Rząd chce niwelować negatywne skutki ograniczenia potencjału górnictwa węgla kamiennego w Śląskiem dedykowanym regionowi programem. W piątek (30 stycznia) śląscy samorządowy przekazali specjalnemu zespołowi rządowemu listę postulatów koniecznych do spełnienia, by przebudowa społeczno-ekonomiczna województwa śląskiego była tyleż sensowna, co skuteczna.
"Podczas specjalnej sesji sejmiku wojewódzkiego wystąpiliśmy z jednym i - co najważniejsze - ponadpartyjnym stanowiskiem w sprawie programu dla górnictwa, sprzeciwiając się likwidacji kopalń. Deklaracja premier Kopacz też były jednoznaczne - w marcu będzie gotowy program reindustralizacji dla całego regionu..." - przypomina marszałek województwa śląskiego Wojciech Saługa (PO) na łamach Dziennika Zachodniego (30 stycznia) w rozmowie z Agatą Pustułką.
Przypomnijmy, że w 7 stycznia, w gorącej atmosferze, Ewa Kopacz powołała międzyresortowy zespół ds. wzmocnienia potencjału przemysłowego Śląska (i Małopolski), w skład weszło siedmiu wiceministrów.
Będziemy, chcemy, zamierzamy
22 stycznia premier wysłała na Śląsk wiceminister gospodarki Ilonę Antoniszyn-Klik. W Bytomiu pan wiceminister spotkała się w Bytomiu z samorządowcami, by poznać ich oczekiwania, bo rządowy program reindustrializacji Śląska ma być tworzony przy udziale samorządów i opierać się na perspektywicznych branżach.
"Wiemy, że bardzo wiele osób powinno znaleźć pracę w przemysłach przyszłości. Powinniśmy ukierunkować się na przyciąganie przemysłów rozwojowych w perspektywie najbliższych 30-40 lat. Musimy także patrzeć na to, by przyciągać określony rodzaj przedsiębiorców, którzy nie bazują na pracy podstawowej, tylko i wyłącznie fizyczno-manualnej, ale przede wszystkim na nowoczesnych technologiach" - mówiła w Bytomiu wiceminister gospodarki.
Rząd ma na myśli m.in. motoryzacja i technologie energetyczne, nowe materiały czy przetwórstwo zasobów. Realizacji programu służyć ma m.in. dostosowanie już istniejących instrumentów. Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, największa w Polsce, miałaby koordynować tworzenie lokalnych parków przemysłowych skierowanych ku małej i średniej przedsiębiorczości. W grę wchodzi, mówiła w Bytomiu wiceminister gospodarki, szersze wykorzystanie różnych dotacji, ale też inne ukierunkowanie unijnych środków na rozwój gospodarczy.
Czy KSSE, której oferta od dobrych kilku lat nie leży w kręgu zainteresowań dużych inwestorów, może być takim instrumentem? Czy dziś istniejące lokalne parki przemysłowe wpływają znacząco na rozwój sektor małej i średniej przedsiębiorczości? Wreszcie: skąd finansować cały program powstający w iście ekspresowym tempie; tempie nie spotykanym w znacznie bogatszych państwach i mających znacznie większe doświadczenie w tego rodzaju działaniach?
- Będziemy chcieli także aplikować do Komisji Europejskiej o dodatkowy program pomocowy: większe, bardziej intensywne wsparcie dla tego terenu, opierając się na doświadczeniu innych europejskich terenów pogórniczych. To będzie dłuższa praca, ale sprawdziliśmy już z ekspertami od pomocy publicznej, że jest wykonalna - przyznała Ilona Antoniszyn-Klik.
Proszę zwrócić uwagę na zwrot "to będzie dłuższa praca" wypowiedziany w kontekście pozyskanie źródeł finansowania programu. Czy to oznacza, że takowe będą na starcie programu (w tym roku) czy też nieco lub bardziej później (w przyszłym roku)?
Z kasy na uprzemysłowienie Europy
Rząd będzie chciał też pozyskać środki z nowoczesnych funduszy na uprzemysłowienie Europy. Jeżeli uda się stworzyć program ambitny na skalę europejską, będą to mogły być nawet środki tzw. planu inwestycyjnego Junckera - podała PAP w depeszy opisującej wizytę w Bytomiu pani wiceminister.
W tym miejscu podajmy za Biurem Regionalnym Województwa Śląskiego w Brukseli, że:
"Plan Junckera (przedstawiono go 26 listopada 2014 r. - red.) jest 315-miliardowym planem strategicznych inwestycji, który ma przyczynić się do rozwoju gospodarczego Unii Europejskiej w ciągu najbliższych trzech lat. W centrum planu przewodniczącego Komisji znalazły się przede wszystkim "ryzykowne inwestycje". Wsparcie ze strony Unii ma zachęcić sektor prywatny do zaangażowania swoich funduszy w projekty, które bez unijnych pożyczek zostałyby uznane za zbyt niepewne.
