Wiwat twórcy reklam! Jesteście dla nas, satyryków i felietonistów, kopalnią tematów i nieustannym źródłem inspiracji. Ostatnie erupcje intelektu, znajomości ludzkiej psychiki i artystycznej inwencji kilkakrotnie wmurowały mnie w krzesło.
Raz o mało bym się nie udławił, bo usłyszałem jedno z arcydzieł sztuki reklamotwórczej, gdy wcinałem na śniadanie wędzoną flądrę, innym razem byłbym sprawcą jakiegoś drogowego nieszczęścia, bo akurat jechałem autostradą z pełną dozwoloną prędkością. Należałoby się może zastanowić nad sankcjami wobec reklamotwórców narażających radiosłuchaczy, telewidzów i czytelników na niespodziewane nieszczęścia. Może stosowne agencje pomyślałyby też o stosownym ubezpieczeniu? Ale po kolei. Udławiłbym się, gdy usłyszałem reklamę środka przeciwko aftom. Dwoje lektorów - chyba wyłonionych drogą "polskiego przetargu", czyli nieważne jak, byle najtaniej - deklamuje scenkę w gabinecie stomatologicznym. Wzruszyłem się. Od czasów przedszkolnych moich dzieci nie słyszałem tak ustawionych głosików z hiperpoprawną dykcją - co wcale nie znaczy, że z poprawną, i takiej uderzająco sugestywnej deklamacji. Myślę, że gdyby tę scenkę odegrały prawdziwe przedszkolaki bawiące się
w "u lekarza", to przynajmniej byłoby zabawnie, zamiast głupio i dyletancko. Ale co ja za darmo będę komuś podpowiadał. Naprawdę ciekaw jestem osoby, która taki gniot stworzyła, jej motywacji, piękna umysłu etc. I tego, kto miał taki gest, by za to coś zapłacić.
Ponieważ jestem starym radiowcem, więc też na radiową reklamotwórczość szczególnie jestem uczulony. Tym bardziej, że sam kilka takowych reklam stworzyłem, a jedna nawet została uznana za najlepszą przez szacowne jury z prof. Bralczykiem jako przewodniczącym podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Reklamy Radiowej - na co mam stosowne dowody. To tak tytułem uwiarogodnienia się, co zwane bywa "preambułą podwyższonego zaufania". Ale ad rem.
Kolejne dwie reklamy powinny zostać oprotestowane przez środowiska feministyczne - na co zwróciła mi uwagę żona. A to dlatego, że przeciętną albo i nieprzeciętną Polkę przedstawiają jako kompletną idiotkę, i to bynajmniej nie słodką. W jednej z nich jakaś kobietka po pełnym emfatycznego zdziwienia okrzyku do słuchawki telefonicznej - w której zapewne mąż poinformował ją o niespodziewanym wyjeździe na wakacje - natychmiast zaczyna histeryzować, że w związku z tym będzie się musiała odchudzać dzień i noc. Dowiadujemy się więc, że po to, by wyjechać na urlop, trzeba się najpierw odchudzić. No z czymś tak idiotycznym trudno nawet polemizować. Natomiast ów kretyński tekst, wygłaszany w nie mniej kretyński sposób, trafić może tylko do... no, do wybranych.
Jeszcze większą idiotkę odgrywa pańcia z reklamy nowego dworca kolejowego w Łodzi. Dworzec będzie gotowy chyba w przyszłym roku, ale kobitka już się martwi, co na siebie włoży, gdy pojedzie z niego w odwiedziny do ciotki. W tych intelektualnych zmaganiach towarzyszy jej mąż - kretynek, który plecie równie od rzeczy, już sam nie wiem co. W dodatku kompletnie nie rozumiem idei reklamowania dworca kolejowego, będącego na wczesnym etapie budowy. No chyba kogoś pogięło! - jak mawia młodzież. A podobno u nas brakuje pieniędzy na inwestycje. A tu proszę: nie tylko na inwestycję starczyło, ale nawet na jej durną reklamę. No cóż, Łódź - ziemia obiecana...
Jurek Ciurlok "Ecik"
ZAGADKA
Co robi głupek, gdy ktoś chce od niego pożyczyć tysiąc złotych?
