My, górnicy, lubimy trudne zadania

Jeśli nie będzie przeszkód, w 2015 r. nastąpi koniec wierceń i rozpoznanie złoża. Zgromadzimy wówczas niezbędną dokumentację - zapowiada w rozmowie z Trybuną Górniczą Mirosław Taras, doradca Prairie Downs Metals Limited, były prezes LW Bogdanka.

Dlaczego australijski koncern chce budować kopalnię w Lubelskim Zagłębiu Węglowym?
Widzi w tym dobry biznes!

W sytuacji, gdy na polskim rynku występuje nadpodaż węgla, projekt może się wydawać dość ryzykowny...
Rynek nie jest zarezerwowany do końca świata tylko dla jednego grona spółek wydobywczych, by mogły na nim robić to, co tylko chcą. Na rynku wygrywa ten, kto ma najtańszy produkt. Skoro Australijczycy widzą w tym interes, to znaczy, że dostrzegają szansę na wytwarzanie produktu, który zajmie miejsce droższego. Ponadto - podkreślam to z wielką mocą - na polski rynek wjeżdża rocznie ok. 11 mln t węgla z importu. To jest wolumen, w którym jest miejsce dla polskiego węgla. Jeżeli Australijczycy zahamują napływ rosyjskiego węgla, zastępując go krajową produkcją, zrobią coś bardzo dobrego.

Do tej pory, pomimo licznych zapowiedzi, żaden z projektów budowy kopalni, planowany w Polsce przez zagraniczne koncerny, nie został zrealizowany.
Patrzę na firmę PDML jako na koncern, który realizuje inwestycje w innych częściach świata, m.in. w Afryce i Kanadzie. Polska jest tylko jednym z krajów, w którym chcą inwestować Australijczycy. Sukcesy Bogdanki, które zostały dostrzeżone na całym świecie, w tym bezwzględny rekord dobowego wydobycia, spowodowały zainteresowanie eksploatacją lubelskiego złoża. Węglem na Lubelszczyźnie interesuje się też Kompania Węglowa, która widzi korzyści w zainstalowaniu się na obszarze Pawłów, niedaleko Chełma. Mówi się też o budowie kopalń w Zagłębiu Dolnośląskim, więc także Polacy dostrzegają interes w tym, by budować kopalnie i prowadzić efektywną eksploatację. Koniunktura na węgiel wróci. Australijczycy o tym wiedzą, nie obarczajmy więc PDML złymi doświadczeniami firm, które zapowiadały w Polsce swoje inwestycje, ale ich nie zrealizowały.

Czy istnieje zagrożenie, że dojdzie do swoistego wyścigu pomiędzy projektem Kompanii a Prairie Downs?
To są niezależne firmy. Kompania Węglowa, planując zainstalowanie się na terenie województwa lubelskiego, widocznie zdaje sobie sprawę, że kończą się dobre zasoby i szansa efektywnego fedrowania w złożach śląskich. To absolutnie mądre podejście do sprawy! Skoro ma coraz trudniejsze warunki, a chce utrzymać swoje rynki, to musi znaleźć rozwiązanie takie, jakim jest nowa kopalnia na Lubelszczyźnie. Mnie się to podoba. Proszę złożyć prezesowi Kompanii gratulacje, że kontynuuje ten projekt. Naszym wspólnym celem powinno być powstrzymanie importu węgla do Polski. Ja nie widzę pola do konfliktu.

Kiedy zakończy się rozpoznanie złoża?
Jeśli nie będzie przeszkód, w 2015 r. nastąpi koniec wierceń i rozpoznanie złoża. Zgromadzimy wówczas niezbędną dokumentację.

Dotychczasowe wiercenia przyniosły satysfakcjonujące rezultaty?
Jeszcze w czasie, kiedy pracowałem w Bogdance, wyrobiskami poziomymi nacinaliśmy pokłady 389 i 391. Te pokłady były świetne już w części południowej Bogdanki, tam, gdzie dotknęliśmy je wyrobiskami. Bardzo dobre parametry tego węgla potwierdzają otwory badawcze wywiercone przez PDML.

