Najbliższa nadchodząca nad Ukrainę fala kryzysu ekonomicznego może zdewastować kraj, jeśli w wyniku gwałtownego konfliktu na wchodzie zniszczone zostaną kluczowe instalacje i infrastruktura, od których zależy ukraiński sektor energetyczny i oparta na węglu produkcja prądu elektrycznego - ostrzega Robert Bensh, przedsiębiorca i analityk specjalistycznego portalu Oilprice.com, którego tekst w przedrukach zamieściły główne gazety na Ukrainie.
Walki zbrojne z separatystami doprowadziło już do bardzo poważnego spadku wydobycia węgla. Brak paliwa w elektrowniach sprawi, że zaczną one odcinać nie tylko zasilanie rodzimych fabryk, ale też system, na którym opiera się ukraiński eksport do Europy, na Krym i Białoruś. Być może zmuszone będą - co gorsza - importować ratunkowe partie węgla z Rosji.
Wydobycie spadło o połowę
Na przemysłowym wschodzie boje wokół miast Ługańsk i Donieck przyczyniły się do przymusowego, czasowego zamykania najbliższych kopalń. Ocenia się, że ich wydobycie spadło aż o 50 proc. natomiast krajowe wydobycie obniżyło się o 22 proc. w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku. Eksperci szacują, że kluczowe przedsiębiorstwa energetyczne nie przetrwają bez dostaw dłużej, niż 3 tygodnie.
Ukraina jest drugim pod względem wielkości producentem węgla w Europie i upadek górnictwa będzie miał niszczący wpływ na cały sektor energetyczny, który postawiono już w stan zagrożenia. Elektrownie zostały odcięte od dostaw węgla opałowego, z którego wytwarza się 40 proc. ukraińskiej energii elektrycznej.
Koślawa samowystarczalność
W dalszej perspektywie słabnące wydobycie węgla cofnie Ukrainę o całą dekadę w rozwoju gospodarczym. Wcześniejsze plany zakładały, że kraj oprze się na zwiększonych ilościach własnego paliwa, w celu osłabienia zależności Ukrainy od gazu ziemnego z Rosji. Ogromne zdziwienie wzbudziły jednak najnowsze decyzje np. o podwyższeniu podatku dla prywatnych producentów gazu do tak niebotycznych poziomów, iż zapowiedzieli oni już, że do końca roku zaprzestaną wszelkiego wydobycia na Ukrainie.
PKB może spaść aż o 5 proc.
Pod względem ekonomicznym konflikt na wschodzie Ukrainy jest katastrofą dla kraju, który od dawna był eksporterem węgla opałowego netto. Teraz dla wyrównania niedoborów Ukraina będzie zmuszona importować większe ilości węgla z zagranicy a mimio to, nie zniweluje deficytu.
W konflikcie na wschodzi zniszczone zostały nie tylko linie kolejowe do zaopatrzenia w węgiel, ale również wrażliwa i ważna infrastruktura, której zły stan stał się zagrożeniem dla innych gałęzi przemysłu. Fabryki odcięte od zaopatrzenia w półprodukty i części oraz pozbawione możliwości wysyłki towarów na rynki zewnętrzne przyczynią się do drastycznego obniżenia PKB Ukrainy a za możliwe uznaje się spadek nawet o 5 proc. i to zaledwie w ciągu 6 miesięcy do końca tego roku!
Sprzeczne sygnały z Kijowa
Jednocześnie niezwykłe zamieszanie wprowadzają wśród obserwatorów przeróżne zachowania władz w Kijowie od zaostrzenia się konfliktu w Donbasie. Ze stolicy płyną - zdaniem autora - mylące niekiedy sygnały.
Parlament przyjął np. ustawę zezwalającą na sankcje przeciwko Rosji, ale w tym samym czasie kierownictwo państwowego Naftogazu uparcie podkreślało, że nie powinno się oczekiwać karania rosyjskiego giganta Gazpromu. Nowe prawo nie zawiera natomiast żadnych wyraźnie określonych sankcji a tylko upoważnia rząd do nakładania ich na rosyjskie osoby prawne i prywatne, pozostawiając decyzje do uznania Kijowa. Ustawa jest więc - stwierdza analityk - kolejnym "papierowym tygrysem".
Parlament przyjął też ustawę o przedsiębiorstwach joint-venture między ukraińskimi firmami obsługującymi sieć tranzytową gazu z firmami z Zachodu. Jednakże w tym samym czasie rząd w Kijowie wprowadził nowelizację kodeksu podatkowego, która podwaja stawki dla prywatnych producentów gazu i zawiera przepisy odstraszające zachodnich inwestorów, jak gdyby mieli się trzymać jak najdalej od granic Ukrainy.
Frazesy i odstraszanie inwestorów
Jedna decyzja polityczna zaprzecza innej. Gospodarka upada pod naporem zniszczeń a jeszcze Kijów dobija ją, pozbawiając jakiejkolwiek szansy na przyciągnięcie zachodnich inwestycji i ich rozpropagowanie. Zachodnie firmy zapraszane są do inwestowania na Ukrainie, gdy w tym samym czasie farsą jest w kraju przejrzystość biznesu i działań władzy, która sama jednocześnie przyznaje otwarcie, że klimat do inwestowania stał się gorszy niż jeszcze dwa tygodnie wcześniej. Pada mnóstwo oficjalnych frazesów o rozwijaniu własnych zasobów surowcowych i budowaniu niezależności energetycznej państwa, lecz zarazem podwaja się nowe podatki, które skłonia producentów do zwinięcia swych biznesów, zabrania udziałów i ucieczki.
Trudno oprzeć się wrazeniu, że minister ds. energii Jurij Prodan robi wszystko, by zniechęcić inwestorów w sektorze energetycznym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.