Prawdopodobnie ponad 90 proc. załogi PKP Cargo opowiedziało się w referendum za podjęciem strajku, jeśli rozmowy związków z zarządem spółki zakończą się fiaskiem - poinformował przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Zarząd PKP Cargo i działające w spółce związki zawodowe nie zgadzają się co do tego, jakie gwarancje zatrudnienia ma otrzymać załoga w związku z planowaną prywatyzacją przewoźnika. Związkowcy wysuwają też postulaty płacowe - domagają się podwyżek i premii z zysku za zeszły rok.
Referendum strajkowe w PKP Cargo zakończyło się w piątek (12 lipca).
- Protokoły z poszczególnych zakładów spółki jeszcze spływają, ale już teraz na podstawie zebranych przez nas informacji można powiedzieć, że na pewno będzie ono ważne, ponieważ frekwencja znacznie przekroczyła 50 proc. - powiedział PAP Miętek.
Dodał, że ostateczne wyniki referendum będą znane pod koniec tygodnia albo na początku przyszłego. "Jednak już teraz - na podstawie rozmów z przedstawicielami zakładów i spółek zależnych PKP Cargo - można powiedzieć, że ponad 90 proc. pracowników opowiedziało się za strajkiem w przypadku fiasku rozmów z zarządem" - poinformował związkowiec.
Jednak nawet jeśli załoga da zielone światło dla strajku w PKP Cargo, to przed podjęciem protestu związkowcy i zarząd spółki muszą jeszcze odbyć mediacje. Jak wskazał Miętek, pierwsze spotkanie mediacyjne nie zostało jeszcze wyznaczone. Prawdopodobnie odbędzie się jednak w połowie przyszłego tygodnia.
Na wyznaczenie terminu rozmów czeka też zarząd spółki-matki PKP Cargo, czyli PKP SA.
- Cieszymy się, że związkowcy zdecydowali się na podjęcie z nami rozmów, a nie chcą od razu strajkować - powiedział członek zarządu PKP SA Piotr Ciżkowicz.
Wyraził nadzieję, że stronom uda się dojść do porozumienia, ale - jak zaznaczył - obecne postulaty związkowców dotyczące podwyżek płac są nierealne. Wyjaśnił, że podniesienie pensji zasadniczej pracownikom PKP Cargo - czego domagają się związkowcy - kosztowałoby ok. 250 mln zł rocznie, czyli mniej więcej tyle, ile spółka zarobiła w zeszłym roku. Każdy dzień strajku może natomiast kosztować spółkę 20 mln zł.
Znane są już wyniki referendum na Śląsku. Jak przekazał podczas wtorkowej konferencji prasowej w Jaworznie Szczakowej wiceprzewodniczący Federacji Związków Zawodowych Maszynistów Kolejowych Andrzej Konieczny, w referendum głosowało ponad 67 proc. pracowników śląsko-dąbrowskiego zakładu spółki i ponad 58 proc. zakładu śląskiego. Zdecydowaną większość głosów oddano za protestem.
Poparcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej dla ewentualnego strajku związkowców z PKP Cargo zapowiedział szef śląskich struktur partii Marek Balt.
- Prezesi spółek kolejowych zarabiają dzisiaj trzy-cztery razy więcej, niż premier rządu polskiego. Zasiadają w kilku radach nadzorczych, łamiąc ustawę kominową. Zatrudniają za duże pieniądze po kilkunastu-kilkudziesięciu doradców. (...) Polska dostała 20 mld zł na remonty kolejowe. Obawiamy się, że większość tych pieniędzy nie zostanie wykorzystana. (...) Nie tędy droga, co robi w tej chwili rząd i ludzie zarządzający spółkami z Grupy PKP, którzy nigdy wcześniej nie pracowali w kolejnictwie - mówił podczas konferencji w Jaworznie Balt.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.