Oj, dobrze!!! Dobrze, że jest Radwańska! Dobrze, że są siatkarze! I inni jeszcze sportowcy, którzy potrafią wygrywać! I potrafią się śmiać, i cieszyć jak dzieci, a nie pokazywać nadęte miny ważniaków, chodzących w glorii dziejowej misji, szczególnie gdy ta misja jest kolejną kompletną klapą! Dzięki Radwańskiej, siatkarzom i innym do nich podobnym trochę zmniejszył się absmak po występach naszych narodowych piłkarzy nożnych tak na boisku, jak i przed mikrofonami i kamerami.
Poza owym absmakiem pozostało nam po Euro 2012 jeszcze coś: krach kilku firm, dla których miało to być złote jajko, a okazało się jajem kukułczym. Miało być tak cudownie, a wyszło jak zawsze. Jak zawsze u nas... Autostrady miały być z zachodu na wschód, jak kiedyś Polska od morza do morza. A jedno, tak jak drugie, rozwiało się jak ten sen złoty. Tzn.: tak jak morze są z jednej strony. Stadiony za to piękne są. W Warszawie to nawet dwa, bo ten nowy Legii też nie najgorszy. A co! Kto bogatemu zabroni? I oba w środku miasta, żeby nie było wątpliwości, że one warszawskie są! Choć gdzie indziej na świecie od dawna wiadomo, że stawia się coś takiego na obrzeżach, gdzie tereny tańsze, dojazd dobry, miejsca dużo i nikomu się nie przeszkadza. Ale niby dlaczego u nas ma być jak gdzie indziej? Wszak Polacy nie gęsi i "papugą narodów" nie będą. Ale co z tym "pawiem"? Teraz tylko dylemat, jak to po Euro utrzymać? No nie, nie ma dylematu. Wybudowało się "za nasze", to i utrzyma się "za nasze". Inne miasta, zdaje się, mają z tym mniejszy problem.
Zastanawiam się też, czy Stadion Śląski, ochrzczony niegdyś Narodowym, nadal jest Narodowym? Jeśli tak, to chyba takim trochę mniej Narodowym. No bo przecież w kraju, gdzie tak ceni się narodowe wartości, niemożliwym byłoby "wyślizganie" narodowego dobra z tak ważnej dla narodu imprezy, jak Euro. I to przez polityków rządzącej wówczas, najbardziej narodowotwórczej partii. W zamian była dyskusja o barwach krzesełek na trybunach. To może w tej sytuacji niech on się nazywa Narodowy Stadion Śląski? Wszystkie słowa w nazwie zostaną zachowane, a dylemat zniknie ku zadowoleniu wielu - jak myślę.
Oj, chyba ciekawe będzie nasze życie bez euro - przepraszam bez Euro, oczywiście. Rozliczać się różne rzeczy będzie... Podliczać... Oczywistym jest, że przy takim przedsięwzięciu niejeden chciał zarobić, a niejeden zarobił... No to też ktoś stracić musiał... Oj, ciekawie...
Nie tak dawno nasz rozwijający się, coraz nowocześniejszy kraj postanowił się scyfryzować. Nie tak sam od siebie. Unia tak zasugerowała i nawet zabezpieczyła odpowiednie środki. No to jak tu sobie z taaaakiego tortu choć kremu na palcu nie nabrać do polizania? Ale ta wredna Unia nie rozumie naszej narodowej specyfiki i coś za bardzo tego tortu pilnowała. W efekcie zamiast tortu dała figę i resorty musiały cyfryzację przerwać, choć nawet specjalnego ministra od tych spraw mamy.
Z prywatyzacją też coś jednak nie tak było, nawet z moralnością strażników moralności, gdy dawano im nie całkiem moralnie dobra wszelkie w rekompensacie itd., itp. To co to teraz będzie, gdy taaaaki szmal na chybcika był do wzięcia? Bo z różnymi rzeczami i sprawami sobie nie radzimy. Nawet nasi piłkarze muszą gdzieś wyjechać, żeby coś zagrać. Ale z tym jednym nie ma u nas problemu, jak jest okazja. Jak pisał wieszcz: "Tyle użyjem, co zjemy i wypijem", a "po nas choćby potop". Tylko czy ktoś dziś czyta tę literaturę ze zrozumieniem?