Pożycza...
SŁOWNIK RACJONALNY
Stali czytelnicy już wiedzą, że wybitny matematyk prof. Hugo Steinhaus był też znakomitym humorystą i człowiekiem niezwykle dowcipnym. Jednym z jego pomysłów było nadawanie nowego znaczenia pewnym wyrazom. Ponieważ był on wybitnym intelektualistą, więc zrozumienie niektórych z tych pomysłów i odczytanie zawartego w nich dowcipu wymaga sporej interdyscyplinarnej wiedzy oraz znajomości obcojęzycznych zwrotów. Niejasne bywają też dziś realia z lat, gdy profesor tworzył te żarty. Żebyście więc Państwo nie musieli grzebać po słownikach, by zrozumieć zawartość "Słownika racjonalnego", staram się wybierać to, co powinno być bez trudu i dziś zrozumiałe. Oto kolejna transza.
Kula u nogi - Ziemia.
Portrety namalowane przez Picassa - obrazy osobiste.
Iniekcja hormonów koźlich o 9 wieczorem - capstrzyk.
Urzędnicy robiący z każdego przedsiębiorstwa deficytowe - magistrat.
Przyjaźnienie się z klerem na starość - z-kleroza.
Człowiek, któremu sufit spadł na głowę - stropiony.
Miesięcznik ginekologiczny - periodyk.
Hmm, tylko kto dziś jeszcze używa określenia period? Z kolei portret namalowany przez Picassa dla mnie nie byłby obrazą osobistą. Oczekuję na Państwa twórczy wkład w zawartość słownika racjonalnego.
SZCZYTY
Ironii losu
Mieć wodę w kolanie i na pustyni umrzeć z pragnienia...
Szybkości
Wyskoczyć w biegu z pierwszego wagonu pociągu ekspresowego, wykorzystać seksualnie córkę dróżnika i wskoczyć do ostatniego wagonu tego samego pociągu...
Prędkości
Biec tak szybko wokół stołu, żeby zobaczyć własny tyłek...
Śmiechu
Tak połaskotać żarówkę, żeby się w elektrowni zaśmiali...
Wydatków
Za ostatnie pieniądze kupić portfel...
Z TASZY LISTONOSZA
Brak umiaru
List zrozpaczonej kobiety do seksuologa:
"Panie doktorze, już zupełnie nie wiem, co robić. Mój mąż jest nadpobudliwy seksualnie, a przy tym niezmordowany. Bierze mnie bez przerwy, kiedy tylko się odwrócę. Nawet gdy gotuję obiad czy zmywam, nie mam chwili spokoju. Panie doktorze, proszę mi pomóc, jestem już u kresu sił.
PS. Przepraszam za chybotliwy charakter pisma".
O zajączku
Siedzi zajączek i coś pisze. Podchodzi wilk i pyta: - Zajączku, co piszesz?
- Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami!
- Ja ci tu zaraz! - i za zającem w krzaki. Zakotłowało się, a po chwili wychodzi potargany, pobity wilk. A za nim niedźwiedź i mówi:
- Widzisz, wilku, trzeba się było najpierw zapytać, kto jest promotorem...
Test
Jeśli wydaje ci się, że mieszkasz na kompletnym zadupiu, odpowiedz na następujące pytania:
1. Czy listy nie dochodzą do ciebie, bo listonosz boi się dzikich zwierząt?
2. Czy prąd kojarzy ci się wyłącznie z nurtem rzeki?
3. Czy ostatni numer gazety, który do ciebie doszedł, miał na pierwszej stronie zdjęcie alianckich żołnierzy i wielki napis: "WYGRALIŚMY!"?
4. Czy wyprawę po zakupy organizujesz co 5 miesięcy?
5. Czy co jakiś czas odwiedzają cię ludzie z National Geographic i chcą fotografować twój dom, zwierzęta i okolicę domu?
Jeśli twierdząco odpowiedziałeś na co najmniej 3 pytania, faktycznie: mieszkasz na zadupiu...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Nieważne, dokąd pojedziesz na wakacje. I tak zawsze przywieziesz pamiątkę z Chin...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