Plan Jean-Clauda Junckera oparty jest na trzech filarach:
• pierwszy z nich to utworzenie w czerwcu 2015 r. Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych. Ma on być zasilony 21 miliardami euro z unijnego budżetu i Europejskiego Banku Inwestycyjnego, w celu uruchomienia w latach 2015-2017 315 miliardów dolarów inwestycji;
• drugi filar będzie to "szybka ścieżka projektowa" oraz program towarzyszący, które ułatwią skierowanie inwestycji tam gdzie są one najbardziej potrzebne;
• trzeci filar to nowa "mapa drogowa" działań, które podniosą poziom atrakcyjności Unii dla inwestorów oraz przyczynią się do usunięcia biurokratycznych przeszkód.
Komisja Europejska ocenia, iż realizacja tego planu mogłaby przynieść wzrost unijnego PKB o 330-410 mld euro w ciągu trzech lat. Ponadto, miałoby to umożliwić stworzenie ponad 1,3 mln nowych miejsc pracy.
Wybór przedsięwzięć, które otrzymają unijną pomoc będzie dokonywany przez komitet ekspertów. Projekty będą wybierane z list proponowanych przez państwa członkowskie. Jako przykłady przedsięwzięć, które mogłyby zostać wsparte przez UE Jean-Claude Juncker wymienił m.in.: projekty stacji do ładowania samochodów elektrycznych, informatyzacje szkół, czy interkonektory."
Z pewnością dla reindustralizacji Śląska można i trzeba aplikować o wsparcie z tego funduszu. Inna sprawa, czy wniosek zostanie uwzględniony, bo jasne jest, że w biednej części Unii Europejskiej nie tylko w Śląskiem trzeba zmiany stanu rzeczy.
Samorząd postuluje
W piątek samorząd województwa śląskiego przekazał rządowemu zespołowi pakiet postulatów. Co prawda, w cytowanej wcześniej rozmowie, marszałek Saługa przyznaje, że "musieliśmy się prosić, żeby wziąć udział w pracach zespołu", ale to wcale nie znaczy, że samorządowe postulaty trafią do poczekalni.
"W sumie z naszej strony przygotowaliśmy dwanaście rozwiązań. Wśród nich są zmiany szczegółowe w prawie, ułatwienia podatkowe. Dziś nie wiemy do końca, jaki będzie program i jak zostanie sfinansowany. Wiemy natomiast, że inwestorzy pytają o grunty i ich u nas nie widzą, bo nie są do końca skatalogowane, nie mają ustalonej własności" - wyjawia red. Pustułce marszałek Saługa. "Samorządy muszą rywalizować z deweloperami o te grunty, a Spółka Restrukturyzacji Kopalń podbija cenę. Tak dalej być nie może. Chcemy zmiany prawa, by powierzchnie te przechodziły w ręce gmin za darmo lub za symboliczną złotówkę...".
Nie wiem, co zmieniło się w zainteresowaniu inwestorów gruntami pokopalnianymi. Dotychczas nie było ono wielkie. Dobitnie pokazuje to pobieżna analiza geografii inwestycyjnej KSSE. Wielkie inwestycje lokowano w Gliwickiej Podstrefie KSEE (np. Opel) i Tyskiej Podstrefie KSSE (np. Isuzu). W podstrefach jastrzębskiej oraz sosnowiecko-dąbrowskiej, czyli tam, gdzie w jest najwięcej terenów pokopalnianych spektakularnych inwestycji nie było i wiele gruntów (pogórniczych) czeka nadal na amatorów.
Ale może jednak coś się w tej materii, na lepsze, zmieniło. Należy mieć nadzieję, że program reindustralizacji województwa śląskiego nie zmieni się, lub nie zostanie odstawiony na półkę. Nawet wówczas, gdyby zmienił się rząd...
PS.
Postulaty samorządowców w apelu do premier Ewy Kopacz podali także (15 stycznia) prezydencie gmin górniczych. Tu można pobrać ów apel.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
zapomnieli dodać,że alternatywą dla kopalń będą zagraniczne obozy pracy za minimum socjalne na śmieciowych umowach,jak dotchczas Nie ma sie co dziwić ,ze na ulicach malo jest młodych ,którzy woleli wyjechać,pozostali ludzie w wieku szkolnym i emeryci ale jak widac nikogo to nic nie nauczyło.