jakieś 50 metrów przed brzegiem Ecik znów zapytał:
- I jak?
- Niy, już niy dóm chyba rady...
- Nó to muszymy zawrócić - zadecydował Ecik...

Słowa bywają zbędne
Kilku przyjaciół spotkało się przy piwie na świeżym powietrzu. Siedzą w milczeniu. Nagle jeden ni stąd, ni zowąd siarczyście spluwa. Drugi spogląda z obrzydzeniem i robi to samo. Potem trzeci i znów pierwszy i tak kilka razy. Wreszcie czwarty z nich, który nie splunął ani razu, odzywa się:
- A ja wam mówię, że obecny rząd wcale nie jest aż taki zły...

W przedbiegach
Alfons Pierdołowski zdawał egzamin na prawo jazdy. Jeszcze nie zdążył zatrzasnąć za sobą drzwi samochodu, gdy usłyszał podniesiony głos egzaminatora:
- Proszę wysiąść! Nie zdał pan!
- Jakże mogłem nie zdać - próbował oponować zdesperowany adept sztuki kierowania autem - skoro nawet nie zdążyłem uruchomić silnika?
- A jak mógłby pan uruchomić silnik, skoro usiadł pan na tylnym fotelu???

Nadmiar wiedzy bywa szkodliwy
Do pewnej księgarni wbiegł niezwykle poirytowany mężczyzna i podenerwowanym tonem zwrócił się do sprzedawcy:
- Czy u was sprzedaje się książkę "Nowoczesna kucharka domowa - światowe przepisy"?
- Tak, mamy taką książkę - odparł, nieco zdziwiony zachowaniem klienta, sprzedawca.
- I pan sprzedał ją mojej żonie???
- Być może - padła niepewna odpowiedź. - Ale co się stało, że pan się tak bardzo denerwuje?
- Co się stało? Co się stało??? Zaraz się pan dowie!!! Zapraszam do siebie na obiad...

MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Głupie zarządzenia bolą tym bardziej, im łatwiej byłoby wydać zarządzenia mądre...

Pyrsk!!!

Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.