Dlaczego kopalnia budowana przez zagraniczny koncern ma szanse osiągnąć wyższą efektywność niż kopalnie polskie?
Kopalnie na Śląsku były projektowane i budowane w bardzo odległych czasach. Bogdanka była projektowana w latach 70. i budowana w 80. To, jak ją później "sformatowaliśmy", daje efekt najniższych kosztów produkcji w całej Unii Europejskiej i jednych z najniższych na świecie. Cała branża jednak nadal obarczona jest różnymi zaszłościami. Projektując, budując i uruchamiając dziś kopalnie, korzystając z obecnych doświadczeń, możemy zrzucić gorset ciążący na polskim górnictwie. Współcześnie jesteśmy technicznie, technologicznie i organizacyjnie niemal 40 lat do przodu. Korzystając z tego, na lubelskim złożu może powstać twór jeszcze bardziej efektywny i wydajny niż jakikolwiek inny podmiot. Tym bardziej jeśli skuteczniej wykorzystamy lepsze warunki geologiczne.

Widzi Pan szansę na uzyskanie koncesji na wydobycie?
Jeśli chodzi o kwestie techniczne i dokumentacyjne, już dzisiaj nie przewiduję żadnych przeszkód. Potem jednak zacznie się proces administracyjny, a ten jest z natury opieszały i mogą się zdarzyć różne historie. Ale jestem optymistą.

Wydaje się, że klimat społeczny dla tego przedsięwzięcia jest dobry?
Dla całego Zagłębia Lubelskiego i leżących tu gmin jest to szansa na skok cywilizacyjny. Istnieje duże wsparcie społeczne i administracyjne, by przedsięwzięcia Kompanii czy Prairie Downs były realizowane. Również z punktu widzenia Skarbu Państwa wydaje się korzystniejsze, by określone złoże było eksploatowane już teraz przez 3 podmioty, niż miałoby być wykorzystywane przez jedną spółkę trzykrotnie dłużej. Chodzi o wpływy z podatków, które uzyskuje się tu i teraz, a więc w perspektywie kilku lat będą one wielokrotnie wyższe niż dotychczas. Taką samą kalkulację przyjmują gminy, bo jest to logiczne myślenie.

A jakie zagrożenia może napotkać budowa kopalni?
Jak w każdym tego typu górniczym projekcie jest kilka niezbędnych elementów, które muszą zaistnieć, by można było osiągnąć sukces. Po pierwsze zabezpieczenie finansowania inwestycji. Tutaj nie widzę zagrożeń. Australijczycy dysponują ogromnymi pieniędzmi na inwestycje w minerały i w kopalnictwo i są absolutnie pewni możliwości pozyskania środków z rynków finansowych. Po drugie możliwości i zaplecze techniczne - też bez problemów. W Polsce mamy doskonałą kadrę inżynierów górników i dziesiątki doświadczonych firm oferujących usługi, maszyny i urządzenia, techniki i technologie górnicze na światowym poziomie. Nie obawiam się też zagrożeń górniczych, bo teren był dobrze rozpoznany, a dodatkowa dokumentacja pozwoli zlokalizować, zaprojektować i wybudować nową kopalnię, tak by bezpiecznie podchodzić do horyzontów wodnych, które były problemem Bogdanki w latach 80. Dobra dokumentacja i australijskie doświadczenia w polityce zrównoważonego rozwoju wyeliminują ryzyka środowiskowe. Pozostają, jak wspomniałem, przeszkody administracyjne, które mogą pojawić się zawsze. Wszystkie przesłanki wskazują jednak, że to dobry, realny projekt.

Kiedy można spodziewać się pierwszego węgla?
To trudne pytanie. Na pewno nikt nie rozpocznie wykupu terenów pod infrastrukturę i nie rozpocznie fizycznie inwestycji, nie mając koncesji.

Dla Pana, jako dla menedżera górniczego, budowa tej kopalni jest wyzwaniem?
Oczywiście. Prowadzenie takiego przedsięwzięcia jest ciekawym i pasjonującym wyzwaniem. O to właśnie chodzi! To jest większa skala niż budowa nowego szybu i rozpoczęcie eksploatacji w Polu Stefanów. Ale my, górnicy, mamy to do siebie, że lubimy trudne zadania. Korzystając z okazji, jako górnik spod Lublina, chciałbym za pośrednictwem TG złożyć wszystkim Ślązakom najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne.

Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.