300 tureckich górników zabarykadowało się 170 m pod ziemią w kopalni węgla kamiennego w prowincji Zonguldak, protestując przeciwko niebezpiecznym warunkom pracy.
Protestujący należą do górniczego związku zawodowego, przed tygodniem na nocnej zmianie wszczęli strajk, do którego dołączyła się w piątek rano następna zmiana.
Jako przykład lekceważenia zasad bezpieczeństwa w kopalni górnicy podają np. długi czas oczekiwania na przyjazd karetek pogotowia do wypadków. Mówią, że od wielu lat poddawani są silnej presji. Czara goryczy przelała się, gdy jeden z kolegów doznał w pracy zawału a na ambulans czekano około 35 minut. Górnicy zapowiadają, że nie wyjdą z dołu, dopóki pracodawca spełni ich żądania.
Region Zonguldak - tureckie zagłębie węglowe, ma złą sławę z powodu wypadków w górnictwie. We wrześniu tego roku dwóch górników ledwo uszło z życiem z zawalonego wyrobiska, przypadkiem stali pod jedyną sekcją obudowy chodnikowej, która nie została zgnieciona w tąpnięciu. Kilka miesięcy wcześniej 8 mężczyzn zginęło w kopalni po wybuchu gazu. W 2010 r. eksplozja 540 m pod ziemią pochłonęła aż 30 ofiar. Przypuszcza się, że większość przeżyła wybuch, ale zatruła się śmiertelnie tlenkiem węgla. Najtragiczniejsza katastrofa w historii tureckiego górnictwa wydarzyła się w 1992 r., kiedy w Zonguldak zginęło aż 270 górników.
Portal górniczy mining.com podaje, że Turcja ma najgorsze w Europie wskaźniki bezpieczeństwa w górnictwie, a na świecie zajmuje pod tym względem trzecie niechlubne miejsce. W latach 1991-2008 w kopalniach zginęło tam 2554 górników.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
35 minut czy 35 godzin?