Jurek Ciurlok "Ecik"
Mistrzowie teleturniejów
Kto grał rolę podstoliny w "Zemście"?
Janusz Gajos...
STARE, ALE JARE
Nietrafna kalkulacja
Teściowa miała trzech zięciów. Wszyscy mieszkali na wsi. Kiedyś postanowiła sprawdzić, który zięć ją najbardziej kocha. Pojechała do pierwszego na wieś, rzuciła się do studni i krzyczy: "Na pomoc!!!". Zięć natychmiast wybiegł z domu i ją uratował. Następnego ranka zastał przed domem malucha z doczepioną kartką, na której napisano: "Dla ukochanego zięcia. Teściowa".
Pojechała do drugiego na wieś, rzuciła się do studni i krzyczy: "Na pomoc!!!". Zięć przybiegł z pola i ją uratował. Następnego ranka zastał przed domem dużego fiata z kartką za wycieraczką, z następującym zdaniem: "Dla ukochanego zięcia. Teściowa".
W międzyczasie trzeci zięć dowiedział się, co się święci, i rzecz całą przemyślał następująco: "Ty już na pewno nie masz pieniędzy, stara zgago. Pewnie mi motorower kupisz. A rób, co chcesz..."
Teściowa przyjechała, rzuciła się do studni i woła: "Na pomoc!!!". Ale zięć nawet nie drgnął. Następnego ranka przed domem ujrzał najnowszy model mercedesa. Za wycieraczką tkwiła kartka z napisem: "Dla najukochańszego zięcia. Teść".
Trafna kalkulacja
Siedzą prezydent Bush i premier Pakistanu w knajpie. Wchodzi jakiś gość i pyta barmana:
- Czy to nie Bush i premier Pakistanu?
Barman na to:
- Tak.
Gość podchodzi do nich i pyta:
- Co robicie chłopaki?
- Planujemy wojnę w Afganistanie.
- I co się wydarzy?
- Zabijemy 14 milionów Afgańczyków i jednego mechanika rowerowego...
- Jednego mechanika rowerowego? Dlaczego???
Na to Bush do premiera:
- Widzisz, mówiłem ci, że nikogo nie obchodzi los 14 milionów Afgańczyków...
Skalkulujmy ponownie
Do właściciela domku z ogródkiem przybiega rozpromieniony sąsiad.
- Czy możesz pożyczyć mi dwa wiadra wody?
- Oczywiście, ale przecież ty masz własną studnię!
- Tak, ale do niej wpadła teściowa i woda sięga jej tylko do brody...
Takie tam, różne...
W dalszym ciągu z listu naszej czytelniczki, Pani Ewy Kucharskiej, pewne zasady rządzące organizacją pracy:
Prawo Jonesa: Człowiek, który się uśmiecha, gdy sprawy idą źle, myśli o człowieku, na którego można zwalić winę.
Prawo Conwaya: W każdej organizacji znajdzie się jedna osoba, która wie, co się dzieje. Ta osoba powinna zostać natychmiast zwolniona.
Zalecenie biurowe Scotta: Nigdy nie poruszaj się korytarzem biurowca bez kartki papieru w ręku.
Pierwsze prawo pracowni laboratoryjnej: Gorąca probówka wygląda dokładnie tak samo jak zimna.
Postulat Bolingsa: Jeżeli czujesz się świetnie, nie martw się - to minie.
Prawo Meskimensa: Nigdy nie ma wystarczającej ilości czasu, aby pracę wykonać dobrze. Zawsze jest czas, aby wykonać ją ponownie.
Temat Lipmana: Pracownicy specjalizują się w obszarach swojej najmniejszej wiedzy.
Prawo Wienera: Wszystko jest możliwe do zrobienia dla osoby, która nie musi tego robić.
Prawo Sattingera: Maszyna elektryczna pracuje lepiej, gdy się ją podłączy do gniazdka.
Prawo Pinta: Zrób komuś uprzejmość, a stanie się to twoją pracą.
W Marklowicach, Wąchocku i gdzie indziej...
Jak gęsta jest mgła w Wąchocku?
Tak gęsta, że krowa sołtysa się udusiła...
Myśli wielkich, mądrych,
nie zawsze znanych...
Seks jest jak skok na bungee: dodaje adrenaliny, a gdy pęknie guma, masz przerąbane!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
